Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina tylko na językach

Redakcja
Monika Neugebauer i Magdalena Flieger nie skupiają się wyłącznie na swoich rodzinach. Dzięki stowarzyszeniu "Aktywna MaMa" wspierają inne kobiety
Monika Neugebauer i Magdalena Flieger nie skupiają się wyłącznie na swoich rodzinach. Dzięki stowarzyszeniu "Aktywna MaMa" wspierają inne kobiety Karolina Sternal
Dlaczego Francuzki, Norweżki czy Szwedki chcą rodzić dzieci, a Polki nie? Odpowiedź jest prosta - bo te państwa chcą, aby rodzina była silna. O kondycji polskiej rodziny, czy polskie państwo rzeczywiście o nią dba i w jaki sposób pisze Karolina Sternal.

Można powiedzieć, że marzec 2010 to w Polsce miesiąc rodziny. Najpierw 9 i 10 marca w Sejmie z inicjatywy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz Centrum Zasobów Ludzkich w Warszawie zorganizowano międzynarodowe seminarium "Polska dla Rodziny - Rodzina dla Polski". We wnioskach końcowych tego spotkania znalazło się stwierdzenie: "Rodzina jest podstawowym podmiotem inwestowania w młode pokolenia, w kapitał ludzki. Kierunkiem działania powinno być wspieranie rodziny w ponoszeniu kosztów wychowania dzieci".

Dwa dni później, 12 marca do Gniezna zjechali się duchowni różnych wyznań, politycy, ludzie nauki i kultury, aby wziąć udział w VIII Zjeździe Gnieźnieńskim. Tutaj także dominującym tematem dyskusji była rodzina. prymas Henryk Muszyński mówił wprost o kryzysie rodziny. W zamykającym VIII zjazd "Przesłaniu do Europejczyków" uczestnicy zawarli postulat, by państwo wspierało rodzinę przez tworzenie odpowiedniej polityki prorodzinnej.

Jest nas coraz mniej

Tymczasem realna rzeczywistość marca 2010 dla polskich rodzin jest trudniejsza, niż chociażby rok temu. Rosnące bezrobocie, a tym samym spadek dochodów, utrzymujące się trudności w zdobyciu własnego mieszkania oraz nikłe wsparcie państwa sprawiają, że młodzi ludzie, wchodzący w dorosłe życie, nie decydują się na założenie rodziny, a jeśli, to ograniczają liczbę dzieci. W ten sposób mamy jeden z najniższych wskaźników przyrostu naturalnego w Europie, gdy np. we Francji wprowadzona tam wiele lat temu stabilna polityka rodzinna doprowadziła już w tej chwili do sytuacji naturalnej zastępowalności pokoleń.

Jeśli w Polsce nadal będzie się utrzymywała zasada, że każdy rząd będzie zmieniał to, co wprowadził poprzedni, to za 30, 40 lat będzie nas mniej niż 30 mln. - Oczywiście, należy pamiętać, że ostatnie 20 lat przyniosły naszemu krajowi ogromne zmiany, w tym dotyczące obyczajów i funkcjonowania społeczeństwa. Jednak główną przyczyną takiego stanu rzeczy, jaki mamy w tej chwili, są wysokie koszty wychowania i kształcenia dzieci - podkreśla Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin '"Trzy Plus", partnera społecznego seminarium "Polska dla Rodziny - Rodzina dla Polski". - Jak wynika z raportu Unii Europejskiej, polskie dzieci są najbiedniejsze w całej Unii. Do 2007 roku Polska była też jedynym krajem w Unii, który nie uwzględniał dzieci w rozliczeniu podatkowym. Tak naprawdę, wprowadzenie ulgi podatkowej w wysokości 1145 zł na jedno dziecko oraz rok wcześniej becikowego, były pierwszymi prorodzinnymi posunięciami.

Ciąża to nie choroba

Problem w tym, że nadal wiele rodzin pozostaje nawet poza możliwością skorzystania z podatkowej ulgi. - Aby z niej skorzystać, rodzina musi najpierw mieć odpowiednio wysokie dochody, a z tym jest różnie - przekonuje Marek Szymkowiak z Kościana, ojciec trojga dzieci. On i żona prowadzą własną działalność gospodarczą. - Inna sprawa, to np. urlop wychowawczy. Gdy jako ojciec chciałem z niego skorzystać, to urzędnicy nie wiedzieli, co zrobić. U nas nadal jest tak, że przepisy prawne idą swoją drogą, a życie - swoją. Dlatego też zmienianie jedynie ustaw nic nie da, gdy nie zmienią się relacje na rynku pracy. Pracownicy powinni zacząć naprawdę szanować pracę, a pracodawcy pracowników. Uważam za rzecz dość dziwną, że obecnie ciążę u kobiety traktuje się jak chorobę. Praktycznie każda młoda kobieta, gdy zachodzi w ciążę, idzie na zwolnienie lekarskie. A przecież może być inaczej. Oczywiście wymaga to otwartości i chęci obu stron.

Problem pracy zawodowej kobiet i ich aktywności po urodzeniu dziecka został bardzo mocno podkreślony podczas seminarium "Polska dla Rodziny - Rodzina dla Polski". Zmiany w sferze pracy i ich oddziaływania na życie rodzinne, to jedno z najważniejszych wyzwań, jakie stoi przed państwem w zakresie tworzenia polityki rodzinnej. Obecnie to właśnie ludzie młodzi kończący edukację mają najpoważniejsze problemy z podjęciem pracy. Kolejnym problemem jest brak poczucia stabilizacji w pracy, chęć jej utrzymania i uzyskania dobrej pozycji zawodowej, a następnie obawy przed pogodzeniem obowiązków zawodowych z rodzinnymi. To wszystko utrudnia decyzję o założeniu rodziny i posiadaniu dzieci, gdyż w tej chwili to właśnie praca w głównej mierze determinuje status rodziny.

W tej dziedzinie dane statystyczne także są dla Polaków alarmujące. Co prawda odsetek małżeństw z dwojgiem dzieci na utrzymaniu, żyjących poniżej minimum socjalnego zmniejsza się w Polsce z roku na rok, to jednak nadal dotyka on blisko co drugą rodzinę. Występuje tu jednak ścisły związek z zarobkowianiem obojga rodziców, gdyż jeśli nawet jedno z nich otrzymuje wynagrodzenie na poziomie przeciętnym w gospodarce narodowej, to i tak nie pozwala to na utrzymanie czteroosobowej rodziny. W tej sytuacji niejako strategią rodziny staje się ograniczanie liczby dzieci, aby kobieta była w stanie podjąć pracę. Jeśli ją dostanie. I tu zaczynają się schody.

W pracy nie chcą mamy

- Osobiście doświadczyłam już wielu tego typu przypadków, gdy przychodząc na rozmowę kwalifikacyjną z pracodawcą, pytano mnie o to, czy mam dzieci, ile, kto się będzie nimi opiekował, gdy zachorują - relacjonuje Monika Neugebauer z Leszna. - Mojemu mężowi nikt nie zadaje takich pytań. Inną sprawą jest to, że rozmowy o wykonaniu części pracy w domu czy w innych godzinach w zamian za np. możliwość wyjścia z pracy, aby odebrać dzieci z przedszkola czy żłobka w ogóle nie ma.
Monika Neugebauer, matka praktycznie już trojga dzieci, gdyż ostatnie niebawem przyjdzie na świat, wspólnie ze swoją koleżanką Magdaleną Flieger, matką dwóch córek, próbują zmienić sytuację, działając w stowarzyszeniu "Aktywna MaMa". - Stowarzyszenie ogłosiło swego czasu konkurs na pracodawcę przyjaznego mamie - opowiada Magdalena Flieger. - Zgłosiły się trzy nieduże firmy. Konkursem nie zainteresowało się żadne duże przedsiębiorstwo działające na naszym terenie.

Obie młode matki uważają, że przede wszystkim zmiana nastawienia przedsiębiorców do kobiet może w istotny sposób zmienić sytuację rodzin. - Oczywiście jest też prawdą, że część kobiet, które zachodzą w ciążę i rodzą dzieci, same eliminują się z rynku pracy - dodaje Magdalena Flieger. - Robią rachunek, jeśli zarobię np. 900 zł, a muszę zapłacić za żłobek, przedszkole, dojazdy do pracy, to niewiele z tego zostaje. W ten sposób mając 35, 40 lat bez stażu, doświadczenia w ogóle nie mają szans na pracę.

- Państwo musi odwrócić sytuację, w której ludzie, decydując się na dziecko, jednocześnie godzą się na to, że będą ubożeć, że ich statut materialny będzie niepewny. W ten sposób Polska nigdy nie zbuduje silnej rodziny - przekonuje Janusz Sikora, wicestarosta gostyński, głowa dziewięcioosobowej rodziny. - W tej chwili założenie rodziny jest hamowane nadmiernym fiskalizmem państwa. Wystarczy zwrócić uwagę na podatek VAT, którym obłożone są artykuły dziecięce, szkolne, żywność. Becikowe oraz ulga podatkowa, mimo wszelkich zastrzeżeń, to dobre rozwiązania, ale przede wszystkim należy zerwać z myśleniem o polityce rodzinnej w aspekcie socjalnym. Normalnej rodzinie, rodzicom, którzy pracują, wypełniają swoje role, nie jest potrzebna pomoc socjalna. Młodej rodzinie jest potrzebne mieszkanie, żłobki, przedszkola za przystępną cenę, znaczniejsze ulgi podatkowe oraz dodatki rodzinne niezależne od dochodu rodziny. Potem przychodzi czas na edukację i możliwość korzystania z szerokiej oferty zajęć pozaszkolnych. Do tego wszystkiego należy jeszcze dodać poprawę sytuacji kobiet, które są nadmiernie obciążone.

Unia też winna

Z wypowiedzi Jolanty Fedak, ministra pracy i polityki społecznej, resortu, który był jednym z organizatorów seminarium "Polska dla Rodziny - Rodzina dla Polski', wynika, że rząd zdaje sobie sprawę z nadciągających kłopotów wynikających z demografii. Dlatego też, aby w przyszłości w każdej rodzinie, tak biednej jak i bogatej, rodziło się więcej dzieci, państwo zamierza je wspierać tak samo. Przede wszystkim promowany ma być partnerski model rodziny, w którym kobieta i mężczyzna po równo powinni dzielić się obowiązkami. W tym aspekcie należy np. patrzeć na wykorzystywanie urlopów macierzyńskich i wychowawczych przez ojców. Kolejnym zadaniem ma być zapewnienie równych szans kobietom i mężczyznom na rynku pracy. Bardziej elastyczne godziny pracy dla matek, rozwój niestandardowych form zatrudnienia umożliwiających godzenie życia zawodowego z rodzinnym, czy zwiększenie udziału pracodawców w tworzeniu przyjaznego środowiska pracy, np. poprzez odpisy podatkowe.

Wybieranie urlopu wychowawczego ma być regulowane potrzebami rodziny, np. do 5. lub 8. roku życia dziecka. Dostępność do żłobków, przedszkoli oraz innych form opieki nad dzieckiem. Wreszcie podniesienie wysokości świadczeń rodzinnych czy wręcz ustanowienie pieniężnych rekompensat dla matek za wykonywanie pracy społecznie użytecznej, jaką jest wychowanie większej liczby dzieci. W tym wypadku mowa jest nawet o opłacaniu składek ubezpieczeniowych za ten okres. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej widzi także konieczność przebudowania obecnych zasad tak, aby z ulg korzystać mogły także rodziny wielodzietne i o niskich dochodach. Podobnie ma się sprawa z podatkiem VAT, który powinien zostać obniżony na podstawowe dobra i usługi mające na celu zaspokojenie potrzeb dzieci. Ten ostatni postulat kierowany jest pod adresem Unii Europejskiej, gdyż podnoszenie podatku VAT związane było z dostosowaniem do wspólnotowych zasad.

Mają działać, a nie mówić

Propozycji mających pomóc rodzinom i jednocześnie sprawić, by młode pokolenie w rodzinie widziało cel i wartość swojego życia i spełniania swoich aspiracji, jest jeszcze więcej. Czy jednak politykom starczy na tyle odpowiedzialności i odwagi, by bez względu na to, kto akurat sprawuje rzą-dy, realizować raz przyjęty kierunek?

- Dobra polityka rodzinna, to polityka sprawiedliwości, gdyż rodziny wychowują dzieci nie tylko dla siebie. Dzieci to przyszłe pokolenie ludzi dorosłych, którzy pójdą do pracy i przejmą na siebie ciężar utrzymania całego społeczeństwa - zaznacza Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin "Trzy Plus''. - Pieniądze wydane na rodzinę, to nie są pieniądze wyrzucone. To jest inwestycja, tyle tylko, że długoterminowa. Zrozumieli to już Francuzi. Mam nadzieję, że w końcu zrozumieją to także nasi politycy i zamiast o tym mówić, zaczną działać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski