Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Alfabet Zdzisława Beksińskiego

Monika Piotrowska, TR
Fotografie Beksińskiego można obejrzeć w Galerii 2piR
Fotografie Beksińskiego można obejrzeć w Galerii 2piR Fot. Zdzisław Beksiński
Zdzisław Beksiński był jednym z największych, a na pewno jednym z najbardziej oryginalnych i kontrowersyjnych polskich artystów. Wystawę jego fotografii będzie można od środy oglądać w Galeria 2piR w Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa przy ul. Kutrzeby 1 w Poznaniu. Wernisaż o godzinie 18.

W 1958 r. Βeksiński zrobił sobie zdjęcie, które jest dojrzałą deklaracją jego twórczego jestestwa. Dłoń uwieszona na głowie, łokieć oparty na drugiej dłoni. Brudnej dłoni. Przekorny gest bez przekory, brudna ręka bez konotacji. To nie jest ani portret spracowanego murarza, ani dumającego rysownika. To jest po prostu portret z formą artysty niezależnego.


Czytaj także:
Wystawa: Dzika natura według mistrza Beksińskiego

Beksiński, urodzony w 1929 r., należał do pokolenia szukającego - od początku do końca; dotkliwie wykształconego - na bogatym doświadczeniu i równie bogatej lekturze. Jego twórczość wynikała z tej godnej pozazdroszczenia, abstrakcyjnej potrzeby wypowiadania się, jaka opinię innych ludzi pozwala mieć w nosie. "Głosy z boku psują mi moją zabawę" - mówił nerwowo Remigiuszowi Grzeli w 1997 r. - "Robię to dla siebie."

Interesowała go forma i tylko forma, jako środek wyrazu sam w sobie. Fotografia i to w dodatku dokumentalna jest chyba najlepszą ilustracją tej podstawowej i rozstrzygającej fascynacji, gdyż w niej najmocniej daje się zauważyć, że nawet na zdjęciu reporterskim nie koncentrował się na treści zarejestrowanego obrazu, a na jego kompozycji plastycznej.

Prezentowane na wystawie fotografie pochodzą z lat 1953-58, gdy Beksiński całkowicie dosłownie tworzył do szuflady. Pierwsze jego kroki są zdumiewające, umoczone po uszy w piktorializmie, w zamglonych pejzażach. Ale podobnie zdumiewają autoportrety w przeróżnych wcieleniach, Beksiński mięsisty - dusza domu, wariat, robiący sobie zdjęcia a´la James Dean lub agent Secret Service, Beksiński w okularach o kształcie podobnym do tego, jaki nadał szybom w autobusach Star - jako inżynier-konstruktor w pracowni i fabryce, którą założył jego pradziadek.

I nagle, gdzieś od 1956 r. zaczął tworzyć te ujęcia paradokumentalne, niby reporterskie, wchodzące gładko w zbiór zdjęć, powstałych w czasach wspólnej z Bronisławem Schlabsem i Jerzym Lewczyńskim fascynacji tzw. fotografią subiektywną, idącą w kierunku abstrakcji, która ostatecznie przyniosła całej trójce uznanie krytyki i zaklasyfikowanie w nurcie awangardy.

Przywiązanie do formy i do ładu w formie i myśleniu zaprowadziły go ostatecznie do teorii liter alfabetu, jakim są poszczególne zdjęcia: "odpowiednio przez twórcę zestawione tworzyć mogą całe wyrazy i zdania". Opisał to w artykule o kryzysie fotografii w 1958 r. (Fotografia nr 11). - "Mówiąc po prostu, chodzi mi o tworzenie zestawów i w nich głównie widzę drogę rozwoju fotografiki".

We wrześniu 2011 r. ukazał się album "Foto Beksiński" w opracowaniu i z tekstami Wiesława Banacha, który będzie można kupić na wernisażu wystawy. Ekspozycja będzie czynna do 4 maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski