31-letni obrońca ma zarabiać 420 tysięcy euro rocznie, czyli około 1,7 miliona złotych. Miesięcznie jest to około 140 tysięcy złotych. Do tej pory najwyższy kontrakt miał Sławomir Peszko, który latem wynegocjował podwyżkę do 85 tysięcy złotych miesięcznie. Kolumbijczyk jest więc pierwszym graczem, którego zarobki przekroczyły "magiczną" granicę 100 tysięcy złotych.
Lech porozumiał się z Arboledą już w ubiegłym tygodniu, po to by zakończyć trwające od kilku tygodni spekulacje, czy uda się przy Bułgarskiej zatrzymać najlepszego stopera ligi.
Poprzedni kontrakt "Mańka" z Ko-lejorzem obowiązywał do końca czerwca przyszłego roku. Formalnie więc mógłby podpisać umowę z jednym z rywali poznańskiego klubu już pierwszego stycznia. Doskonale wiedziały o tym oba warszawskie kluby - Legia i Polonia, które w pewnym momencie zaczęły podbijać finansowy bębenek, oferując Kolumbijczykowi niebotyczne jak na polskie warunki pieniądze.
- Bóg chciał, że interesowało się mną wiele klubów - przyznał Arboleda, który znany jest z religijności. - Mam tu umowę nie tylko z klubem, ale z całym Poznaniem. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mnie lubią, ale myślę, że połowa miasta jest nastawiona do mnie bardzo pozytywnie. Wyrazy sympatii otrzymuję niemal na każdym kroku, dlatego jestem bardzo zadowolony, że zostaję w Lechu - powiedział, podpisując nowy kontrakt Arboleda.
Kolejorz nie szczędził grosza, by zatrzymać swoją gwiazdę i docenił to też Manuel, żartując, że Lech zaproponował mu nawet posadę dyrektora sportowego. Siedzący obok Marek Pogorzelczyk szybko ripostował - ale tylko na Amerykę Południową.
Satysfakcji z przedłużenia umowy nie krył też prezes Andrzej Kadziński.
- Wbrew temu, co można było usłyszeć w Canal +, Manuel zagra u nas - powiedział.
- Wszyscy wiemy, jak wielką rolę w drużynie odgrywa Manuel. Tacy waleczni, potrafiący pociągnąć za sobą zespół zawodnicy, są potrzebni w każdej drużynie i fakt, że zostaje w Lechu, to świetna wiadomość - nie ukrywał też Jose Maria Bakero.
Podpisanie kontraktu z Lechem przybliża Arboledę do debiutu w... reprezentacji Polski. Franciszek Smuda też wielokrotnie mówił, że widziałby go w drużynie narodowej, jeśli pozostanie w Poznaniu i będzie starał się o polski paszport.
- Na pewno pomożemy mu w załatwieniu wszystkich formalności- zapewniał prezes Kolejorza.
Sam piłkarz nie ukrywa, że chciałby grać dla Polski. - Dla mnie gra w polskiej reprezentacji byłaby dużym honorem, jednak w tej chwili nie tylko ode mnie to zależy - powiedział Arboleda.
- Nie wiem także, kiedy otrzymam polski paszport - przyznał obrońca Lecha. Formalnie może się o niego starać już na początku przyszłego roku, bowiem właśnie mija pięć lat, od kiedy przyjechał do Polski. Przed rundą wiosenną w 2006 roku trafił do Zagłębia Lubin, z którym rok później wywalczył tytuł mistrza Polski. Do Lecha Arboleda trafił latem 2008 roku. Z Kolejorzem świętował od tamtej pory zdobycie Pucharu Polski w 2009 roku oraz mistrzostwo. W barwach Kolejorza zagrał w 94 spotkaniach, w których zdobył 10 bramek.
- Nie jest powiedziane, że to moja ostatnia umowa z Lechem. Może za trzy lata znowu ją przedłużymy, bo czuję się tu świetnie - zakończył gracz rodem z Kolumbii.
Piłkarscy krezusi w Polsce (miesięcznie)
- 140 tysięcy złotych
Manuel Arboleda (Lech Poznań)
- 85 tysięcy złotych
Sławomir Peszko (Lech Poznań)
- 80 tysięcy złotych
Maciej Iwański (Legia Warszawa)
- 70 tysięcy złotych
Dariusz Pietrasiak (Polonia)
Dickson Choto (Legia Warszawa)
- 65 tysięcy złotych
Wojciech Łobodziński (Wisła
Inaki Astiz (Legia Warszawa)
Miroslav Radovic (Legia)
- 60 tysięcy złotych
Bartosz Bosacki (Lech Poznań)
Paweł Brożek (Wisła Kraków)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
