Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Były lechita z rodzinnym długiem na wokandzie

Agnieszka Świderska
Są pyrrusowe zwycięstwa, są też papierowe. Bożena Sz. z Poznania, która wygrała proces z Mariuszem N., byłym piłkarzem Lecha (z którym zdobył w latach 80. dwa mistrzostwa Polski), czuje się przegrana. W marcu minie już rok, od kiedy w sądzie zapadł korzystny dla niej wyrok. Wywalczyła swoje 55 tys. złotych, które pożyczyła cztery lata wcześniej. Wtedy z Mariuszem N. byli jeszcze rodziną, a w każdej rodzinie zdarzają się pożyczki.

150 tys. złotych to dość spora kwota jak na dług w rodzinie, ale nie chodziło o nowe meble, czy nowy samochód, tylko o firmę. Bożena Sz. nie miała zresztą żadnych powodów, żeby obawiać się o zwrot pieniędzy, które właśnie zarobiła na sprzedaży działki w Suchym Lesie. Obie strony podpisały w końcu umowę: Mariusz N. miał spłacić w ciągu roku nie tylko dług, ale także odsetki od niego. Dług spłacał, tyle że do pewnego czasu. Kiedy skończyła się rodzina, skończyły się również rodzinne uprzejmości.

Sprawa trafiła do sądu, który w marcu 2009 roku nakazał (w tzw. trybie upominawczym, bez procesu) zapłacić Mariuszowi N. brakującą kwotę pożyczki wraz z odsetkami: 55 tys. złotych. Ten jednak z takim rozstrzygnięciem się nie zgodził. Doszło do procesu, w którym sąd ponownie przyznał rację i pieniądze Bożenie Sz. - Tyle że z tych pieniędzy do tej pory nie zobaczyłam nawet złotówki i nie wiem, kiedy je zobaczę - mówi rozżalona Bożena Sz. - Żeby pójść do komornika, muszę mieć prawomocny wyrok, a ten wciąż nie jest prawomocny. Ja nie mam żadnych praw. Mogę tylko czekać, podczas gdy druga strona może przedłużać w nieskończoność.

- Wygrana sprawa to dopiero połowa sukcesu, gdyż strona przegrana ma prawo wyczerpać cały katalog środków odwoławczych - mówi sędzia Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu. - Pełen sukces to prawomocny wyrok. W przypadku tej sprawy trudno mówić o celowym przedłużaniu postępowania przez pozwanego, choć nie zrobił też nic, by przyspieszyć jego zakończenie.

Najpierw problemem okazało się samo dostarczenie odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem, które trzeba było wysłać dwukrotnie: Mariusz N. cofnął bowiem pełnomocnictwo swojemu prawnikowi. Każde kolejne pismo z sądu adresowane do Mariusza N. musiało odczekać swoje na poczcie: z reguły było dwukrotnie awizowane. Niewykluczone, że taki sam los podzieli również wysłane kilka dni temu wezwanie do wniesienia 2700 złotych opłaty apelacyjnej (wcześniej wnosił o zwolnienie z niej, a potem składał skargę na odmowną decyzję).

- Wniesienie opłaty jest warunkiem rozpoznania sprawy przez sąd drugiej instancji - mówi sędzia Joanna Ciesielska-Borowiec. - Jeżeli pozwany nie zapłaci, apelacja będzie oddalona. Tyle że to postanowienie będzie mógł zaskarżyć.

A to oznacza kolejne tygodnie czekania. Jedyna pocieszająca wiadomość dla Bożeny Sz. jest taka, że z chwilą złożenia pozwu w styczniu 2009 roku rosną odsetki od wygranej przez nią kwoty. Tyle że najpierw musi te pieniądze odzyskać. Mariusz N. o sprawie nie chciał rozmawiać.

Z boiska do sądu
Mariusz N. przegrał sprawę cywilną. Karny proces ma natomiast inny były lechita, Artur W. Prokuratura postawiła mu dwa zarzuty. Ojciec piłkarza pożyczył od niego 5 mln zł na budowę nowego zakładu przetwórstwa mięsnego - z zabezpieczeniem na nieruchomościach spółki. Według prokuratury uszczupliło to majątek firmy i uniemożliwiło zaspokojenie roszczeń innych poza rodziną wierzycieli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski