Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pielgrzymka do Skrzatusza z awanturą o konie

Dorota Bonzel
Pielgrzymka do Skrzatusza z awanturą o konie
Pielgrzymka do Skrzatusza z awanturą o konie Dorota Bonzel
Przez dwa tygodnie po diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej jeździła „karawana miłosierdzia”. Jej uczestnicy modlili się i zachęcali do tego innych. W sobotę dotarli do Skrzatusza koło Piły. Tam czekało na nich Pogotowie dla Zwierząt.

Kraków miał Światowe Dni Młodzieży, a Skrza-tusz miał właśnie Diecezjalne Spotkanie Młodych. Jak co roku przyciągnęło ono setki wiernych. Wielkie nabożeństwo pod namiotem odbyło się w minioną sobotę przy sanktuarium. Dzień później świętowano tu diecezjalny odpust. Niestety, podczas tego wydarzenia doszło do niemałego skandalu. Inspektorzy Pogotowia dla Zwierząt jeszcze przed Skrzatuszem zatrzymali „karawanę miłosierdzia” - wóz ciągnięty przez konie, ze względu na rany jakie miały zwierzęta. Karawana przez dwa tygodnie jechała z Koszalina, by przybyć właśnie do Skrzatusza na spotkanie młodzieży z biskupem. Nie wjechała jednak na główny plac.

Pogotowie zatrzymuje karawanę
Informacje, o tym, że zwierzęta mają rany inspektorzy „pogotowia” otrzymywali przez kilka dni. Kiedy w piątek napływały kolejne zgłoszenia, że karawana wciąż jedzie, inspektorzy postanowili to sprawdzić. W sobotę, trzy kilometry przed Skrzatuszem, wóz został zatrzymany do kontroli. - Po sprawdzeniu stanu koni zabroniliśmy dalszej jazdy. Zwierzęta były bardzo poranione od uprzęży, z ran koni sączyła się krew z osoczem. Konie broniły się przed dotykiem w miejscach, gdzie założona była uprząż. Zdaniem obrońców zwierząt, świadczyło to mocnej bolesności w miejscach, gdzie były przypięte do wozu - mówi Krystyna Kukawska, inspektor ds. koni i prezes zarządu Pogotowia dla Zwierząt. „Karawana” miała zakaz dalszej jazdy, jednak osoby w wozie go zignorowały i ruszyły do Skrzatusza. Tam czekała już policja, którą wezwali obrońcy zwierząt. Konie zostały odpięte od wozu, żeby mogły odpocząć na pobliskiej łące.

Bóg pokazywał dokąd jechać
Joanna Grzywacz, która jechała wozem, nie widziała problemu. Opowiadała, że wtrakcie podróży dużo się modlono izachęcano dotego samego innych.

- Bóg nas prowadził. Nie mieliśmy pieniędzy, jedzenia ani zarezerwowanych noclegów. Po prostu, stawaliśmy na rozstajach dróg i modliliśmy się o znak od Boga, żeby wskazał nam drogę - opowiadała. I dodała: - Nasze prośby nie pozostawały bez odpowiedzi. W jednej miejscowości nagle z autobusu wysiadły dwie dziewczyny. Próbowaliśmy namówić je na wspólną modlitwę. One powiedziały, żebyśmy dalej jechali do drugiej wsi, tam na pewno zostaniemy ugoszczeni.

Uczestniczka podróży opowiadała też jak raz nie posłuchali Boga i pojechali na skróty.

- Wybraliśmy polną drogę i zgubiliśmy się. To była dla nas nauczka, że w życiu też nic nie da się zrobić na skróty. Wieczorem, gdy czytaliśmy Biblię, dwie osoby trafiły na cytat, który mówił, że to nie człowiek wyznacza drogę - mówiła dalej Joanna Grzywacz.

„Karawanie miłosierdzia” nie udało się w sobotę wjechać na plac przy sanktuarium, gdzie odbywały się najważniejsze wydarzenia Diecezjalnego Spotkania Młodych. Wóz zaparkowany był przy drodze prowadzącej do kościoła, kilkadziesiąt metrów od wejścia, a konie pasły się na łące. - Policjanci przesłuchali woźnicę. Na miejsce przybył lekarz weterynarii. Stwierdził on, że stan koni jest dobry, ale potrzebowały odpoczynku. Jeden z księży załatwił miejsce na nocleg dla koni. Potem konie zostały zwrócone właścicielowi - poinformowała Magdalena Marchwant z Komendy Powiatowej Policji w Pile.

Jak uczestnicy „karawany miłosierdzia” podsumowują zdarzenie?

- Szatan przeszkodził nam, gdy byliśmy prawie u celu - uważa Joanna Grzywacz.

Większość osób obojętnie przechodziła obok „karawany”. Większym zainteresowaniem cieszyły się stoiska z jedzeniem czy pamiątkami, które były ustawione przy głównej drodze we wsi.

- Ludzie tylko spojrzą na nas i idą dalej - komentowała nieco zawiedziona Joanna Grzywacz.

Mimo tego incydentu, atmosfera spotkania nie została zakłócona. Diecezjalne Spotkanie Młodych odbyło się zgodnie z planem, a w niedzielę wierni modlili się na mszy odpustowej, której przewodniczył biskup Dajczak. Po niej można było wysłuchać koncertu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski