Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polagra: Zbyt wolne tempo zmian na wsi?

Paulina Jęczmionka, Monika Kaczyńska
Wraz z Bronisławem Komorowskim 26 edycję Polagry otworzyli (od lewej): Andrzej Byrt, Dacian Ciolos i MarekSawicki
Wraz z Bronisławem Komorowskim 26 edycję Polagry otworzyli (od lewej): Andrzej Byrt, Dacian Ciolos i MarekSawicki Paweł Miecznik
Ponad 1200 rolników z 30 państw świata przyjechało do Poznania na Polagrę - największe targi branży rolno-spożywczej w Europie Środkowo-Wschodniej. Wczoraj imprezę otworzył prezydent Bronisław Komorowski. I choć zapewniał, że polskie rolnictwo ma się świetnie, sami rolnicy nie do końca się z tym zgadzają.

- Od początku istnienia Polagry przyświeca jej jeden stały cel - promowanie polskiego rolnictwa, przedstawienie jego dorobku, ułatwienie kontaktów branżowych - mówił wczoraj Bronisław Komorowski. - I cieszę się, że mogę dziś ze spokojnym sumieniem powiedzieć, że w polskim rolnictwie dzieje się dobrze. Mamy dodatni bilans we wprowadzaniu i sprzedaży produktów przetwórczych, jesteśmy konkurencyjni na europejskich rynkach.

Z kolei Marek Sawicki, minister rolnictwa, przekonywał, że polska żywność doskonale radzi sobie na europejskim rynku, a rolnicy świetnie wykorzystują unijne dotacje. Sawicki zapowiedział też, że na trwającym do wtorku we Wrocławiu nieformalnym spotkaniu ministrów ds. rolnictwa i rybołówstwa z państw UE będzie zabiegał o taką reformę wspólnej polityki rolnej, która jeszcze korzystniej wpłynie na sytuację w Polsce. Jednak pytany przez dziennikarzy, przyznał, że nie wszystko wygląda tak kolorowo.

- Hodowla świń w naszym kraju od wielu lat poddana jest niekorzystnym zmianom koniunkturalnym, przez co nie może wydobyć się na taki poziom rynkowej konkurencyjności, jak np. drób - mówił Marek Sawicki. - Ale w przygotowaniu jest nowy system jakości, który ma chronić rynek. Rolnicy muszą też przejść na inny system przetwarzania, dzięki czemu będą w stanie zaspokoić potrzeby rynku krajowego, a w przyszłości może i rynków światowych.

O nie najlepszej sytuacji mówią również hodowcy świń, którzy przyjechali do Poznania na rozpoczętą wczoraj Krajową Wystawę Zwierząt Hodowlanych. Tomasz Kupaj hoduje w Ostrowie Wlkp. świnie złotnickie (tuczniki ekologiczne). Zainwestował w hodowlę ekologiczną, bo jak mówi, na rynku jest ich mało, więc nie ma kłopotu ze zbytem. Ale przyznaje, że o walce na europejskim rynku nie ma mowy.

- Nasze świnie wcale nie są gorsze od tych z innych krajów Europy - mówi Tomasz Kupaj. - Materiał hodowlany mamy dobry, ale sprzedać go w Europie jest trudno. Mięso z Danii, czy Niemiec jest wysoko dotowane z Unii, więc my, niestety, nie jesteśmy konkurencyjni.

Krajowa Wystawa Zwierząt Hodowlanych, czy targi Polagra to już od lat wielkie święto polskiego rolnictwa. W tym roku do stolicy Wielkopolski zjechało w sumie ponad 1200 wystawców z 30 krajów. Wszystkie wydarzenia targowe zajmują 60 tys. metrów kw. A rolnicy w ciągu czterech dni przedstawią ok. 120 nowych produktów (wśród nich będą, np. nowoczesne maszyny i technologie oraz wiele gotowych wyrobów spożywczych).

Okazuje się jednak, że na co dzień los rolników nie wygląda aż tak sielankowo, jak można wnioskować z okolicznościowych przemówień czy targowych pokazów. Ostatnie dwa lata to walka z pogodą (powodzie, susze, przymrozki), a w tym roku dodatkowo doszła panika wywołana zakażeniami bakterią eschericha coli w Niemczech. Do tego obraz rolnictwa nie jest jednorodny.

- Z jednej strony mamy gospodarstwa towarowe o powierzchni kilkudziesięciu hektarów, z drugiej małe, rodzinne - tłumaczy Kornel Pabiszczak, rolnik z Poznania, pracownik Wielkopolskiej Izby Rolniczej. - Te pierwsze radzą sobie coraz lepiej. Tym drugim coraz trudniej zarobić na utrzymanie.

Obecnie średnie gospodarstwo w Polsce ma powierzchnię 10, 23 ha. A w Wielkopolsce o 3,20 ha więcej. To jednak wciąż znacznie mniej niż na zachodzie Europy. W Niemczech średnie gospodarstwo rolne ma powierzchnię 45 ha (gospodarstwo rodzinne około 33 ha), we Francji - około 35 ha. Jak szacuje ministerstwo rolnictwa, w Polsce takiej średniej możemy doczekać się za dwa pokolenia.
Jednak w Wielkopolsce, choć zmiany zachodzą powoli, przybywa gospodarstw o powierzchni przekraczającej 20 ha. Znikają zaś te najmniejsze (od 1 do 5 ha).
- Wpływ na to mają renty strukturalne - podkreśla Andrzej Bobrowski, dyrektor Oddziału Terenowego Agencji Rynku Rolnego w Poznaniu. - Ci, którzy nie mogą się utrzymać, sprzedają ziemię większym. Poza tym, rolnicy się organizują. W Wielkopolsce jest 160 grup producenckich. A to pozwala rolnikom na dostarczanie większych partii towaru i stawia w lepszej pozycji negocjacyjnej w relacjach, np. z koncernami przetwórczymi.

Bobrowski podkreśla też, że Wielkopolska przoduje w wykorzystaniu unijnych pieniędzy.

- Oczywiście, korzystają na tym gospodarstwa towarowe - mówi. - Tych produkujących na własne potrzeby nie stać, by kupując np. ciągnik, dopłacić swoje 50 proc. Oni korzystają jedynie z dopłat bezpośrednich.

A te wciąż są niższe niż otrzymywane przez rolników ze "starej" UE. Mimo to Polska jest poważnym eksporterem żywności. Przede wszystkim jeżeli chodzi o mięso, warzywa i owoce.

Kornel Pabiszczak podkreśla też, że ustabilizowały się zarówno ceny zbóż, jak i innych produktów rolnych. Wolno, ale systematycznie rośnie też cena mleka.

- Cena skupu interwencyjnego pszenicy to 101 euro, czyli 440 zł - mówi Pabiszczak. - Od lat cena ta nie ma zastosowania. Większość kierunków produkcji rolnej jest opłacalna.

Marcin Przybył, rolnik z Wielkopolski, mający ponad 200-hektarowe gospodarstwo, patrzy na sprawy mniej optymistycznie.
- Pewnie, że rolnik może zostać milionerem. Pod warunkiem, że wcześniej był miliarderem - stwierdza ironicznie. - To prawda, że ceny są wysokie. Ale to jeszcze nie znaczy, że opłacalne. Kiedy rolnik może być zadowolony? Kiedy ma zysk, czyli po pokryciu kosztów ma dochód, który może przeznaczyć na dalszy rozwój. Teoretycznie ceny są doskonałe, ale taki zakres cen wstępował kilka lat temu, kiedy paliwo było po 3 zł, a nawozy kosztowały 300 a nie 1300 zł za tonę jak teraz.

Mimo to rolnicy inwestują coraz więcej. W województwie wielkopolskim w ostatnich latach wzrosła o ponad 20 proc. powierzchnia sadów, rokrocznie unijnych pieniędzy na inwestycje w gospodarstwa brakuje. Prym wiodą tu producenci drobiu, ale niewiele w tyle pozostają producenci trzody czy bydła.
Targi Polagra są obecne w stolicy Wielkopolski od 26 lat

Pierwsza edycja imprezy branżowej dla rolników odbyła się w 1985 r.
Wtedy wystartowała pod nazwą - Międzynarodowe Targi Rolno-Spożywcze Polagra-Agroexpo. Ta pierwsza impreza obejmowała bardzo szeroką tematykę - od maszyn i urządzeń, przez środki chemiczne, po nasiona, sadzonki i kwiaty. Polagrze od samego początku towarzyszyła wystawa zwierząt hodowlanych. W 1999 r. (tuż przed podziałem targów) na Polagrę przyjechało ponad 2 tys. rolników, a MTP odwiedziło blisko 125 tys. osób.
Rok 2000 to data pierwszej ważnej zmiany. Polagra została wtedy podzielona na dwie imprezy: targi rolnicze Polagra-Farm i targi przemysłu spożywczego Polagra-Food. Siedem lat później doszło do kolejnego podziału. Z Polagry-Farm wyłoniły się trzy inne imprezy (Farma, Gardenia, Agropremiery), a z Polagry-Food wydzielono jeszcze Polagrę-Tech. Dziś Polagra to łącznie sześć rolniczych wydarzeń: Polagra-Food, Polagra-Tech, Pakfood, Gastro Trendy, Smaki Regionów i KWZH. MTP szacują, że targi odwiedzi około 50 tysięcy osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski