Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Coraz mniej kierowców karanych za komórki

Agnieszka Smogulecka
Jeszcze kilka miesięcy temu w Poznaniu w ciągu tygodnia łapano około 20-30 kierowców, którzy jadąc samochodem rozmawiali trzymając w ręku telefon komórkowy albo wysyłali ese-mesy. Po wprowadzeniu punktów karnych za to wykroczenie liczba ukaranych spadła o około połowę - szacuje Józef Klim-czewski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

Prawo określa jasno. Kierującemu zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku. Za złamanie tego przepisu przez wiele lat groził tylko mandat w wysokości do 200 złotych. Od 9 czerwca, oprócz kary finansowej, za klikanie można też dostać 5 punktów karnych.

- Tak to działa. Kierowcy bardziej obawiają się punktów, niż mandatów. Pieniądze się wyda i o karze zapomni. Punkty zostają na dłużej i przypominają o wykroczeniu - mówi Piotr Monkiewicz z Automobilklubu Wielkopolski.

- To prawda. Na ulicach Poznania widać, że punkty odstraszają od klikania za kółkiem, ale ciągle jeszcze nie jest dobrze - mówi Józef Klimczewski. - Choć łapiemy mniej rozmawiających przez komórki, ciągle jeszcze wpada w nasze ręce kilku-kilkunastu kierowców tygodniowo.

Piotr Monkiewicz tłumaczy, że przed nowymi technologiami nie da się uciec, ale trzeba korzystać z nich rozważnie. Przypomina, że przeprowadzane badania wskazują, że rozmowy telefoniczne rozpraszają uwagę kierowcy (postrzeganie jest jak po alkoholu). Jeżeli telefon trzymany jest w ręku, zagrożenie jest większe, bo ograniczona jest nie tylko percepcja, ale również ruchy kierowcy.

- Ale telefon komórkowy nie tylko w ręce kierowcy jest zagrożeniem - przekonuje Piotr Monkiewicz. - Wiele razy widziałem pieszych, którzy byli tak wpatrzeni w telefon, że w ogóle nie sprawdzali, co się działo dookoła nich i wchodzili na jezdnię - wyjaśnia. - O tym też powinno się mówić.

- A jednak prawo zabrania kierowania samochodem z telefonem w ręce, ale o pieszych, którzy przechodząc przez jezdnię korzystają z telefonu, nic nie mówi - zwraca uwagę Józef Klimczewski. - Dlatego nie możemy ukarać pieszego za wchodzenie na pasy z komórką przed oczami. Nie raz czy dwa zdarzało się jednak, że dawaliśmy mandat za przechodzenie na czerwonym świetle. A wiedzieliśmy, że pieszy złamał przepisy, bo pisząc esemesa nawet nie spojrzał na sygnalizator. Mogło dojść do tragedii - przyznaje naczelnik i zapowiada, że policjanci bardziej będą przyglądać się zachowaniom pieszych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski