Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Remik Łupicki: "W życiu trzeba być elastycznym". Od DJ-a do szefa wytwórni muzycznej

Marek Zaradniak
Remik Łupicki w wieku 16 lat był Dj-em. Dziś ma 36 lat i kieruje jedną z największych w Polsce wytwórni płytowych.
Remik Łupicki w wieku 16 lat był Dj-em. Dziś ma 36 lat i kieruje jedną z największych w Polsce wytwórni płytowych. Archiwum My Music
W wieku 16 lat Remik Łupicki zaczynał jako DJ. Dziś w 20 lat później jest właścicielem jednej z największych polskich niezależnych wytwórni płytowych My Music

Był dobrze zapowiadającym się zawodnikiem w piłce nożnej. Niestety kontuzja wykluczyła go z dalszej gry. Dlatego 20 lat temu Remik Łupicki stwierdził, że warto bliżej zainteresować się muzyką. Dziś jest właścicielem mającej swą siedzibę w Poznaniu wytwórni My Music.

W roku 1994 był młody. Miał 16 lat. Ciągnęło go na dyskoteki. Marzył o byciu człowiekiem show businessu. Poznał DJ Magica, który z nim do dziś pracuje i DJ Maxxxa. To oni wprowadzili go za konsolę i jako szesnastolatek zagrał swój pierwszy set. To było w poznańskim klubie Trops. Potem było granie w innych poznańskich klubach, a także w Wielkopolsce. Jeździł do Obornik, do Chodzieży.

Mając 19 lat Remik ze swoją żoną Joanną zamieszkał w domu, w którym się urodził przy ulicy Staszica w Poznaniu. Wkrótce poznał Dominika Urbańskiego. Razem wymyślili festiwal hiphopowy New Yorker. Podczas festiwalu zbierali kontakty. Bardzo mocno pomagał im w tym Ryszard Andrzejewski czyli Peja.

Zaprosili O.S.TR-ego, TeDe, ale Peja wskazał im tych poznańskich artystów, którymi zainteresowali się potem wydawniczo jak Ascetoholix, Mezo, Owal, 52Dębiec. Po festiwalu Owal przyniósł swoje demo. To była pierwsza płyta jaką wydali. Pamiętny album "Rapnastyk". Drugą osobą, która im wtedy mocno pomogła był Hirek Wrona. Załatwił im dystrybucję Sony Music.

- Bez dystrybucji w tamtych czasach wydawanie płyty było niemożliwe. Sony nam zaufało. Sprzedawali nasze płyty i byli bardzo zadowoleni. Zresztą ówczesny prezes Sony Polska Piotr Maćkowiak ma dziś też swoją wytwórnię Dream Music. Potem wędrowaliśmy po wszystkich majorsach w kraju - wspomina Remik Łupicki.

Byli w Universalu, w EMI. W tym roku po14 latach stworzyli własną dystrybucję z czego są dumni, bo są jedną z nielicznych niezależnych wytwórni, a już na pewno największą niezależną wytwórnią, która ma swój kanał dystrybucyjny. Od maja tego roku dużo się zmieniło. Przychodzą artyści mainstreamowi niekoniecznie po to, aby wydać płytę, ale po to, aby My Music zajęło się dystrybucją. Takim przykładem jest Don Guralesco. Podobnie będzie też w przypadku Donatana i Cleo. .

Dużą niespodzianką było wiosną wydanie przez My Music płyty Ireny Santor.

– Dominik dotarł do pani Ireny przez Romualda Lipko, którego płytę też zresztą będziemy w tym roku wydawać. I tak ta wielka postać muzyki trafiła do nas z czego się bardzo cieszymy, bo to pokazuje kontrast naszej wytwórni na czym nam bardzo zależy. Z jednej strony Dawid Kwiatkowski, Sasza i najmłodszy nasz artysta 15-letni Jeremi, a z drugiej strony Irena Santor. Dawid wystąpił nawet w klipie pani Ireny. Jesteśmy otwarci na wszystko i to jakby wyróżnia naszą wytwórnię bardzo mocno. Staliśmy się majorsem z ludzkimi zasadami gdzie nie ma problemu, aby się dodzwonić czy mieć kontakt z szefem. Zarząd My Music to Maciej Czysz Dominik Urbański i ja. Bardzo łatwo podejmujemy decyzje. Nie trzeba dzwonić do Londynu aby zapytać czy można coś w kontrakcie zmienić. My jesteśmy elastyczni - mówi Remik Łupicki.

Z okazji dwudziestolecia działalności swego szefa wytwórnia My Music wydała płytę DJ Remo -Anthology. Remik uważa, że kolejnej płyty z okazji 30-lecia już nie będzie bo już nie starcza czasu, a przygotowanie płyty wiąże się z czasem. Trzeba przecież jechać na plan klipu, trzeba wymyśleć jakąś koncepcję piosenki, poszukać producenta. Polski rynek muzyczny - zdaniem Remika - kiedyś był trochę inny. Było mało produkcji i radia częściej sięgały po polskich artystów.

Dziś dominują artyści rynku zachodniego, bo nikt w Polsce nie jest tak dobry jak Guetta, Fiesto czy Van Dyck. Jest mnóstwo interesujących postaci muzyki tanecznej i Remik Łupicki nie przypomina sobie, aby najbardziej muzyczne w Polsce Radio ESKA nie sięgnęło po jakiegoś innego polskiego producenta oprócz Roberta M. I trudno się dziwić, bo nasze produkcje odbiegają od zachodnich standardów.

– Ta płyta jest fajna, ale nigdy bym jej nie przyrównał z płytą Davida Quetty, bo nie stać nas na takie studio, brzmienie, mastery. Tu nie chodzi o umiejętności ale o możliwości techniczne. Jeśli u nas powstanie studio wyposażone tak jak to Davida Guetty on już będzie znowu kilka kroków dalej. Zawsze będą lepsi tylko dlatego, że jesteśmy ograniczeni do polskiego rynku i poza ten rynek trudno komukolwiek się wybić. Oczywiście są piosenki, które bardzo dobrze sobie radziły jak "Music Song", na którą licencję sprzedaliśmy do 34 krajów, ale to nigdy nie będą sukcesy na miarę Davida Guetty, Van Dycka czy choćby nowoczesnego Pitbulla. Jesteśmy upośledzeni językowo, ale trudno, aby Polak miał taki angielski jak ma Amerykanin czy Anglik. Jesteśmy też dużo biedniejsi niż USA, Wielka Brytania, Holandia czy Skandynawia i trudno u nas zarobić taką kasę jak Quetta na jednym singlu - zauważa Remik Łupicki.

Bestsellerem My Music jest seria & The City. Pod koniec października pojawi się pięć kolejnych jej części, w tym Chill Out & The City i Jazz & City, które sprzedały się w kilkuset tysiącach egzemplarzy wzbogaconych o kolejny czwarty krążek ale przy tej samej cenie.

Mimo wielu obowiązków Remik Łupicki od czas do czasu bywa jeszcze DJ-em choć jak przyznaje nie potrafiłby teraz w weekendy jeździć po klubach i w poniedziałek przyjść do pracy i ogarnąć wszystkich artystów. Jego zdaniem trochę czuł by się hipokrytą, który ma wytwórnię, aby promować siebie. To nie wchodzi w grę. Ta wytwórnia jest najpierw dla naszych artystów, a potem gdy jest chwila czasu mogę wydać płytę jako DJ Remo.

Ale Remikowi Łupickiemu nie tylko muzyka jest bliska lecz - tak jak dawniej - sport. To jego firma My Music zorganizowała na Stadionie Narodowym Puchar Świata w halowym windsurfingu. Była to trzydniowa impreza, dla której Stadion Narodowy zalano 3 mln litrów wody i przykryto dachem.

Zobacz:
Windsurfing na Narodowym. Zobacz wodne atrakcje!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski