To był debiut w roli pierwszego trenera Warty Adama Szały, dotychczasowego asystenta zwolnionego w tym tygodniu Piotra Tworka. Nowy szkoleniowiec postanowił bardzo defensywnie ustawić swój zespół. Zresztą nie miał wielkiego wyboru, gdyż z powodu kontuzji i kartek zabrakło filarów obrony Ivanova, Kieliby oraz Ławniczaka.
Warta czekała na to, co w ataku zaprezentuje Piast i szukała okazji do kontry. Trzeba podkreślić, że ta awaryjnie zestawiona obrona, często wzmacniana też bardzo głęboko operującym Łukaszem Trałką, spisywała się w pierwszej odsłonie niespodziewanie dobrze. Zieloni byli konsekwentni, nie zostawiali wiele wolnej przestrzeni gospodarzom i okazało się, że Piast z taką taktyką niezbyt dobrze sobie radził.
A przecież jest to zespół, który zdobył najwięcej goli w pierwszym kwadransie w całej ekstraklasie, a u siebie wygrał ostatnio z Wisłą Kraków (1:0) i Legią Warszawa (4:1). Warta zaś na wyjazdach spisywała się słabo, z czterech ostatnich meczów wracała do domu bez punktu.
W pierwszej połowie zagrożeniem pod bramką Zielonych były tylko stałe fragmenty. W ataku pozycyjnym Piast grał zbyt wolno i przewidywalnie, by czymś zaskoczyć "Swojską Bandę". Gliwiczanie cztery razy strzelali w kierunku bramki Lisa, ale ani razu celnie.
Warta też w ofensywie nie błyszczała, ale to ona była bliższa uzyskania prowadzenia. W 21 min. po dośrodkowaniu Trałki z lewego narożnika piłka trafiła pod nogi Dawida Szymonowicza, ale obrońca Zielonych stojąc metr przed bramką trafił tylko w poprzeczkę. To wydaje się niewiarygodne, bo z pewnością łatwiej było strzelić gola, niż obić aluminium.
Po tej sytuacji już niewiele ciekawego działo się do przerwy. Próbował szarpnąć Papeau, kilka razy Warcie udało się odebrać piłkę niemrawemu Piastowi daleko od swojej bramki, lecz w kontratakach gości raziła niedokładność.
Po zmianie stron spory błąd przytrafił się Adrianowi Lisowi, któremu piłka wyślizgnęła się z rękawic, na szczęście dla Warty, obyło się bez konsekwencji. Trener Piasta Waldemar Fornalik próbował ożywić swój zespół, wprowadzając trzech nowych ofensywnych zawodników (boisko opuścił m.in bardzo słabo dysponowany Damian Kądzior), ale defensywa Warty była skoncentrowana i nie dopuszczała gospodarzy do okazji strzeleckich.
Kwadrans przed końcem Warta wykonywała dwa rzuty rożne. Z 18 metrów udało się uderzyć Rodriquezowi, ale Hiszpan nie trafił w bramkę.
W 78 min Zieloni wreszcie się przełamali! Poznaniacy wywalczyli piłkę w środku pola. Trafiła ona do Czyża, który dostrzegł wbiegającego w pole karne Zrelaka. Słowak bez namysłu huknął w woleja, piłka wylądowała pod poprzeczką i Plach był szans. To był pierwszy gol Zielonych po 840 minutach, czyli dokładnie 14 godzinach strzeleckiej niemocy!
Ten mecz przypominał to, co robiła Warta w poprzednim sezonie. Czyżby "Swojska Banda" zmartwychwstała?
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?