Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Służenie ludziom mają we krwi...

Daria Kubiak
Lekarski klan Sudów liczy już osiem osób. Ten piękny i trudny zawód przechodzi w tej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Zapoczątkowali go Barbara i Józef Sudowie. Po nich rodzinną tradycję podtrzymują syn Piotr oraz córka Barbara a następnie czworo wnuków

Barbara i Józef Sudowie studia medyczne ukończyli na początku lat lat 50. ubiegłego wieku. Józef Suda ze względu na swą AK­owską przeszłość nie chciał wracać w rodzinne strony do Tarnowa. Za namową siostry wraz z żoną osiedlił się w Kaliszu. Obydwoje młodzi lekarze zaczęli pracę w kaliskim szpitalu. Ona na oddziale chorób dziecięcych, jako asystentka ówczesnego ordynatora doktora Władysława Fischa. On jako internista, na oddziale doktora Zygmunta Mąki.

- Obydwoje z mężem mieliśmy szczęście doskonalić swe umiejętności pod okiem najlepszych fachowców, rzetelnych i oddanych swej pracy oraz życzliwych ludzi - mówi Pani Barbara Suda.

Nabytą wiedzę i doświadczenie oddali kilku pokoleniom Kaliszan. Na emeryturę obydwoje przeszli w wieku 70 lat. Nie zaprzestali jednak praktyki lekarskiej. Pacjenci do dzisiaj odwiedzają ich gabinety, w których profesjonalizm , łączy się w jedno z życzliwością i szacunkiem dla każdego człowieka. Wychowali troje dzieci, będąc dla nich przykładem szanującego się małżeństwa oraz wzorem etyki lekarskiej i miłości do wybranego zawodu. Doktor Józef Suda do dzisiaj pozostaje wierny swym pacjentom, etyce lekarskiej oraz poszanowaniu dla historii i narodowych tradycji.

W domu, w którym obydwoje rodzice są lekarzami naturalną koleją rzeczy byłoby wybranie przez dzieci takiej samej drogi życiowej. Nie obyło się jednak bez delikatnej perswazji.

- Chciałem studiować fizykę - przyznaje dr n. med. Piotr Suda, kierownik Oddziału Chorób Dziecięcych w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. L. Perzyny w Kaliszu. - Ugiąłem się jednak pod presją ojca, który powiedział: Najpierw medycyna, później fizyka. Muszę przyznać, że dobrze jest czasem posłuchać rodziców. To był dobry wybór.

Dzisiaj dr Suda, jest przekonany o tym że młodzi ludzie, choć przekornie sprzeciwiają się temu, co rodzice sugerują, to …zazwyczaj idą ich śladem. On sam jest tego najlepszym przykładem. Poszedł na medycynę i podobnie jak mama, wybrał pediatrię.

- O moim wyborze zdecydował podziw dla rodziców - mówi. - A także nieświadoma chęć zbliżenia się do nich, lepszego ich zrozumienia. Dopiero dzisiaj zrozumiałem, dlaczego lekarze mają tak mało czasu na życie osobiste, dla swych rodzin.

Dr Piotr Suda całe swoje dotychczasowe życie zawodowe spędził w kaliskim szpitalu, gdzie zaczął pracę na oddziale dziecięcym u dr Stanisława Szpondera, swojego mistrza. Przeszedł drogę od stażysty, poprzez młodszego i starszego asystenta aż do ordynatora (kierownika) oddziału dziecięcego. Przyznaje, że nazwisko, które nosi, ułatwiło mu start w zawodzie, ale… Miał też świadomość, że na własną pozycję musi zapracować sam, ucząc się i doskonaląc. Uważa, że potrzebę doskonalenia się, wzmacnia u lekarza bezpośredni kontakt z ludźmi.

- Wiedza medyczna rozwija się - dodaje. - To powód dla którego dzieci z czasem przeciwstawiają się sposobowi myślenia rodziców. Po kilku latach pracy często polemizowałem z mamą. - Dzisiaj spieram się z córkami.

Mimo pokoleniowej różnicy w sposobie myślenia dr Suda na pewno jest mistrzem i wzorem dla stażystów i studentów praktykujących na oddziale.

Za jeden z największych sukcesów uważa stworzenie na pediatrii warunków do tego, aby z małymi pacjentami mogli przebywać rodzice. Nie przeszkadza mu to, że patrzą lekarzom na ręce. To sprawia, że lekarze mogą koncentrować się na leczeniu a rodzice zapewniają dzieciom bezpieczeństwo emocjonalne. Efekty takiego podejścia przyszły same. Oddział zdobył I miejsce w Wielkopolsce w plebiscycie Gazety Wyborczej ,,Szpital bez łez''.

Po latach praktyki i doświadczeń dr Piotr Suda żywi przekonanie ,że mimo wszechobecnej komercjalizacji, wewnętrznie każdy z lekarzy ma poczucie misji i powołania.

- Jednakże w dzisiejszym świecie wartości zdewaluowały się - mówi dr Suda. - W zasadzie jedyną wartością są pieniądze. W pogoni za wyższym standardem życia czasem etos gdzieś umyka. Wierzę jednak, że w każdym z nas - lekarzy tkwi on gdzieś głęboko. Moi rodzice zawsze uczyli mnie, że najpierw trzeba leczyć, koncentrować się na tej powinności, a zapłata przyjdzie sama. Jakkolwiek ją rozumiemy.

W swej pracy z młodymi lekarzami dr Suda stara się przekazać im te wartości, w które wyposażyli go rodzice. Syn państwa Sudów - seniorów nie jest jedynym, kontynuatorem rodzinnej tradycji. Spośród trojga dzieci Barbary i Józefa Sudów tylko najstarsza córka Hanna poszła inną droga i została rusycystką. Najmłodsza Barbara także jest lekarzem pediatrą.

Natomiast w trzecim pokoleniu rodziny Sudów jest już czworo lekarzy. Zawód ten wybrali bowiem synowie najstarszej córki seniorów Piotr Podgórny, pediatra i wkrótce gastroenterolog oraz Jakub Podgórny specjalizujący się w ortopedii. Lekarkami są także obydwie córki dr Piotra Sudy. Joanna Suda - Janik jest lekarzem rezydentem na kaliskiej pediatrii. Druga córka Magdalena Suda - Całus jest stażystką. Zamierza zostać neonatologiem. Zięć Piotra Sudy jest także lekarzem - okulistą. W tak licznym gronie lekarskim przy rodzinnym stole często mówi się o medycynie.

Tata Piotr zareagował zadowoleniem na wieść o tym, że obydwie córki zdecydowały się na medycynę.

- W tym zawodzie cenię sobie najbardziej wolność zawodową - mówi. - Dużo zależy od umiejętności i doświadczenia lekarza,. Jest to zawód trudny, odpowiedzialny. Człowiek pomaga ludziom potrzebującym i to jest w nim najpiękniejsze. Jest jednak i ciemna strona - frustracje spowodowane brakiem czasu i zmęczeniem. Są chwile trudne, gdy coś się nie powiedzie. Wtedy człowiek robi sobie wyrzuty. Drąży go ból, choć, wiadomo, że nie wszystko od niego zależy. Zawód tak angażuje, że brak czasu na życie osobiste...

Piotr Suda przyznaje ,że jego żonę irytuje to, jak bardzo pochłania go praca. Wie jednak, że żona rozumie jej specyfikę. Szanuje ją i jest w stanie zaakceptować to, że leczenie dzieci jest częstokroć ważniejsze, niż sprawy domowe.

Mimo, że medycyna ,,kradnie'' życie osobiste, Piotr Suda znajduje chwile czasu na wytchnienie, podobnie jak jego ojciec, który do dzisiaj jest wytrawnym szachistą, uczestnikiem turniejów. Młodszy dr Suda preferuje czynny wypoczynek, spacery lub biegi z psem, przygarniętym ze schroniska Natomiast wakacje spędza obowiązkowo z bliskimi. Wtedy żona, dzieci i wnuki są na pierwszym miejscu.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski