Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Hotel Twardowski zalewa sąsiadów? [ZDJĘCIA]

Agnieszka Świderska
Fot. Bartłomiej Wutke
Nie musi wylać Warta, żeby wylało na końcu Głogowskiej. "Zalani" - tak sami o sobie mówią sąsiedzi hotelu "Twardowski", którego uważają za głównego sprawcę swojego nieszczęścia. Każdy większy deszcz to dla nich powódź, w której tonie wszystko, co znajduje się na poziomie parteru.

A woda robi się coraz bardziej niebezpieczna - w domku Grygierów wymywa już fundamenty. Kiedy je odkopali, zobaczyli mury stojące w małym bajorku. Stanu permanentnej wilgoci, którą przesiąkają nawet ubrania, mają już serdecznie dość. I tego niekończącego się strachu, kiedy zaczyna padać deszcz. I tego, jak opadają wtedy ręce. Z bezsilności.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Poznań: Woda zalewa ogródki przy Drodze Dębińskiej
Woda zalewa piwnice, mieszkańców zalewa krew!

- Przecież to idiotyczne, żeby bać się prognozy pogody, a my się boimy - mówi Anna Grygier. - To wszystko zaczęło się, kiedy postawili nam za płotem hotel. Nie byłoby problemu, gdyby miał odpowiednio duże zbiorniki na deszczówkę, ale ich nie ma i dlatego nas zalewa.

Roman Twardowski, prezes spółki, do której należy hotel, broni się przed zarzutami sąsiadów.
- Z zalewaniem sąsiednich posesji nie mam nic wspólnego - twierdzi. - Nasza deszczówka zostaje na naszym terenie. Każdy jej nadmiar odpompowujemy na tereny zielone. Nie ma takiej możliwości, żeby cokolwiek przepływało do sąsiadów. Ich problem polega na tym, że mają nisko położone działki i wysoki poziom wód gruntowych, który znajduje się na poziomie ich parteru. Na to jednak nie mam żadnego wpływu.

Posesję Anny Grygier i jej sąsiadki Ireny Bręk Nowickiej dzieli od hotelu betonowy płot, który według Romana Twardowskiego spełnia swoje zadanie - zatrzymuje deszczówkę po stronie hotelu.
- W takim razie przy następnej ulewie zapraszamy pana prezesa do siebie - mówi Anna Grygier. - Zobaczy, jakie strumienie wody płyną po naszej stronie płotu.

- Nawet gdyby postawił płot dwa razy grubszy, niewiele by to zmieniło - dodaje Irena Bręk Nowicka. - Problem nie tkwi w płocie, ale w tym, że tej deszczówki jest zwyczajnie za dużo. Dziwię się urzędnikom, że w ogóle pozwolili na budowę hotelu, który nie ma podłączenia do kanalizacji deszczowej. Jeżeli już się na to zgodzili, to dlaczego nie sprawdzili, czy zbiorniki, które postawił, są wystarczające? W końcu tu nie chodzi o domek jednorodzinny, ale o spory obiekt z dużą powierzchnią dachu i parkingami.

Sąsiedzi "Twardowskiego" postanowili walczyć: wynajęli prawnika, a w "mokrej" sprawie toczą się już dwa postępowania - jedno prowadzi Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta, drugie Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Ten ostatni poprosił właściciela hotelu o dostarczenie opinii dotyczącej odprowadzania i zagospodarowania deszczówki.

- Otrzymaliśmy już tę opinię, ale jest niekompletna - mówi Marzena Pawłowska, inspektor z PINB. - Teraz czekamy na jej uzupełnienie. Dopiero po jej przeanalizowaniu będziemy mogli wydać decyzję.
Jaka może ona być? Jeżeli będzie korzystna dla właściciela hotelu, sąsiedzi będą musieli się pogodzić z "mokrymi" faktami.

Jeżeli jednak potwierdzą się ich zarzuty, spółka będzie musiała zainwestować w urządzenia, które zapobiegną spływaniu deszczówki na sąsiednie działki. Do tego samego może ją również zobowiązać Wydział Ochrony Środowiska, jeżeli postępowanie wykaże, że wina leży jednak po stronie hotelu.

- W takim przypadku właściciel będzie musiał wykonać urządzenia, które zapobiegną powstawaniu dalszych szkód - mówi Dorota Kołodziej z Wydziału Ochrony Środowiska.
Reprezentujący "zalanych" mecenas Maciej Obrębski czytał już opinię dostarczoną przez "Twardowskiego". - Niezbicie z niej wynika, że zbiorniki na wodę deszczową są co najmniej dwa i pół raza za małe - twierdzi.

Roman Twardowski zamierza postawić kolejne jesienią.
- Nie ma to jednak nic wspólnego z oskarżeniami sąsiadów - tłumaczy prezes spółki. - Występuje zbyt dużo anomalii pogodowych, żeby można je było ignorować. Parking, który wykorzystujemy jako dodatkowy zbiornik, przy bardzo intensywnych opadach jest niewystarczający. Dlatego wolimy się zabezpieczyć. Nie da się jednak tego zrobić z dnia na dzień. Taka inwestycja kosztuje.

"Zalani" cieszą się tymczasem z upałów. Radość potrwa do następnego deszczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski