Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orion z Behemotha: Nigdy jeszcze nie prowokowaliśmy tak doskonale [ROZMOWA]

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
Orion na trasie Czarna Polska Jesień
Orion na trasie Czarna Polska Jesień Ivo Ledwożyw
W najbliższą sobotę największy zespół metalowy w Polsce odwiedzi Poznań. Podczas koncertu w Eskulapie, Behemoth uchyli rąbka tajemnicy i zaprezentuje fragmenty nowej płyty "The Satanist". To między innymi o niej opowiada Orion, który od dekady gra na basie w hordzie Nergala.

Trasa Czarna Polska Jesień już na ostatniej prostej. Na zespołowym faceboooku nie szczędzicie dobrych słów pod adresem każdego odwiedzonego miasta. Co wyróżnia te koncerty?

Orion: To dla nas bardzo szczególne występy jak zresztą zawsze, kiedy występujemy w naszym kraju. Gramy w Polsce stosunkowo rzadko, jednak nawet w porównaniu z poprzednimi trasami nie spodziewaliśmy się tak ciepłego przyjęcia. To wyjątkowy czas również dlatego, że koncertujemy przed premierą nadchodzącego albumu. A entuzjazmu nie szczędzimy, bo dawno nie był on w zespole tak duży.

Podczas tych koncertów prezentujecie już fragmenty nowej płyty. W odróżnieniu od poprzednich albumów nie relacjonowaliście szczegółowo jej tworzenia w internecie. Skąd takie odmienne postępowanie?

Orion: Robiliśmy to już tyle razy, że przy okazji tego albumu chcieliśmy pójść nieco inną drogą. To płyta na tyle dla nas wyjątkowa, że nie chcieliśmy wrzucać do sieci zdjęcia każdego podpinanego w studiu mikrofonu. Mamy inny pomysł. Już 4 grudnia ukazuje się pierwszy singel promujący to wydawnictwo. Nosi on tytuł "Blow Your Trumpets, Gabriel" i to właśnie ten utwór gramy już na koncertach. Tego samego dnia premierę będzie miał teledysk do tej piosenki oraz film o powstawaniu płyty.

Mówisz, że to będzie wyjątkowa płyta. Wyjątkowa, czyli jaka?

Orion: To bardzo trudne pytanie. Zarówno życie zespołu, jak i każdego z nas uległo w ostatnich latach gruntownej przebudowie - począwszy od choroby Nergala, kończąc na sprawach zupełnie osobistych. To musiało odcisnąć piętno na sposobie komponowania. Przede wszystkim zaczęliśmy bardziej się nawzajem słuchać. Pozbyliśmy się też kompleksów. Nie chcemy dziś grać w jakimś określonym stylu, skupiliśmy się za to na tym, co sami potrafimy najlepiej. Muzyka, która w ten sposób powstała, jest dla nas naturalnym krokiem naprzód. Mamy jednak świadomość, że fani mogą ją potraktować jako pewien skok w bok.

Nadal brzmisz bardzo zagadkowo. Wiemy jednak na pewno, że płyta będzie nosić tytuł "The Satanist". Przez lata uciekaliście od miana satanistów. Znowu igracie z ogniem...

Orion: Zawsze z nim igramy (śmiech). Zauważ, że tytuł brzmi "The Satanist", nie zaś "I Am The Satanist"... Zazwyczaj, gdy wybieramy tytuł, odbywa się to w drodze długotrwałej burzy mózgów, wymiany maili lub urywających się telefonów. Z tym było inaczej. To był moment. W międzyczasie zdołaliśmy nadbudować wokół tego słowa wiele znaczeń, które - mam nadzieję - okażą się bardziej zrozumiałe dla ludzi w chwili, gdy przeczytają teksty. Tytuł jest świadomą prowokacją z naszej strony. Nigdy od niej nie stroniliśmy, lecz chyba po raz pierwszy posługujemy się nią w tak doskonałej formie. Co ciekawe, żaden inny zespół nie nazwał wcześniej w ten sposób swojej płyty ani utworu.

Wielokrotnie określaliście twórczość Behemoth mianem sztuki ekstremalnej. Czy są w tej ekstremie jakieś granice, których jako człowiek i artysta byś nie przekroczył?

Orion: Nie wiem. Myślę, że żaden z nas nie przywykł do tego, by wpierw nakreślać sobie pole działania, a następnie dostosowywać do tego swoje działania. Działam w zupełnie odwrotny sposób. Z reguły najpierw planujemy to, co chcemy zrobić, a dopiero później mierzymy się z potencjalnymi granicami.

W tym roku minęło dziesięć lat, odkąd zostałeś członkiem Behemoth. Czy przyjmując ofertę Nergala, wiedziałeś, w co się pakujesz?

Orion: Nie miałem zielonego pojęcia! Przychodząc do zespołu, miałem 23 lata. Poza jakąś ogólną świadomością tego, że prawdopodobnie będę jeździł trochę częściej na trasy koncertowe, nie wiedziałem tak naprawdę, z czym to się je. I myślę, że nikt tego nie wie, póki tego faktycznie nie doświadczy. To doświadczenie kształtuje człowieka na nowo. Choć takie życie często bywa cholernie wręcz trudne, to nie zamieniłbym go na żadne inne.

A czy mimo iż pod względem wzrostu górujesz nad pozostałymi ludźmi w zespole, nie masz problemu z tym, że ciągle jesteś "tym drugim"?

Orion: Behemoth to zespół z określonym liderem. Człowiekiem, który go stworzył i od początku pozostaje jego twarzą. W żadnym z nas - a przynajmniej we mnie - nie ma chęci walki z tym stanem rzeczy. Wręcz przeciwnie: staramy się funkcjonować w taki sposób, by ten układ pozostał nienaruszony. Myślę, że nikt nigdy nie będzie go podważał. A przynajmniej nie powinien.

Czy będąc w trasie po kilka, a nawet kilkanaście miesięcy z rzędu, da się jeszcze czuć przywiązanie do konkretnego miasta? A może człowiek staje się bezpaństwowcem, nomadą?

Orion: Są momenty, że jest dokładnie tak jak mówisz. Podczas tak długich podróży człowiek może się kompletnie pogubić. Pewne miejsca można pokochać całym sercem, a inne znienawidzić. Wszystko zmienia się jednak w zależności od perspektywy. Siedząc w domu dłużej niż przez dwa tygodnie, mam ochotę jak najprędzej z niego wyjechać, mimo iż prawie zawsze pracy jest po uszy. Z drugiej strony, gdybym nie czuł się przywiązany do kraju, w którym mieszkam, to po prostu bym się z niego wyprowadził. Świat jest dziś mały, a zmiana miejsca zamieszkania, krajobrazu i otoczenia zajmuje maksymalnie kilka godzin.

Ryzyko od zawsze jest wpisane w istotę ekstremalnego metalu. Czym ryzykujecie Wy, przy całym dzisiejszym statusie Behemoth?

Orion: Na pewno życie i zdrowie. Może się to wydawać zabawne, ale ilości czasu, którą spędzamy w środkach transportu nie sposób porównać do jakiejkolwiek innej profesji. Wielu naszych przyjaciół zginęło w wypadkach samochodowych albo do dziś się po nich leczy. My też nie jesteśmy z żelaza i również napotykamy nasze własne granice...

... ale zawsze staracie się z nimi mierzyć, naginać?

Orion: Tak naprawdę my tych granic nie znamy.

Behemoth wystąpi w sobotę, 30 listopada, w poznańskim Eskulapie. Bilety w cenie 50 zł (przedsprzedaż) i 60 zł w dniu koncertu dostępne są w CIM, Rock Long Luck i Carton Shopie. W roli supportów zobaczymy Obscure Sphinx i Thaw. Premierę "The Satanist" zaplanowano na luty 2014 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski