Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sternalski (PO): nie zmieniać ustawy aborcyjnej

Marek Sternalski, Platforma Obywatelska
Marek Sternalski, szef klubu PO w radzie miasta Poznania
Marek Sternalski, szef klubu PO w radzie miasta Poznania Archiwum
Debata "Głosu" o ustawie aborcyjnej. Zmieniać ją? Zaostrzyć czy zliberalizować? Recepta Marka Sternalskiego jest prosta: zostawmy tak, jak jest

Kompromis jest największą wartością w polityce. W XXI wieku wszyscy cywilizowani ludzie powinni sobie zdawać sprawę z tego, że siłowe rozwiązania - a co za tym idzie - dyskryminacja inaczej myślących - są drogą donikąd. Rozwój zależy od współdziałania, a więc wspólnego rozwiązywania problemów.

Takim kompromisem, który na wiele lat dał Polsce "spokój ideologiczny", była z trudem wypracowana ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Nie zadowoliła ona, żadnego ekstremalnego środowiska, ale dała szansę na życie zgodne z sumieniem milczącej większości, która nie angażowała się w spory, ale w sumieniu czuła, że to, co uchwalono, jest społecznie dopuszczalne i zgodne z wyznawanymi wartościami.

Tomczak (PO): Zgwałcone kobiety bez prawa do aborcji

Ta milcząca większość czuła się w debacie politycznej, poprzedzającej uchwalenie obowiązującej ustawy, manipulowana przez polityków, dla których słowo aborcja znaczyło tyle, co procenty poparcia w wyborach. Przez następne lata milcząca większość mogła żyć w spokoju i daleko od teoretycznych rozważań ideologów. Ktoś może w tym miejscu powiedzieć, że to moje bezideowe podejście jest nieakceptowane i straszne. Ktoś może zapytać, jak można walczyć tylko o to, aby był spokój. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Otóż osobiście jestem ortodoksyjnym przeciwnikiem aborcji.

Nie zważając na to, czy ktoś uzna mnie za ciemnogród, mogę publicznie zadeklarować, że dla mnie aborcja jest grzechem. Jestem święcie przekonany, że życie człowieka zaczyna się od poczęcia, a słowo embrion znaczy tyle, co nienarodzone _dziecko mające duszę. To jest moje wewnętrzne przekonanie, do którego mam prawo i do którego chciałbym przekonać jak największą liczbę osób. Mam także prawo negować zdania diametralnie różne od mojego. Mogę przy tym opierać się zarówno na argumentach wynikających z wiary, jak i z wiedzy empirycznej osób, które twierdzą, że dziecko potrafi uciekać przed narzędziami lekarza dokonującego aborcji. Mam prawo do wierzenia, że nienarodzone dzieci są tak samo ważne jak ich matki, ojcowie i każdy z nas.

Mogę z pełnym przekonaniem powtórzyć to, co powiedział Mahatma Gandhi, że "dla mnie oczywistym i jasnym jak słońce jest fakt, że aborcja ma znamiona zbrodni".
Czy to oznacza, że powinienem dzisiaj jasno i wyraźnie zażądać całkowitego zakazu aborcji ? Czy powinienem walczyć o naruszenie zawartego w naszym kraju kompromisu? Nie mogę tego żądać, bo żyjemy w neutralnym światopoglądowo państwie, które moje poglądy powinno traktować z takim samym szacunkiem, jak poglądy osób, które w embrionie nie widzą człowieka.

Nie mam prawa wymagać, aby państwo uznawało wyższość moich poglądów nad poglądami adwersarzy opowiadających się za aborcją na życzenie. Musimy nauczyć się takiego myślenia, gdyż świat zamazuje granice, staje się coraz bardziej otwarty i "wymieszany" kulturowo, religijnie i etnicznie. To, co dla mnie święte, dla innych może być niezrozumiałe i na odwrót. Taki jest świat i pytanie brzmi: czy zaczniemy walczyć z sobą siłowo i narzucać swoje poglądy innym, czy też państwo zagwarantuje każdemu z nas minimum komfortu, w którym będziemy mogli żyć zgodnie ze swoimi wartościami?

Ale to minimum, a może maksimum, nie jest akceptowane przez ekstremistów. Zarówno skrajna lewica, jak i skrajna prawica nie toleruje różnorodności i kompromisów. Historia skrajnie lewicowych, jak i skrajnie prawicowych ideologii pokazuje, że człowiek jest dla nich jedynie instrumentem służącym do osiągnięcia celu, jakim jest dominacja nad tymi, którzy myślą inaczej. Dla prawicowych ekstremistów kobieta chcąca aborcji po gwałcie jest diablicą a lewicowi demagodzy z premedytacją oszukują ludzi twierdząc, że obrońcy życia teoretyzują i pouczają, a w życiu realnym nie potrafią pomóc doświadczonym przez los matkom w opiece nad dziećmi z wadami genetycznymi. I jednym, i drugim mówię, że czynią podłość.

Lewicowym ideologom proponuję odwiedzić ośrodki prowadzone przez siostry zakonne, w których miłością obdarza się okaleczone dzieci (są takie także w Poznaniu), a tym, którzy nie szukają zrozumienia dla kobiet w trudnej sytuacji, dedykuję odpowiedź księdza Tischnera na jedno z pytań "Jakie jest zdanie księdza na temat aborcji? Takie, jak zdanie kobiety, która przychodzi do spowiedzi".

Milcząca większość w naszym kraju rozumie zarówno wartość życia nienarodzonego dziecka, jak i problem kobiety stojącej pod ścianą. Instynktownie - bo jakżeby inaczej - ta większość znajduje miejsce, w którym przeciwstawne dążenia obrońców życia i kobiet z niechcianą ciążą mogą znaleźć wspólny mianownik. Można to miejsce znaleźć, odwołując się do słów Janusza Korczaka, który mówił "Mamy dwa wyrazy: swoboda i wolność. Swoboda, zda mi się, oznacza posiadanie - rozporządzam swoją osobą. W wolności mamy pierwiastek woli, więc czynu zrodzonego z dążenia".

Dążeniem każdego z nas powinno, być czynienie dobra. Prawodawca powinien zwracać uwagę na to, co jest dobrem i gdzie jest granica, po przekroczeniu której walka o dobro staje się trudna bądź niemożliwa dla zwykłego człowieka (prawo nie może przecież wymagać heroizmu).

W sprawie aborcji trudno jest domagać się od matki woli urodzenia dziecka poczętego z gwałtu, nie śmiem także decydować za niewierzącą matkę o tym, czy powinna rodzić "dziecko roślinkę", ale mój stanowczy protest budzi aborcja na życzenie. Dlaczego? Bo ta państwowa neutralność nie może stawiać wyżej dążenia do wyzwolenia się kogokolwiek od "problemu" społecznego czy ekonomicznego od zarodka, w którym wielu z nas widzi człowieka. Państwo musi zawsze stać na straży poszanowania poglądów każdego z nas. Państwo ma obowiązek szukać złotego środka akceptowalnego dla większości społeczeństwa i moim zdaniem obowiązujące przepisy regulujące sprawy aborcji takim złotym środkiem są. Niektórzy z moich adwersarzy, z którymi rozmawiałem na ten temat, wskazują, że wystarczy przekroczyć granice państwa, by móc dokonać aborcji bez narażania się na sankcje prawne. Mówią także, że Polska ma jedną z najbardziej rygorystycznych ustaw dotyczących aborcji.

Nie rozumiem tej argumentacji. Żyjemy w nowoczesnym kraju szczycącym się jednym z najwyższych wskaźników rozwoju w Unii Europejskiej. Polacy są jednym z najbardziej aktywnych narodów, jeśli chodzi o zdobywanie wykształcenia. To nasz kraj przoduje w rankingach dotyczących kreatywności i przedsiębiorczości. Dlaczego więc mamy zakompleksieni patrzeć na inne kraje w sprawie stosunku do aborcji? A może to inni powinni patrzeć z podziwem na nasze rozwiązania? Ostatnie lata rządów w Polsce pokazały, że nieideologiczne, kompromisowe i skuteczne działania mogą być wzorem dla innych państw. Budujemy w naszym kraju nowoczesny styl rządzenia oparty na kompromisie, przywiązaniu do tradycji i otwarciu na nowoczesność. W tym stylu nie ma miejsca dla akceptacji poglądów aborcyjnych rewolucjonistów. Oni zostali w tyle. Zostali w świecie wzajemnej wrogości, uprzedzeń i kompleksów.

Jestem pewien że milcząca większość zmienia program TV, kiedy oni mówią. Państwo nie ma prawa gwałcić sumień przeciwników aborcji, a ci przeciwnicy, tacy jak ja, nie powinni siłowo decydować w sytuacjach, które w dniu dzisiejszym są przesłanką do legalnych i bardzo trudnych decyzji niektórych kobiet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski