Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Romskie dzieci koczują bez wody i toalety. Wszyscy bezradni!

Maciej Roik
Budynek w którym mieszka grupa Romów wygląda tak, jakby zaraz miał się zawalić
Budynek w którym mieszka grupa Romów wygląda tak, jakby zaraz miał się zawalić Marek Zakrzewski
Wodę kupują lub pożyczają od sąsiadów. Toaleta znajduje się w pobliskich zaroślach. A prąd zapewnia olejowy agregat. W takich warunkach przy ulicy Dusznej w Poznaniu koczują trzy romskie rodziny pochodzące z Rumunii. Żyją z żebrania. Czy można im pomóc? Nie, bo ci Romowie przebywają w Polsce bez pozwolenia. A to sprawia, że opieka społeczna ma całkowicie związane ręce.

Domem dla szesnastu osób - w tym dziesięciorga dzieci w wieku od kilku do kilkunastu lat - jest walący się budynek. Ich "obejście" wygląda jak po wybuchu bomby. Zatkane folią i kawałkami materiału okna. Dookoła sterty śmieci. A po drugiej stronie drogi "wychodek", czyli rosnące tam krzaki.

Czytaj także:

Poznań: MOPR chce pomóc mieszkańcowi Sołacza

- Przecież tu za chwilę wybuchnie jakaś zaraza. Jak tylko zrobi się cieplej, to wszystko zacznie cuchnąć - podkreśla jeden z pobliskich mieszkańców. I dodaje, że w jego garażu już zaczęły pojawiać się szczury, których przed dwoma laty, a zatem przed wprowadzeniem się dzikich lokatorów nie było.

Poznań: Liczenie bezdomnych. Ponad 900 osób żyje w pustostanach i koczowiskach

Problem polega na tym, że grupa Romów nie widzi nic dziwnego w tym jak żyje. Udało nam się porozmawiać z mieszkającą tam młodą dziewczyną. Ta łamaną polszczyzną przyznała, że warunki życia nie są najlepsze. Ale równocześnie podkreśliła, że mieszka się dobrze. Poza tym, to jedyne co mają.

Taka sytuacja doskwiera okolicznym mieszkańcom. Choć podkreślają, że Romowie są spokojni, równocześnie obawiają się, by nie doszło do tragedii.

- Oni doprowadzili ten budynek do kompletnej ruiny - mówi inna z sąsiadek (wszyscy proszą o anonimowość). - Wcześniej był normalny dach, całe okna. A teraz, wszystko wygląda tak, jakby zaraz się miało zawalić. Jak do tego dojdzie to będzie katastrofa, bo tam biega mnóstwo dzieci.

Okazuje się, że o dzikich mieszkańcach wie opieka społeczna. Jej możliwości działania ograniczają się jednak wyłącznie do udzielania "dobrych rad" i prób wytłumaczenia, że można żyć inaczej.

- Ustawa nie przewiduje pomocy finansowej dla osób, które nie są polskimi obywatelami i nie mają pozwolenia na pobyt - zaznacza Joanna Zawada z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu. - Dlatego mamy związane ręce. Na bieżąco kontrolujemy jednak co się tam dzieje.

Jak zaznacza pracowniczka MOPR, nie ma żadnych oznak, by dzieciom działa się krzywda. Mimo że nie chodzą do szkoły i wszyscy wiedzą, że wraz z rodzicami żebrzą na poznańskich ulicach, podczas wizyt są poprawnie ubrane i najedzone.

- Dzieci nie są zaniedbane - twierdzi J. Zawada.

Podobnie jak MOPR, pomocy romskim rodzinom nie jest w stanie udzielić Urząd Wojewódzki.

- To nie są polscy obywatele. I to uniemożliwia nam działanie - nie ukrywa Patryk Pawełczak, pełnomocnik wojewody ds. mniejszości.

Bo w takim przypadku na pomoc nie mogą zostać przeznaczone pieniądze z rządowych programów.

Obecnie, szesnaście osób jest zdane wyłącznie na siebie. Mimo że o tym gdzie i w jakich warunkach mieszkają wiedzą wszyscy ci, którzy teoretycznie mogą udzielić pomocy.

- Znamy to miejsce i te osoby - podkreśla Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy Straży Miejskiej. - Jesteśmy w kontakcie z właścicielem terenu i wiemy, że do czerwca Romowie mają się stamtąd wyprowadzić.

Dokąd? Na to pytanie, dzisiaj nikt nie zna odpowiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski