Chociaż nie, byłbym niesprawiedliwy. Przecież ksiądz przygotował partnerce posłanie, podał jej koc, szklankę wody. A kiedy było po wszystkim i dziecko zmarło, namaścił syna, pomodlił się, wezwał karetkę. Prawie wzorowy tata. No może nieco "lekkomyślny". Ale to przecież nie przestępstwo, jak stwierdziła prokuratura.
Dla mnie ta sprawa od początku jest oczywista. Ksiądz i jego partnerka nie kiwnęli palcem, by pomóc swojemu dziecku w przyjściu na świat. Z założonymi rękoma czekali, co się wydarzy. Stało się najgorsze i powinni ponieść karę. Jeśli nie za brak pomocy "człowiekowi", to za narażenie dziecka poczętego. Co prawda w tym przypadku prawo wyklucza odpowiedzialność matki, ale ojciec, czyli ksiądz, nie jest z niej wyłączony. Jednak prokuratura uznała, że wszelkie wątpliwości trzeba rozstrzygać na korzyść księdza. W mojej ocenie to jednak nie było rozstrzyganie wątpliwości, lecz rozgrzeszanie wszelkich, licznych zaniechań księdza G.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?