Wielu dozorcom najwidoczniej udzieliły się moje tęsknoty, gdyż - zapominając, co powoduje marznąca mżawka - nie posypali trotuaru piaskiem z solą. W efekcie liczni przechodnie - w tym mamy z dziećmi i ludzie w podeszłym wieku - wywracali się na zdradliwej "szklance". Kiedy zastanawiałem się, ile złamań i potłuczeń będzie trzeba leczyć z powodu niefrasobliwości gospodarzy domów, usłyszałem w radiu o wielkim karambolu, do jakiego doszło na drodze dojazdowej do Poznania, pokrytej warstwą lodu.
Zdaniem policji, kierowcy nie dostosowali prędkości do warunków atmosferycznych, a kiedy już znaleźli się w opresji, zachowywali się irracjonalnie, gwałtownie hamując i tracąc kontrolę nad pojazdami. Zgadzam się z opinią, że kultura jazdy w Polsce jest bardzo niska, za to poziom brawury i agresji na drogach - nieprzeciętnie wysoki. Serii stłuczek między Komornikami a Poznaniem nie da się jednak wytłumaczyć jedynie nieodpowiedzialnością zmotoryzowanych.
Skoro na niektóre ulice już nad ranem wyjechały piaskarki, dzięki czemu "szklanka" została tam zlikwidowana, to wypada zapytać, dlaczego na feralnej trasie pojawiły się dopiero dwie godziny po karambolu? Obyło się na szczęście bez ofiar śmiertelnych, ale rannych mogło nie być wcale, a straty materialne nie musiały być tak wielkie, gdyby służby odpowiedzialne za utrzymanie tej drogi wykazały się większą wyobraźnią. Miło pomarzyć o ciepłej aurze, ale o tym, że w styczniu gołoledź jest u nas realnym zagrożeniem, muszą pamiętać wszyscy: i kierowcy, i drogowcy. Nie wyłączając dozorców, przez których połamałbym w sobotę nogi...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?