Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odchudzanie w najdłuższym weekendzie

Kamilla Placko-Wozińska
Po świętach to zasadniczo problemy dwa wystąpiły - wszystkie znane babie kobiety na odchudzanie się rzuciły. I słusznie, bo niewiele więcej robić można, gdyż w kraju naszym weekend dłuuuuugi trwa właśnie.

I potrwa jeszcze. A nawet gdy nie trwa, to niczego i tak załatwić się nie da. Koleżanka baby, do swojej koleżanki zadzwoniła, co w spółdzielni pracuje. Znajomości wykorzystać chciała celem usterek zgłoszenia.

- Dzisiaj? - owa pani się zadziwiła. I zaraz dodała, choć to wtorek dopiero był: - No, co ty, po weekendzie...

- A, wyjechałaś gdzieś, to przepraszam - koleżanka się wycofała.

- Nie, w pracy jestem, ale pusto tu tak, bo urlopy pobrali, to i głowy teraz do usterek nie mam - znajoma wyjaśniła.

Koleżanka i tak zadowoloną była, że się dodzwoniła, bo gdy kilka spraw innych załatwiać próbowała, to nikt telefonu nie odebrał nawet.
Za to baby klub fitness pełną parą pracował. Od wtorkowego poranku ruch wytężony był. W szatni to sobie panie opowiadały, co która przez święta zjadła. I przeliczały, jak teraz kalorie nadmierne pospalać.

- Szynkę dużą taką miałam, co to ją 11 godzin gotować trzeba było. Wiecie taka wiejska, to i plasterków parę zjadłam - baba wyznała.

- Z tłuszczykiem? - koleżanka dopytywała, to baba głową pokiwała. Na kolejne pytanie, czy to więcej niż dwadzieścia deko było, też pokiwała. Podobnie jak w przypadku kiełbas. No i majonezu, co to tradycyjny jest.

- A słodkie? Dużo? - inna wiedzieć chciała. Najpierw baba odparła, że trochę, bo niby co tam, jeżyka z migdałami, co tylko na Wielkanoc u niej jest, spróbować musiała. A że jeże były w dwóch smakach... Tortu też kawałek zjeść musiała, bo bratowa z teściową go przyrządziły, a poza tym urodziny mamy wystąpiły właśnie. Ciasto z orzechów, regionalny przysmak z Francji przywieziony, też wypadało...

- Wychodzi mi, że do pracy dziś nie pójdziesz - koleżanka obliczenia poczyniła. - Żeby wszystko to spalić, to osiem godzin na rowerze jeździć powinnaś.
Baba zaraz dodała, że w święta, to na kijach trochę chodziła, więc z godzinę odliczyć można. Ale i tak zaraz do pracy lecieć musiała, więc sporo poświątecznego dobra jej do spalenia zostało.
W pracy to wszyscy narzekali, że nigdzie dodzwonić się nie można, przez ten najdłuższy weekend w nowożytnej Europie. Babie wieczorem do przyjaciółki za to dodzwonić się udało.

- E, nie narzekaj, że nikt nie pracuje. Sama w piątek na ślub urlop przecież biorę - rzekła. A baba intensywnie myśleć zaczęła na jaki ślub. Jak ostatnio na kijach były, coś o bratanku zakochanym mówiła. Ale czy o ślubie? Za uważnie, to baba nie słuchała, bo koleżanka mówi dużo, a babie myśli wiosenne, o ptaszkach, co śpiewały po głowie krążyły. A jakoś przecież rozmowę podtrzymać wypadało.

- A co na prezent nabyłaś? - bezpiecznie zapytała.
- Jak to na prezent? - przyjaciółka jakby się zadziwiła. A baba w głowę się puknęła, że teraz to pieniądze najchętniej młodzi biorą.
- Rozumiem, pieniądze wolą - rozmowę kontynuowała. - No to pewnie pieniądze dacie...
Cisza zaległa w słuchawce. Coś na kształt "komu" jedynie baba zrozumiała, gdy pytanie następne padło:
- Williamowi i Kate?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski