Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Razem z krewnymi okpiła banki na 1 milion złotych!

Marek Weiss
Andrzej Kurzyński
Ostrowianka namówiła do przestępczego procederu krewnych i znajomych. Wszyscy przyznali się do winy, dzięki czemu otrzymali łagodniejsze wyroki

Ponad dwadzieścia osób stanęło przed ostrowskim sądem za oszustwa kredytowe. Grupą kierowała 43-letnia kobieta, która pozyskała do współpracy rodzinę i znajomych. Ona też usłyszała najsurowszy wyrok.

Mieszkanka Ostrowa miała zarejestrowaną działalność gospodarczą. Zaciągała kredyty i pożyczki na inwestycje, ale nie spłacała ich w terminie, co powodowało narastające zadłużenie. Gdy firma utraciła zdolność kredytową, ostrowianka o pomoc zwróciła się do swoich krewnych, m.in. do rodziców i siostry. Potem namówiła znajomych.

Była na tyle przekonująca, że namówiła ich, aby zaciągali kredyty i pożyczki samodzielnie, a później przekazywali jej pieniądze. Dla usprawnienia całego procederu wystawiała im nieprawdziwe zaświadczenia o zatrudnieniu w jej firmie i zarobkach. Niektórzy z kolei sami poświadczali na dokumentach nieprawdę, oświadczając, że zatrudniają w swoich firmach 43-latkę. Wszystko to trwało przez trzy lata.

Jak wykazało śledztwo, w ten sposób udało się wyłudzić blisko milion złotych. Ostatecznie kobiecie przedstawiono 76 zarzutów. Wraz z nią na ławie oskarżonych zasiadło 21 innych osób, które świadomie łamały prawo.

Postępowanie sądowe toczyło się w trybie uproszczonym. Oskarżeni nie kwestionowali bowiem swojej winy i złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Dzięki temu mogli liczyć na łagodniejsze wyroki. I tak 43-latka otrzymała karę 4 lat więzienia w zawieszeniu na 8 lat. Kobieta została także zobowiązana do naprawienia szkody. Pozostali usłyszeli wyroki sięgające maksymalnie 2 lat więzienia w zawieszeniu.

Oszustwa kredytowe należą do najczęstszych sposobów wyłudzeń. Tymczasem na forach internetowych spotkać można wiele opinii sugerujących, że przy obecnym systemie nadzoru tego typu nadużycia praktycznie nie mają prawa się zdarzyć.

- Przecież każde zapytanie o kredyt jest monitorowane i odnotowywane w systemie. Banki w każdej chwili mogą sprawdzić stopień zadłużenia, wysokość i terminowość spłat. Problem leży gdzie indziej. To pracownicy banku mają prowizję od każdego złapanego klienta i muszą wyrabiać normy. Dadzą więc kredyt każdemu, a potem... niech się dział windykacyjny martwi - pisze internautka ,,Ewa’’.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski