Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital przy Polnej: Lekarz i położna znów w sądzie

Marta Żbikowska
Do tragicznych wydarzeń w poznańskim szpitalu doszło 6 lat temu. Sądy od tego czasu ustalają, czy i kto jest winny
Do tragicznych wydarzeń w poznańskim szpitalu doszło 6 lat temu. Sądy od tego czasu ustalają, czy i kto jest winny Krystian Lurka
Do tragicznych wydarzeń na oddziale porodowym szpitala przy ulicy Polnej w Poznaniu doszło 30 października 2009 roku. Lucyna K. miała urodzić tam swoje drugie dziecko. Kobieta zmarła w wyniku pęknięcia macicy, kilkadziesiąt godzin później z powodu niedotlenienia doszło do śmierci dziecka.

W procesie karnym zostali skazani w tej sprawie lekarz oraz położna asystujący przy porodzie. Otrzymali oni kary bezwzględnego więzienia. Lekarz trzy lata, położna dwa. Sąd okazał się bardziej bezwzględny niż prokurator. Zmienił bowiem kwalifikację czynu z nieumyślnego spowodowania śmierci na działanie umyślne. Uznał, że takim działaniem było zastosowanie zabronionego chwytu Kristellera.

Wyrok został zaskarżony przez samych oskarżonych oraz ich obrońców. W sumie złożono sześć apelacji. We wtorek odbyła się kolejna rozprawa, podczas której przesłuchano biegłego z zakresu ginekologii i położnictwa.

- To, co opisywali świadkowie, jako działania oskarżonych, nie odpowiadało w pełni opisowi chwytu Kristellera - mówił profesor Mirosław Wielgoś z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. - Wiele różnych form ucisku na macicę podczas porodu nazywa się potocznie manewrem Kristellera, choć często nie jest to uzasadnione.

Biegły powiedział również, że literalnie chwyt Kristellera nie jest zabroniony, a jedynie nie jest to procedura rekomendowana w celu przyspieszenia porodu. Miał jednak szereg wątpliwości dotyczących przebiegu porodu Lucyny K. i decyzji podejmowanych w czasie akcji porodowej. Uznał, że istnieje związek przyczynowo-skutkowy między nierozpoznaniem przyczyny krwotoku u pokrzywdzonej a zgonem kobiety i jej dziecka.

- W momencie ujawnienia się masywnego krwotoku należało otworzyć jamę brzuszną, żeby ustalić przyczynę krwawienia - mówił profesor Wielgoś. - Nie rozumiem decyzji anestezjologa, który się na to nie zgodził. Pacjentka umierała, należało ją ratować, podejmując nawet heroiczne próby.
Obrońcy lekarza i położnej uważają, że działania ich klientów zastosowane podczas porodu nie były chwytem Kriste-llera, co stawia pod znakiem zapytania powód ich skazania. Twierdzą również, że do pęknięcia macicy mogło dojść z innego powodu niż ucisk brzucha podczas porodu. - Uważam, że nasz wniosek o uniewinnienie jest absolutnie zasadny - mówi mecenas Joanna Sowisło-Wawrzyniak.

Oskarżyciel oczekuje, że dotychczasowy wyrok zostanie utrzymany w mocy.

Na razie sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy, na której wysłucha mów końcowych.

- Dla mnie najważniejsza jest prawda, chciałbym już zamknąć ten rozdział - mówi Przemysław K., mąż zmarłej pacjentki. Zakończenie tej sprawy to nie tylko rozliczenie się z przeszłością, ale też możliwość wznowienia procesu cywilnego, który został przerwany do czasu wyroku karnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski