Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porywacze skazani za uprowadzenie syna biznesmena

Joanna Labuda
Michał K., Jacek N., Patryk K., Piotr L. oraz Hubert N. - oskarżeni o porwanie oraz przetrzymywanie nastolatka - trafią do więzienia. Tak zdecydował poznański sąd.

Jak podkreśla sędzia Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu, główny oskarżony Michał K., został skazany na 12 lat pozbawienia wolności. Odpowiadał on m.in. za uprowadzenie i przetrzymywanie zakładnika, a także kierowanie grupą przestępczą, której celem było porwanie i wyłudzenie okupu.

Pozostali mężczyźni, którzy uczestniczyli w przestępstwie, dostali kary od 3 do 6 lat pozbawienia wolności. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.

Sąd zdecydował też, że skazani muszą zapłacić rodzicom porwanego 27,5 tysiąca złotych. Prawdopodobnie jest to kwota, której nie udało się im odzyskać. Wcześniej rodzina porwanego nastolatka zapłaciła porywaczom milion złotych. Porywacze ukryli wypełnione pieniędzmi opakowania w lesie, pod drzewami oznaczonymi elementami odblaskowymi.
Przypomnijmy, że 19-latek został uprowadzony w maju 2012 roku w drodze do szkoły w Poznaniu. Mężczyźni przetrzymywali go w specjalnym bunkrze pod budynkiem w Sękowie w okolicach Szamotuł. Chłopak spędził w podziemnej celi 10 dni. Odbili go antyterroryści.

Wcześniej policjanci wpadli na trop przestępców dzięki analizie nazwisk kolegów z klasy uprowadzonego 19-latka. Jak się okazało, Patryk K. to syn szefa zorganizowanej grupy przestępczej, który już wtedy poszukiwany był listem gończym za kierowanie gangiem złodziei samochodów.

Podczas składania wyjaśnień główni podejrzani Michał K., Jacek N. oraz Hubert N., twierdzili, że 19-latkowie Patryk K. i Piotr L. nie brali udziału w porwaniu i więzieniu. Sami przyznali się do zarzucanych im czynów, choć początkowo utrzymywali, że zakładnik zgodził się na upozorowanie porwania, żeby wspólnie z nim zainwestować pieniądze w sprzedaż używanych samochodów do krajów arabskich. Sąd nie uwierzył jednak w wersję przestępców.

Oprawcy pod Szamotułami wybudowali ukryte pod ziemią pomieszczenie. Celę urządzili tak, że do złudzenia przypominała tę w areszcie śledczym. Wejście do bunkra wiodło przez tunel do obsługi samochodów. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak obłożona kafelkami ściana. Dalej policjanci, którzy brali udział w uwolnieniu nastolatka, zobaczyli kilka pomieszczeń. Był więc pokój dla "strażnika", który pilnował uprowadzonego i miał podgląd z kamer znajdujących się na działce, była też cela porwanego, a w niej toaleta, prycza, stolik. Wszystko było urządzone tak, że ludzie mogli tam przebywać przez dłuższy czas, bez wychodzenia na zewnątrz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski