Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Awantura na Starym Rynku. Podejrzany ma zarzut pobicia policjantów

SAGA
Mężczyzna, który w czerwcu - zdaniem śledczych - brał udział w awanturze w klubie Van Diesel i pobił policjantów, jest podejrzewany o kolejne pobicie
Mężczyzna, który w czerwcu - zdaniem śledczych - brał udział w awanturze w klubie Van Diesel i pobił policjantów, jest podejrzewany o kolejne pobicie Fot. Archiwum
Mężczyzna, który w czerwcu - zdaniem śledczych - brał udział w awanturze w poznańskim klubie Van Diesel, jest podejrzewany o kolejne pobicie. Tym razem chodzi o incydent, do którego doszło w miniony weekend w restauracji Bee Jays, także przy Starym Rynku w Poznaniu.

Czerwcowa sprawa była głośna, bo w awanturze brali udział policjanci z Łodzi (pracowali przy zabezpieczeniu Euro 2012). Doszło wtedy do bijatyki między funkcjonariuszami po służbie a klientami lokalu. Jak informował wówczas Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, około trzydziestu mężczyzn pobiło dziesięciu antyterrorystów. Dzień później zaczęto wyłapywać podejrzewanych, kolejni sami stawiali się w jednostce. Zarzuty usłyszało dziesięć osób. Jedna z nich - jak się dowiadujemy - znów weszła w konflikt z prawem. Tym razem mężczyzna usłyszał zarzut naruszenia ciała.

Z naszych informacji wynika, że do awantury doszło w nocy z piątku na sobotę, gdy kilka osób w wieku 21-23 lata przyszło do klubu Bee Jays. Jak wynika z zeznań, byli umówieni z rodzicami, którzy bawili się tam razem ze swoimi znajomymi. Jak twierdzą rodzice - wcześniej ustalili z jednym z pracowników lokalu, że ich syn i jego znajomi będą mogli dołączyć do ich grona. Ochroniarze jednak nie chcieli ich wpuścić.

Wywiązała się kłótnia. Zaczęło się od wymiany zdań, później jednak doszło do szarpaniny i bijatyki. Ojciec, który zaprosił syna i jego znajomych do lokalu, został uderzony przez ochroniarza w twarz. Skulił się, bo - jak wyjaśniał - niedawno przeszedł operację i bał się, że kolejne ciosy mogą nadszarpnąć jego zdrowie. Na pomoc ruszył mu syn, żona chciała rozdzielić walczących.

Policjanci ze staromiejskiego komisariatu: - Z zeznań świadków wynika, że kobieta została kopnięta w brzuch. Upadła, głową uderzyła o posadzkę. Straciła przytomność.

Wezwani do klubu policjanci zatrzymali dwóch ochroniarzy, którzy - jak wynika z zebranych dowodów - brali udział w awanturze. Jeden z nich miał kopnąć kobietę, drugi - uderzyć ojca i syna. Obaj podejrzani usłyszeli zarzuty spowodowania naruszenia ciała, za co grozi do 2 lat więzienia. Wiele wskazuje jednak na to, że zarzuty będą poważniejsze. Te już postawione zostały bowiem oparte na wstępnej diagnozie lekarskiej, oceniającej, że czynności ciała ofiar zostały naruszone na okres krótszy niż 7 dni. Tymczasem mężczyzna ma uraz szczęki, kobieta skarży się na ból głowy i nie ma czucia w nogach. Oboje nadal znajdują się w szpitalu.

Chcieliśmy zapytać, czy właściciel lokalu wiedział, że osoba z zarzutami pilnuje wejścia do restauracji? Dlaczego ochrona była tak agresywna? Na razie jednak nikt z Bee Jaysa nie chciał się wypowiadać. - Nie wiemy jak dokładnie przebiegało zajście. Sprawę bada policja. Do czasu jej wyjaśnienia wstrzymujemy się z komentarzami - powiedział nam menedżer restauracji.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski