Przed meczem we Wrocławiu lało. Deszcz był tak intensywny, że zmienił murawę w jedną wielką kałużę. Warunki do gry, zwłaszcza w pierwszej połowie, były fatalne. Piłka płatała różne figle, dlatego zawodnikom trudno było grać szybko i kombinacyjnie.
Pierwszy do tych warunków dostosował się szybki Przemysław Płacheta, ale uderzył zbyt słabo, by zaskoczyć van der Harta. Oba zespoły szukały sposobu, by w miarę składne przetransportować piłkę pod pole karne rywali, ale na początku sporo było przypadkowości, wynikającej z tego, że trudno przewidzieć jak w tej wodzie najlepiej zagrać.
Bramkarza Śląska pierwszy zatrudnił Jakub Moder, który uderzył celnie z rzutu wolnego. Odległość od bramki była jednak spora i Słowak nie dał się zaskoczyć.
Sprawdź też:
Kolejna akcja przyniosła już gola Lechowi. Jóźwiak świetnie zagrał do Kamińskiego, który na pełnej szybkości wbiegł w pole karne i dograł do Gytkjaera. Piłka zatrzymała się w kałuży przed bramką i zupełnie zmyliła Dankowskiego, który próbował ją wybijać. Duńczyk pierwszy dopadł do bezpańskiej piłki i z bliska umieścił ją w siatce.
Kolejorz w pierwszej połowie miał kilka podobnych akcji. Na prawej stronie szalał Kamiński, ale goście mieli już mniej szczęścia pod bramką Śląska i nie udało im się skutecznie dograć do najlepszego snajpera ekstraklasy.
Ze strony Śląska największe zagrożenie groziło ze strony Płachety. Młodzieżowy reprezentant Polski kilka razy urwał się naszym obrońcom, ale tym razem dobrze się oni asekurowali i nie dopuszczali do groźnych sytuacji. Z dystansu próbował van der Harta pokonać też Dankowski, ale Holender poradził sobie z tym strzałem.
Po zmianie stron inicjatywę przejęli gospodarze, ale lechici w obronie aż do 76. minuty stanowili prawdziwy kolektyw. Za kilka interwencji brawa należą się Satce i Crnomarkoviciowi, którzy ofiarnie blokowali próby strzałów piłkarzy Śląska.
Sprawdź też:
Wykazać się mógł też van der Hart. Holender bardzo dobrze obronił groźny strzał Picha. Mecz się zaostrzył, posypały się kartki, ale oba zespoły miały też sytuacje strzeleckie. Za swój błąd w pierwszej połowie bardzo chciał się zrehabilitować Dankowski. Bramkarz Lecha był jednak pewnym punktem swojego zespołu.
Niestety, znowu zawiodła obrona przy stałych fragmentach gry. W 77. min. Mączyński idealnie dograł z wolnego. Niepilnowany Puerto wybiegł do piłki i skierował z lewej nogi przy lewym słupku.
Chwilę później jednak Kolejorz znów prowadził. Kamiński strzelił z przewrotki i trafił w rękę Puerto. Sędzia bardzo długo zastanawiał się, czy podyktować rzut karny. Po obejrzeniu kilka razy tej sytuacji wskazał jednak na wapno. Pewnym strzelcem okazał się Jakub Moder, który uderzył mocno w lewy róg.
Śląsk jednak walczył do końca. Gospodarzom znowu udało się wykorzystać złe ustawienie obrońców przy rzucie rożnym. Po drugiej wrzutce Mączyńskiego z woleja uderzył Łabojko. Tego strzału nie udało się zablokować lechitom i mecz we Wrocławiu zakończył się remisem 2:2.
Zobacz zdjęcia z meczu:
Śląsk Wrocław - Lech Poznań 2:2: Wodna bitwa bez zwycięzcy
Zobacz magazyn "Wokół Bułgarska" po meczu ze Śląskiem Wrocław:
Zobacz też:
Lech Poznań: Oceniamy piłkarzy Kolejorza w meczu ze Śląskiem
Sprawdź też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?