Wciąż budują, ale wolniej
Silne mrozy dają się we znaki szczególnie na poznańskich budowach. Choć wiele z nich ma się zakończyć do Euro 2012, z powodu niskich temperatur trzeba wyhamować z pracą. A w najgorszym razie nawet ją przerwać. Tak jest na rondzie Jana Nowaka Jeziorańskiego oraz na budowie przedłużenia "Pestki".
PRZECZYTAJ TAKŻE:
W Poznaniu zamarzają parkomaty [ZDJĘCIA]
Poznań: Ślisko na bocznych ulicach. Lepiej nie będzie
Poznań: Ciepła zima - kto zyskuje, kto traci?
- Mrozy są dla nas kłopotliwe, bo nie możemy prowadzić wszystkich prac - mówi Maciej Bulski, kierownik budowy PST. - Dlatego wielu pracowników ma teraz wolne. Mogą odpocząć po okresie, gdy pracowali na trzy zmiany. Termin inwestycji nie jest jednak zagrożony, bo w harmonogramie została uwzględniona zima.
Podobnie jest na rondzie Jana Nowaka Jeziorańskiego, gdzie prace trzeba było zupełnie przerwać.
Przy takiej aurze nie ma bowiem mowy o jakichkolwiek pracach betonowych. Inaczej jest, gdy zostaje zastosowane rozwiązanie, takie jak na budowie Zintegrowanego Centrum Komunikacyjnego. Pierwszy poziom hali głównej został przykryty specjalną folią. Umożliwia ona podwyższenie temperatury w środku i kontynuowanie prac. Nawet podczas silnych mrozów.
- Musimy podnieść temperaturę do około zera stopni Celsjusza - mówi Przemysław Terlecki, rzecznik spółki Trigranit. - To sprawia, że mimo mrozów możemy w środku wylewać posadzki. Jeśli nie ustąpią podobną folią zostaną zakryte następne piętra.
Wykonawca nie przerywa także montażu dachu. Stalowe ości, są zakładane w nocy.
- Robotnicy pracują w ekstremalnych warunkach dlatego zarówno do butów jak i rękawiczek dostają podgrzewane wkładki (niewielkie woreczki, które po wstrząśnieciu grzeją przez kilka godzin przyp. red.) - mówi Przemysław Terlecki.
Bez herbaty ani rusz
- Firma zapewnia nam posiłki - termosy z ciepłą kawą czy herbatą przygotowujemy sobie sami - mówi Konrad Urbaniak, pracownik Enei, który wczoraj szukał usterki na ulicy Bukowskiej. - Poza tym co jakiś czas robimy sobie przerwy i ogrzewamy się w barze.
Zima to okres szczególnie ciężki także dla… grabarzy. Adam Grabarski, kierownik administracji Cmentarza na Junikowie przyznaje, że zima to dla cmentarza szczególne wyzwanie.
- Zimą używamy młotów spalinowych do kucia, bo ziemia jest zmarznięta na metr w głąb - mówi. I dodaje: Robimy też podkucia i używamy koksowników żeby ją trochę rozmrozić, ale to tylko w wypadku, gdy nie ma ryzyka naruszenia zwłok. Zimą jest strasznie ciężko.
Dla niektórych zima, to jednak szczególne wyzwanie. Bo na mrozie muszą spędzić kilka godzin bez możliwości ogrzania się.
Pani Wanda handluje używaną odzieżą na Rynku Jeżyckim. Pytana o samopoczucie w czasie mrozów odpowiada: a świetnie się czuję zimą! Zakładam cztery rozmiary za duże obuwie, kilka swetrów, dwie pary rękawic i w ten sposób jestem w stanie wytrzymać przy minus 15 stopniach nawet i dziewięć, dziesięć godzin. Do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Takie są skutki rozgrzewania
Dogrzewanie mieszkań i domów nieszczelnymi piecykami może skończyć się tragicznie. Niebezpieczne są zarówno piece węglowe, jak i gazowe.
- Zdarza się, że przyjmujemy na oddział kilka osób dziennie zatrutych tlenkiem węgla - mówi Dorota Klimaszyk, zastępca ordynatora Oddziału Toksykologicznego Szpitala im. Franciszka Raszei w Poznaniu.
Aby uniknąć nieszczęśliwego zatrucia należy pamiętać o regularnych przeglądach pieców gazowych i instalacji w mieszkaniach.
Nieszczęściem mogą skończyć się także próby rozgrzewania się za pomocą wątpliwych trunków. Wzrost zatruć alkoholami niespożywczymi odnotowała większość oddziałów toksykologicznych w Polsce.
- Zatrucia metanolem i glikolem zdarzają się przez cały rok, to specyficzna grupa pacjentów - przyznaje Dorota Klimaszyk. - Od jesieni odnotowaliśmy dwa zgony spowodowane zatruciem alkoholem niespożywczym.
Na oddział toksykologiczny trafiają amatorzy płynów do spryskiwaczy zawierających metanol, zdarzają się także pacjenci, którzy wypili płyn do chłodnicy, czy płyn hamulcowy.
- Ostatnio miałam pacjenta, który pił płyn do regeneracji opon, a jako popitkę stosował mandarynkowy płyn do spryskiwaczy - mówi Dorota Klimaszyk. - Mimo aromatycznej popitki na odległość czuć było od niego naftę.
Taka zima, to jednak prawdziwe "żniwa" dla właścicieli placów opałowych. W ostatnich dniach klientów jest mnóstwo.
- W styczniu po węgiel przyjeżdżało najwyżej kilka osób dziennie, dzisiaj przynajmniej kilkadziesiąt - mówi Krystyna Taras, pracownik składu opału Restan. - Na ogół kupują jednak mniejsze ilości. Od jednego worka do około pół tony.
Współpraca: Marta Żbikowska
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Te popularne seriale wracają na ekrany tej jesieni. Sprawdź, co o nich wiesz - QUIZ
- Nowa żona Ronaldo: czwarta i młodsza od niego o 14 lat. Takie było ich wesele [WIDEO]
- Nowy "Znachor" to najlepsza ekranizacja w historii? Tym się różni od starego klasyka
- Trzyosobowa rodzina zginęła w wypadku na A1. Wiadomo, z jaką prędkością pędziło auto