Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Kat 5-miesięcznej dziewczynki przed sądem

Barbara Sadłowska
Przed poznańskim sądem rozpoczął się proces oskarżonego o usiłowanie zabójstwa 5-miesięcznego dziecka.
Przed poznańskim sądem rozpoczął się proces oskarżonego o usiłowanie zabójstwa 5-miesięcznego dziecka.
W środę przed poznańskim sądem rozpoczął się proces Rafała B., który w kwietniu pobił pięścią po głowie 5-miesięczną córeczkę konkubiny. Oskarżony nie przyznał się do winy. Tłumaczył, że sińce powstały podczas... czyszczenia noska.

Czytaj także:
Leszno: Skatował dziecko. Odpowie za usiłowanie zabójstwa
Wielkopolska: 3 tys. ofiar przemocy domowej od stycznia

Mieszkanka Leszna była w ciąży, gdy w sierpniu ubiegłego roku poznała Rafała B. Miesiąc wcześniej ojciec jej dziecka zmarł. - Chciałam ułożyć sobie życie sama, nie szukałam faceta - powiedziała Paulina F.

Ale 35-letni Rafał B. przekonał ją do siebie. Nie unikał domowych prac: sprzątał, prał, zimą palił w piecu. Pauliny nie zraziła nawet informacja, że Rafał spędził w więzieniu za włamania i kradzieże łącznie 11 lat. Nie wiedziała jedynie, że konkubent jest poszukiwany, bo musi odbyć kolejną karę i jej mieszkanie jest dla niego bezpiecznym azylem.

Kilka razy zdarzyło się, że gdy musiała wyjechać z Leszna, na przykład do mamy, opiekę nad córkami powierzała konkubentowi. Nawet chciał adoptować najmłodszą Aurelię. - Mówił, że akceptuje ją jak własne dziecko, bo ona ojca swojego nie ma - zeznawała Paulina F.

Do kwietnia kobieta praktycznie nie mogła narzekać na konkubenta. Ale Rafał B. zaczął ja podejrzewać o zdradę. - Nie miał powodów, bo jak ja mam jednego faceta, to nie szukam innego - mówiła Paulina. - Rafał był moją miłością... Pewnej nocy zazdrosny konkubent zaczął ją nawet dusić. Ale następnego dnia przyszedł z różami i przeprosił. Dwa dni później, 9 kwietnia Paulina pojechała z najstarszą córką do mamy. Rafał został w domu z 6-letnią Ewą i małą Aurelią. Miał podać obiad starszej i nakarmić młodszą.

Ale Rafał B. postanowił się napić. Telefonicznie zapewniał Paulinę, że w domu "jest wszystko w porządku". Zamroczony alkoholem nie nakarmił dziewczynek. Przypuszczalnie zdenerwował go płacz głodnego niemowlęcia. Potem zabrał obie dziewczynki i wyszedł po Paulinę na dworzec.

Matka zauważyła siniaki na buzi dziecka. Rafał powiedział, że on tego nie zrobił, że to musiała być sześcioletnia siostra. - Po drodze Ewunia po cichu mi powiedziała, że on położył Aurelkę na tapczanie, rzucał nią o tapczan i bił pięścią - zeznała Paulina F., która następnego dnia zawiozła Aurelię do leszczyńskiego szpitala. Leszczyńska prokuratura postawiła Rafałowi B. zarzut usiłowania zabójstwa.

Także w pierwszym dniu swojego procesu mężczyzna nie przyznał się do winy, twierdząc, że obrażenia dziecka mogły powstać wtedy, kiedy przycisnął główkę dziewczynki, żeby oczyścić jej nosek gumową gruszką.

Pediatra z leszczyńskiego szpitala, który również zeznawał jako świadek, powiedział, że to niemożliwe.

- Przyjmujemy półtora tysiąca dzieci rocznie, większość jest odśluzowywana i żadne nie miało takich obrażeń - stwierdził lekarz. Także biegły patolog uznał wersję oskarżonego za nieprawdopodobną. Potwierdził, że silne uderzenia w głowę narażają kilkumiesięczne dziecko na niebezpieczeństwo utraty życia albo powstania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. - U tak małego dziecka kości czaszki są bardzo cienkie - mają grubość kilku milimetrów, a szwy czaszkowe nie są zrośnięte. Siła uderzenia jest takim przypadku przenoszona na mózg, słabo chroniony przez puszkę kostną - tłumaczył biegły.

Natomiast biegły psychiatra scharakteryzował Rafała B., jako człowieka który od wczesnej młodości wykazywał aspołeczne zachowania. Pierwsze przestępstwa popełnił jako dwunastolatek, a późniejsze pobyty w więzieniach nie zmieniły jego zachowania. - Czy w zaatakowaniu dziecka pojawił się element niechęci do konkubiny? Trudno powiedzieć. Takie osoby jak oskarżony nie są zainteresowane opowiadaniem o swoich emocjach - powiedział.

Biegły psychiatra wytłumaczył też, dlaczego do kwietnia mężczyzna nie atakował konkubiny ani jej dzieci. - Miał do odbycia karę pozbawienia wolności. Gdy poznał kobietę i wprowadził się do niej, nie w jego interesie było opuszczenie mieszkania, w którym nie mógł być znaleziony. Dość długo się kontrolował, aż alkohol spowodował, że stracił tę kontrolę.

Jeszcze w tym miesiącu odbędzie się druga rozprawa w procesie Rafała B., podczas której sąd wysłucha kolejnych biegłych i świadków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski