Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa "snajpera" z Jeżyc: Zeznawali poszkodowani

Redakcja
Tadeusz M. strzelał z jednego z budynków u zbiegu ul. Sienkiewicza i Kochanowskiego
Tadeusz M. strzelał z jednego z budynków u zbiegu ul. Sienkiewicza i Kochanowskiego Adrian Wykrota
Postrzelony rowerzysta oraz 55-latek, który walczył o życie w szpitalu zeznawali w czwartek w sądzie w sprawie Tadeusza M., „snajpera” z Jeżyc.

– Poczułem ból jakby ktoś dotknął mnie rozżarzonym żelazem. Spojrzałem na chodnik, ale nikogo nie było. Dziwiłem się, co mogło się wydarzyć. Nie przypuszczałem, że ktoś może strzelać z okna – zeznawał w sądzie Dariusz R., 55-latek, który po tym jak w marcu tego roku został postrzelony z wiatrówki przez Tadeusza M., walczył o życie w szpitalu. W czwartek odbyła się kolejna rozprawa dotycząca „snajpera” z Jeżyc.

Ruszył proces snajpera z Jeżyc

23-letni Tadeusz M. został oskarżony przez prokuraturę o usiłowanie zabójstwa Dariusza R., narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia Aleksandra Ł. (rowerzysty który został przez niego postrzelony) oraz posiadanie narkotyków. Mężczyzna przyznał się do dwóch ostatnich zarzutów. Zaprzecza jednak, by usiłował zabić Dariusza R., twierdząc, że... w ogóle do niego nie strzelał. Uważa, że strzał do 55-latka oddał jego kolega, 20-letni Przemysław C., który był z nim w mieszkaniu i także strzelał z wiatrówki.

Feralnego wieczora, Dariusz R. ok. godziny 20 wyszedł z domu i poszedł do sklepu spożywczego. Nie zdążył jednak do niego dotrzeć. Po przejściu przez ul. Sienkiewicza nagle poczuł ostry ból w klatce piersiowej. Nie wiedział z czego mógł on wynikać, lecz natychmiast wrócił do domu.

– W pewnym momencie zacząłem się czuć słabo i miałem problemy z oddychaniem. W domu było jeszcze gorzej. Z ust zaczęła lecieć mi krew. Kiedy zastanawiałem się, co mogło się wydarzyć, pomyślałem o tym, że chyba ktoś mnie postrzelił. Siostra natychmiast wezwała pogotowie – zeznawał w czwartek Dariusz R.

Mężczyzna początkowo trafił do szpitala przy ul. Grunwaldzkiej. Jego stan był na tyle poważny, że lekarze zdecydowali o przeniesieniu mężczyzny do szpitala przy ul. Szamarzewskiego, gdzie przeszedł operację. – Jeszcze jak byłem na Grunwaldzkiej, to już traciłem świadomość – opowiadał 55-latek.

(Źródło: TVN24)

Dariusz R. kolejne dwa miesiące spędził w szpitalu, gdzie dochodził do siebie. Do dzisiaj ma jednak bardzo duże problemy ze zdrowiem.

– Mam kłopoty z oddychaniem i szybko się męczę. Z powodu uszkodzenia strun głosowych mam także problemy z mową. Cały czas jeżdżę na rehabilitację i przyjmuję zastrzyki – zeznawał mężczyzna, który nadal jest niezdolny do pracy i utrzymuje się jedynie z renty rehabilitacyjnej. Do dziś odczuwa też bóle klatki piersiowej w okolicach postrzału. Chociaż w czwartek zeznawał w roli świadka, w procesie występuje również jako oskarżyciel posiłkowy.

Oprócz Dariusza R. zeznania złożył także 26-letni Aleksander Ł., który jadąc na rowerze jako pierwszy został postrzelony przez Tadeusza M. On na szczęście odniósł niewielkie obrażenia.

– Około godziny 19 jechałem rowerem, gdy nagle usłyszałem świst i poczułem ból. Pojechałem kawałek dalej i zatrzymałem się przy ul. Mickiewicza. Spojrzałem na kurtkę i zobaczyłem niewielką dziurę. Potem pojechałem do domu, gdzie zobaczyłem, że mam ranę na wysokości łopatki – zeznawał Aleksander Ł. Następnie mężczyzna udał się do szpitala, gdzie lekarze opatrzyli i zszyli ranę oraz wyjęli z niej śrut.

Kolejna rozprawa odbędzie się na początku grudnia. Tadeuszowi M. grozi dożywocie. Jego kolega Przemysław C. został już wcześniej skazany na karę ograniczenia wolności za posiadanie narkotyków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski