Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smuda w Lechu Poznań do końca sezonu

Maciej Lehmann
Franciszek Smuda marzy o pracy w Bundeslidze, ale na razie prowadzony przez niego Lech ma kłopoty z wygrywaniem nawet ze słabeuszami z polskiej ekstraklasy
Franciszek Smuda marzy o pracy w Bundeslidze, ale na razie prowadzony przez niego Lech ma kłopoty z wygrywaniem nawet ze słabeuszami z polskiej ekstraklasy Grzegorz Dembiński
Jeszcze kilka tygodni temu zastanawialiśmy się, na jak długo trener Franciszek Smuda przedłuży kontrakt z Lechem Poznań. Mówiło się, że choć zażądał sporej podwyżki, zarząd klubu zaakceptował wszystkie jego warunki. "Franz" miał od lipca zarabiać milion złotych rocznie!

Dziś, po serii upokarzających remisów z najsłabszymi zespołami ligi, nikt już nie wspomina o nowej umowie. Będzie dobrze, jeśli Franciszek Smuda utrzyma swoją posadę do końca sezonu i nie zmarnuje olbrzymiej szansy na przynajmniej jeden tytuł w tym roku.

Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że zdecydowana większość sympatyków Kolejorza ma już dosyć narzekania trenera na to, że nie może grać Hernan Rengifo i dlatego Lech nie wygrywa. Ta argumentacja wydaje się śmieszna także z powodu sytuacji w drużynie, goniącego Kolejorza GKS Bełchatów. Trenerowi Rafałowi Ulatowskiemu brakowało w ostatnim meczu sześciu (!) zawodników z podstawowego składu, a mimo to jego zespół wygrał szósty mecz z rzędu. O takiej serii nasz zespół może tylko pomarzyć...

Choć Smuda uparcie trzyma się swojej koncepcji ustawienia, która w niedzielę po raz kolejny zupełnie się nie sprawdziła, zarząd Lecha nie zwolnił szkoleniowca. "Franz" będzie prowadził zespół do końca sezonu, bez względu na ostateczny wynik.

Tymczasem od rezultatu środowego pojedynku w Remes Pucharze Polski z Polonią oraz ligowego meczu w sobotę ze Śląskiem we Wrocławiu, zależeć może finansowa kondycja poznańskiego klubu na kilka następnych lat. Lech, jeśli nie zakwalifikuje się do rozgrywek europejskich, straci naprawdę dużo. Nie zatrzyma najlepszych piłkarzy i nie pozyska nowych graczy. Nie będzie po prostu się rozwijał.

Ten sezon miał być wielkim sukcesem, a na razie zapowiada się jako największa klapa w historii. Lech stacza się w tabeli jak po równi pochyłej. Wszyscy sympatycy Kolejorza oczekują na cud, na przebudzenie się zespołu, ale im bliżej końca rozgrywek, tym gra on coraz gorzej. Tej kopaniny nie da się już oglądać - mówią wściekli kibice i mają rację.

Najgorsze jest jednak to, że jeśli nasza drużyna nie zdoła zakwalifikować się do Ligi Europejskiej, a jest to w tej chwili, niestety, bardzo prawdopodobne, to na długo możemy pożegnać się z wizją "Wielkiego Lecha".

Nie tylko bowiem legnie w gruzach strategia budowy silnego klubu, ale najzwyczajniej w świecie może zabraknąć na nią pieniędzy. Utrzymanie najlepszych zawodników kosztuje krocie. Tylko Hernan Rengifo zarabia ponad milion złotych rocznie. Zabraknie też sportowych argumentów, by zatrzymać na przyszły sezon najlepszych graczy. Z tych samych powodów mogą powstać trudności w sprowadzeniu do Poznania nowych piłkarzy. Plany są ambitne, ale wszystko zależy od tego, czy Lech będzie miał okazję zaprezentować się na arenie europejskiej.

Nie ma się bowiem co oszukiwać, że to właśnie możliwości wypromowania się w Kolejorzu, jest dla wielu piłkarzy magnesem, by założyć koszulkę poznańskiego klubu. Przekonali się o tym: Semir Stilić, Robert Lewandowski, Hernan Rengifo czy Manuel Arboleda. Tylko bowiem na mecze Pucharu UEFA przyjeżdżają skauci znanych europejskich klubów. Na ligową kopaninę nikt rozsądny się nie pofatyguje, bo starcie nawet czołowych naszych drużyn, to żadna weryfikacja umiejętności piłkarza. Wiedzą o tym doskonale też zawodnicy i dlatego w razie niepowodzenia, niestety, staną na głowie, by opuścić Lecha. Gra wyłącznie na krajowym podwórku oznacza dla nich bowiem stratę jednego roku, w krótkiej zawodowej karierze.

By mieć gwiazdy gwarantujące odpowiednią jakość zespołu, trzeba mieć też odpowiednio wysoki budżet. Jak dotąd sponsorzy byli zadowoleni ze współpracy z Kolejorzem, bo o klubie było bardzo głośno w mediach. Czy tak będzie również w przypadku, gdy Lecha zabraknie na czołówkach sportowych serwisów? Odpowiedź wydaje się oczywista.

Trzeba pamiętać też o tym, że z uwagi na budowę stadionu, kilkanaście meczów na początku przyszłego sezonu poznańska drużyna rozegra w małych Wronkach. A to oznacza, że klub straci kilka milionów, które zarobiłby na biletach. 10 000 wejściówek mniej sprzedanych na każde spotkanie, to spora strata. Można by ją zniwelować poprzez sprzedanie praw telewizyjnych. Lecz jeśli nie będzie czego pokazywać, budżetowa dziura jeszcze się powiększy.

Dlatego obojętnie, co teraz mówi trener Franciszek Smuda, wyniki dwóch najbliższych meczów - pucharowego z Polonią Warszawa i ligowego ze Śląskiem Wrocław, mogą decydować o przyszłości Lecha na kilka najbliższych lat.

Skoro w tych spotkaniach Kolejorza ma nadal prowadzić Smuda, to niech wreszcie pokaże, że jest do czegokolwiek w Poznaniu jeszcze potrzebny. Dostał bowiem niewiarygodnie długi czas na budowę drużyny i dobrych piłkarzy. Pracuje w klubie mającym rzesze wiernych kibiców. Brakuje tu tylko sukcesu na miarę ambicji całej Wielkopolski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski