Short Waves Festival: Laureatami "Zabicie ciotki" i "Nasza klątwa"

Short Waves Festival zakończył się w niedzielę wieczorem w Pawilonie Nowa Gazownia. Tegoroczna edycja festiwalu przyciągnęła najwięcej widzów w historii festiwalu.

- Zaangażowanie publiczności przerosło nasze oczekiwania - mówi Grzegorz Luft, dyrektor programowy Short Waves Festival. - Od początku byliśmy dumni z programu i jakości artystycznej filmów, które udało się w nim zgromadzić. Werdykty jurorów i publiczności wspaniale wpisały się w nasze intencje stworzenia festiwalu otwartego dla wszystkich krótkich form filmowych.

Najlepszy film konkursu Poznań Open "Zabicie ciotki" w reżyserii Mateusza Głowackiego wybrany został spośród 28 nowych polskich krótkometrażowych produkcji. Reżyser w 30-minutowej fabule wykorzystał powieść Andrzeja Bursy o 23-letnim Jurku, który próbując wyzwolić się z nudy popełnia morderstwo. Mateusz Głowacki został także zwycięzcą plebiscytu publiczności. Widzom spodobała się jego opowieść o płci pięknej z punktu widzenia 30-letnich mężczyzn - drugi startujący w konkursie film "Sonda o kobietach".

Dwa równorzędne wyróżnienia Jury Poznań Open przypadły filmowi "Wstyd" Karmy Fryc oraz animacji "Łukasz i Lotta" Renaty Gąsiorowskiej.

Grand Prix festiwalu zdobyła "Nasza klątwa" Tomasza Śliwińskiego. Film zebrał łącznie 5 tysięcy głosów podczas wszystkich pokazów w 65 miastach w Polsce i za granicą. Film Śliwińskiego jest niezwykle osobistą opowieścią o oswajaniu się z chorobą syna.

W ostatnim z festiwalowych konkursów Dances With Camera za najlepszą produkcję o tańcu jury uznało "Washed" Daphny Mero. To opowieść o kobiecie, która próbując sprać ślady brutalnego zbliżenia wraca do wydarzeń z przeszłości. Dwa wyróżnienia zdobyły filmy: "Rooms" Paula Sarvisa oraz "Mirrors" Drew Linta , a w głosowaniu publiczności zwyciężył "Glob Trot" Mitchella Rose, w którym 50 filmowców z siedmiu kontynentów, sekunda po sekundzie, śledziło taniec choreografki Bebe Miller.