Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicę "Melancholii" odkrył renowator z Poznania

Danuta Pawlicka
Paweł Napierała szybko przekonał się, że nie pomylił się, wybierając historię sztuki i konserwację zabytków na Akademii Sztuk Wizualnych
Paweł Napierała szybko przekonał się, że nie pomylił się, wybierając historię sztuki i konserwację zabytków na Akademii Sztuk Wizualnych Waldemar Wylegalski
Wydawało się, że wiemy już wszystko o "Melancholii" Jacka Malczewskiego. A jednak Paweł Napierała, poznański malarz i renowator malarstwa, odkrył w nim coś, co umknęło utytułowanym krytykom i znawcom sztuki w Polsce.

Paweł Napierała został artystą na przekór rodzinnej tradycji. I wbrew woli ojca, rolnika z Opalenicy, który denerwował się, ilekroć syn pochylał się nad kolejnym rysunkiem. Z malowania mężczyzna nie utrzyma rodziny!

Tak myślał, mawiał i miał rację. Ojciec widział przyszłość syna w warsztacie samochodowym. Wymyślił mu także dodatkowe zajęcie, którym miała być gra na akordeonie (syn grał na klarnecie, ale nie na ślubach, lecz w orkiestrze dętej). Ojciec chciał dla dziecka dobrze: przecież weselnemu grajkowi nigdy nie brakuje zaproszeń na wesela. Ale ten sam ojciec, tak surowo patrzący na artystyczne zainteresowania syna, wreszcie mu odpuścił. Nie protestował więc, gdy nastolatek poszedł do liceum humanistyczno-plastycznego, ani później, kiedy będąc studentem historii sztuki na UAM, zaczął pracować w wyuczonym zawodzie i niebawem odnosił pierwsze sukcesy.

Wcześnie, bo już na drugim roku, wiedział, że nie pomylił się, wybierając historię sztuki i konserwację zabytków na Akademii Sztuk Wizualnych. Bez nich nie opowiadałby dzisiaj, z jaką dumą brał udział w konserwacji ołtarza bocznego w kościele w Lusowie, kopuły świątyni w Owińskach, poznańskiego kościoła franciszkanów, fresków w farze. Robił to tak dobrze, że już pod koniec studiów trafił do pracowni konserwacji malarstwa w Muzeum Narodowym w Poznaniu.

Co ukrył Malczewski w najsłynniejszym obrazie?

Właśnie w muzealnej pracowni przypadek sprawił, a może i los dopomógł, że na jego ręce czekał fragment zadania związanego z renowacją „Melancholii” Jacka Malczewskiego. Dzieło niezwykłe i wyjątkowe, któremu poświęcono tomy rozpraw i badań nad jego symboliką i znaczeniem dla polskiego symbolizmu, nowej ery w sztuce. Malarz wystąpił w nim w roli wizjonera, ale jego przepowiednia dla polskiego społeczeństwa, pogrążonego wówczas w głębokiej melancholii i apatii, nie była optymistyczna ani jednoznaczna. To już było wiadomo. Co tam jeszcze mógł zauważyć i odkryć Paweł Napierała, młody, początkujący renowator, którego nazwiska nikt jeszcze nie znał poza Poznaniem?

- Przygotowywaliśmy obraz na wystawę w Krakowie. Znałem wszystko, co o nim napisano. Czytałem też wypowiedzi osób oglądających „Melancholię” i żyjących w czasach, gdy była wystawiona za życia Malczewskiego - wspomina.

Porównał tamte dawne opisy z tym, co miał wtedy, w 2009 roku, przed oczami i doznał nagle... olśnienia. Tak, to najwłaściwsze słowo, ponieważ zdał sobie sprawę, że malarz powiększył i przemalował pierwotne dzieło. Nikt przed nim nie zwrócił uwagi choćby na cytowaną Marię Konopnicką, która wymieniała bohaterów z pierwszego, frontowego planu płótna. Ona widziała postacie, których dzisiaj nie ma.

- Malarz doszył część płótna, powiększył obraz i zmienił koncepcję - wyjaśnia swoje odkrycie specjalista renowacji zabytków, udowadniając także, iż zmiany zostały wprowadzone pod koniec malowania trwającego kilka lat.

Nawet dla ludzi spoza kręgu tych, którzy zawodowo zajmują się sztuką, odkrycie poznaniaka było zaskoczeniem. Pokazał się z zupełnie innej strony - jako błyskotliwy detektyw potrafiący kojarzyć fakty i wyciągać wnioski. Swoją przygodę życia z Jackiem Malczewskim opisał w książce „Wokół „Melancholii” Jacka Malczewskiego - Hyacintho Malczewski, pictura imponderabilia”.

Jak z konserwatora narodził się malarz?

Wystawy obrazów z sygnaturą Pawła Napierały nie są zaskoczeniem. On sam uważa, że trudno być dobrym historykiem sztuki i renowatorem starych mistrzów bez talentu do malarstwa i rysunku. Odkąd pamięta, zawsze dostrzegał piękno w zwykłych, najbardziej banalnych rzeczach. We wczesnej młodości uchodził za nadwrażliwca. Z wiekiem powinien z tego wyrosnąć. U niego potrzeba malowania nie minęła z upływem czasu. Teraz na pytanie, co jest na pierwszym miejscu - malarstwo czy konserwacja - bez wahania pokazuje obrazy rozwieszone na ścianach poznańskiej Galerii u Jezuitów (wystawa NATIVUS potrwa do 21 bm.).

O. Jacek Wróbel, dyrektor jezuickiej galerii, nie wahał się, aby przyjąć pod swój dach także męskie akty. Jest z nimi trochę zamieszania, bo oglądający zaraz pytają, dlaczego nie ma gołych panienek. Artysta tłumaczy, że jest młodym malarzem i niedoświadczonym, więc pewnie dlatego miał kłopoty z pozyskaniem kandydatek do pozowania. Brak chętnych modelek do aktów w sposób żartobliwy tak opisała Katarzyna Męczyńska: Pewien młody malarz z Opalenicy/ Chciał malować na goło, pana lub panią bez różnicy/ Odmówiła Lucyna oraz Bartek/, Inni też nie chcieli, co, ja - bez majtek?! /Więc wziął siebie na sztych swego pędzla szpicy.

- W malarstwie było już wszystko, więc nie silę się na rewolucję. Jeżeli widz nie pyta mnie, co miałem na myśli, malując jakiś obraz, lecz opowiada, co czuje, gdy na niego patrzy, to jest najlepsza dla mnie recenzja - twierdzi. Do malowania potrzebne są mu stare deski, a im starsze, tym lepsze. Na nie naciąga płótno i zaczyna słuchać „Requiem” Mozarta. Bez muzyki, zwykle klasycznej, nie bierze pędzla do ręki. Nigdy nie planuje, bo nie wie, co podpowie mu wyobraźnia i stan ducha, w jakim zabiera się do pracy. Czasami sam jest zaskoczony tym, jak ręka prowadzi pędzel. Niektóre obrazy powstają długo, bo wraca do nich, ocenia, odstawia i patrzy na nie już innym okiem. W te wkłada najwięcej uczuć. Często nagromadzone emocje znajdują ujście właśnie w nich, gdy zmienia fakturę płótna, nakładając grube „łatki” farby. Są takie, które szczególnie polubił, może nawet do nich się przywiązał i zżył z nimi i te sprzedaje tylko w dobre ręce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski