Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobicie w Van Dieslu. Policjanci w sposób nieuzasadniony użyli siły

SAGA
Marcin Szramkowski twierdzi, że został pobity przez policję
Marcin Szramkowski twierdzi, że został pobity przez policję Archiwum
Jest pierwsze postanowienie sądu w sprawie zachowania antyterrorystów podczas policyjnej akcji w klubie Van Diesel: - Doszło do nieprawidłowości podczas zatrzymania: w sposób nieuzasadniony użyto siły. Żaden z dowodów nie wskazuje na próby stawiania oporu, ucieczki, co mogłoby uzasadniać takie działanie – orzekł sąd. – Będę domagał się od policji zadośćuczynienia – zapowiada Marcin Szramkowski, jeden z zatrzymanych w tak zwanej „akcji odwetowej”.

O tym, co się wydarzyło w klubie Van Diesel w czerwcu ubiegłego roku informowaliśmy niejednokrotnie. W piątkowy wieczór 15 czerwca 2012 roku w klubie przy poznańskim Starym Rynku bawili się antyterroryści z Łodzi, którzy przyjechali do Poznania, by zabezpieczać mecze Euro 2012. Między nimi a bywalcami dyskoteki doszło do awantury.

– Pobitych zostało dziesięciu policjantów. Atakowało ich kilkudziesięciu mężczyzn – mówił wtedy Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. A później zaczęło się coś, co nieoficjalnie nazywane jest w Poznaniu „akcją odwetową”. Policjanci w brutalny sposób zaczęli zatrzymywać osoby, które – ich zdaniem– mogły mieć związek w pobiciem ich kolegów.

CZYTAJ TEŻ:
Poznań: W klubie Van Diesel pobito policjantów. Teraz bije policja?
Awantura w Van Dieslu: Policjanci usłyszeli zarzuty

Najgłośniejsza była sprawa zatrzymania kickboksera Łukasza Rafałko. – Gdy doszło do awantury w klubie, Łukasz był w domu z córką. Choć jest niewinny, został skatowany – opowiada Sandra, jego dziewczyna. W poniedziałek, po weekendzie, w którym była bijatyka w klubie, funkcjonariusze w kominiarkach mieli wytargać go przez okno w aucie, rzucili na ziemię, skopali, razili paralizatorem.

Wcześniej (w nocy z soboty na niedzielę) zatrzymany został, o czym też informowaliśmy, Marcin Szramkowski. – Byłem na wieczorze kawalerskim kolegi. Wyszliśmy na papierosa. Nagle wpadli antyterroryści, wycelowali w nas broń, rzucili na ziemię – relacjonuje pan Marcin. – Leżeliśmy ze skutymi rękoma. Później wywleczono nas do radiowozu. Tam zaczęło się bicie, kopanie, rażenie paralizatorem. Po trzech godzinach bicia na Kochanowskiego nawet nie wiedziałem, o co jestem podejrzany.

Staromiejska prokuratura nie znalazła dowodów, by zarzucić Łukaszowi Rafałko, czy Marcinowi Szramkowskiemu udział w pobiciu policjantów. Postępowanie przeciwko nim zostało umorzone, tak samo, jak wobec pięciu innych podejrzewanych. Teraz wszyscy domagają się ukarania policjantów, którzy ich katowali.
Michał Franke, prokurator rejonowy w Szamotułach: – Zarzuty pobicia i przekroczenia uprawnień przedstawiliśmy pięciu byłym i obecnym funkcjonariuszom. Udało się nam wykonać okazania, przesłuchać świadków. Spodziewam się szybkiego zakończenia postępowania, choć oczywiście może się ono przedłużyć, jeśli podejrzani będą zgłaszać nowe wnioski dowodowe. Takie wnioski, które będą coś wnosić do sprawy, a nie mieć na celu jedynie przedłużenie postępowania – dodaje.

Szamotulscy śledczy badają sprawę pobicia Łukasza Rafałko. Choć prokurator Franke nie chce tego potwierdzić, wiele wskazuje na to, że policjanci trafią przed sąd. Inaczej potoczyło się postępowanie dotyczące pobicia innych mężczyzn, w tym Marcina Szramkowskiego.

Ta sprawa trafiła do śledczych z Wrześni. Prokuratura umorzyła jednak postępowanie nie dopatrując się przewinień ze strony funkcjonariuszy. Mimo że poznański sąd rejonowy uznał, że użycie przemocy podczas zatrzymania było nieuzasadnione.

Mężczyźni bowiem poskarżyli się sądowi na sposób zatrzymania. Sąd wytknął policji, że z akt sprawy nie wynikało, by wszyscy zatrzymani byli ustaleni jako uczestnicy bijatyki w Van Dieslu. Przypomniał, że policja dysponowała fotografiami i mogła dokonać weryfikacji, a później zwolnić tych, co do których nie miała pewności. „Sama intuicja funkcjonariusza nie jest wystarczającą przesłanką. W ocenie sądu doszło do nieprawidłowości podczas zatrzymania – w sposób nieuzasadniony użyto siły” – brzmi uzasadnienie postanowienia.

– Otrzymaliśmy to postanowienie. Nie wskazuje ono imiennie funkcjonariuszy, którzy przekroczyli swoje uprawnienia lub w inny sposób niewłaściwie realizowali czynności służbowe. W związku z tym wielkopolski komendant policji w Poznaniu inspektor Rafał Batkowski polecił wszcząć postępowanie wyjaśniające – mówi Iwona Liszczyńska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. – Ma ono na celu wyjaśnienie wątpliwości pojawiających się w tej sprawie, jak również zapewnienie profesjonalnych działań policji w przyszłości – dodaje.

Na tym nie koniec. Marcin Szramkowski i inni zatrzymani zażalili się na umorzenie postępowania przez wrzesińską prokuraturę. Sąd przyznał im rację i zlecił śledczym zebranie kolejnych dowodów, nie zostawiając przy tym suchej nitki na postanowieniu o umorzeniu.
Przedstawiona przez prokuratora ocena dowodów przeprowadzona została w sposób nie pozwalający na ustalenie, dlaczego prokurator dał wiarę funkcjonariuszom, a nie zeznaniom osób, które albo mają status pokrzywdzonych, albo byli świadkami gwałtownej interwencji policji – stwierdził sąd. Zwrócił uwagę na niekonsekwencję prokuratora, który „z jednej strony wskazuje, że zawiadomienia noszą znamiona działania retorsyjnego, natomiast takiego retorsyjnego charakteru nie dostrzega w sposobie działania policjantów, który dążyli do zatrzymania osób mogących mieć związek z pobiciem innych policjantów”.

Sąd cytuje zeznania osób, które – choć się nie znają – w podobny sposób opisały wulgaryzmy wykrzykiwane przez policjantów „w czarnych mundurach”. Zwraca uwagę, że z zeznań wynika, że zatrzymywani nie stawiali oporu, a mimo to są przypuszczenia, że policjanci mogli stosować przemoc (zbyt mocno zaciśnięte kajdanki, użycie paralizatora „z przyłożenia”, bicie). Sąd uznał, że w tej sprawie policjanci mogli kierować się odwetem za zachowanie, którego zatrzymani mieli się dopuścić w stosunku do innych funkcjonariuszy. Polecił sprawdzić, czy nie doszło do pobicia, przekroczenia uprawnień, czy policjanci nie powinni odpowiadać za używanie wulgaryzmów w miejscu publicznym.

Jeśli nie będzie można przypisać przestępstwa konkretnym osobom prokurator będzie musiał rozważyć czy odpowiedzialności nie powinny podlegać osoby kierujące przebiegiem zdarzenia – stwierdził sąd. I dodał: – Zaskarżone postępowanie stanowi niebezpieczny precedens, który może utwierdzić osoby będące funkcjonariuszami policji w poczuci bezkarności za zachowania podjęte w czasie służby.

Prokurator Jacek Motawski, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej we Wrześni, nie komentuje postanowienia. – Otrzymaliśmy je. Trwa uzupełnianie materiału dowodowego – mówi.

– Dalej będę walczył o sprawiedliwość. Będę domagał się zadośćuczynienia od policji – mówi Marcin Szramkowski. – Niesłusznie mnie zatrzymano, pobito, do marca byłem pod dozorem policji, zatrzymano mój paszport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski