CZYTAJ TEŻ:
Taksówkarze nie mają prawa dowozić alkoholu i jedzenia
Ma Pan za sobą pracę w korporacji. Pan też woził wódkę?
Marek Jedliński: To była powszechna praktyka w mojej korporacji, z reguły jeździłem nocą a wówczas takich zleceń jest najwięcej.
Zdawał Pan sobie wówczas sprawę, że w ten sposób łamie Pan prawo?
Marek Jedliński: Nie, bo nikt nigdy nie powiedział nam, że jest to niezgodne z przepisami. Taki obowiązek wynikał zresztą z obowiązującego w mojej korporacji instruktażu pracy, który każdy musi respektować
To były jakoś wyjątkowo dobrze opłacalne kursy?
Marek Jedliński: A skąd! Alkohol, czy żywność, trzeba było kupić w sklepie położonym najbliżej domu klienta. Często więc trzeba było przejechać na własny koszt pół miasta, by znaleźć taki sklep.
A zarabiało się tylko na krótkim kursie ze sklepu do klienta i na - maksymalnie 10-złotowej - marży od zakupów. Żaden interes.
Nie wspominając już o tym, że były to kursy podwyższonego ryzyka, bo często kończyły się kłótnią z podpitym klientem. Czasami takie zamówienia były żartem i zostawałem z kilkoma butelkami wódki, czy pudełkami pizzy.
Po co więc korporacjom takie zlecenia?
Marek Jedliński: W ten sposób buduje się mechanizm przywiązania klienta do firmy.
Kiedy dowiedział się Pan, że co noc łamie prawo?
Marek Jedliński: Pół roku temu. Kiedy usłyszałem, że to może być nielegalne, zacząłem przeglądać przepisy i wszystko się potwierdziło.
Przestał więc Pan dostarczać żywność i alkohol?
Marek Jedliński: Nie, bo wówczas wyrzucono by mnie z korporacji a ja nie chciałem stracić pracy. Miałem jednak coraz więcej wątpliwości co do tych kursów i postanowiłem zawiadomić o takich praktykach wojewódzkiego inspektora sanitarnego.
Napisałem, że żywność jest przewożona w samochodach do tego nieprzystosowanych, a kierowcy nie mają książeczek zdrowia. Sądziłem, że ta instytucja zajmie się problemem.
Jaki był efekt Pańskiej interwencji?
Marek Jedliński: Odpowiedzieli, że ten problem ich nie dotyczy, bo to "wewnętrzna sprawa mojej korporacji". Uznali, że powinien tym problemem zając się wojewoda wielkopolski.
A co na to wojewoda?
Marek Jedliński: Czekam na odpowiedź, choć sprawa przestała już mnie dotyczyć. Rozstałem się z korporacją i pracuję na taksówce na własny rachunek. Zarabiam mniej niż w korporacji, ale nie muszę wozić alkoholu i mam czyste sumienie.
Uważam jednak, że to nie taksówkarze są winni tej patologii, lecz szefowie korporacji, którzy ich do tego zmuszają.
ZOBACZ TEŻ:
Taksówkarze pracowali dla przestępców...
Kolejni taksówkarze zatrzymani
[a]https://gloswielkopolski.pl/taksowkarze-dorabiali-na-prostytutkach/ar/371902;Taksówkarze dorabiali na prostytutkach[a/]
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?