Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tatuaże z Kalisza zdobią skórę Anglików, Węgrów i... Hindusa

Ewelina Samulak-Andrzejczak
Malowidła Piotra Olejnika na ludzkim ciele to prawdziwe dzieła sztuki. Nic więc dziwnego, że należy on już do światowej elity w swojej dziedzinie.

Piotr Olejnik swoją przygodę z tatuażem zaczynał 12 lat temu. Od zawsze stawiał sobie wysoko poprzeczkę. Teraz bierze udział w największych konwentach tatuażu na świecie, bo na ludzkim ciele wykonuje dosłownie obrazy. Żeby dostać się do niego na sesję, trzeba ustawić się w całkiem długiej kolejce, bo najbliższe wolne terminy ma w... październiku przyszłego roku. To miłośników tatuażu nie zniechęca. Nie zniechęcają też tysiące kilometrów, które niektórzy z nich dla malowidła spod ręki Olejnika przemierzają.

- Mieliśmy tutaj Hindusa, który wybrał sobie właśnie nasze studio. Żeby wziąć udział w trwającej osiem godzin sesji, musiał przelecieć prawie cały świat. Sama podróż zajęła mu 30 godzin w jedną stronę - podkreśla Olejnik. - Znalazł nas w internecie i bardzo spodobał mu się styl, w którym pracujemy, więc postanowił, że będzie przylatywać z Indii do Kalisza. Mamy też osoby z Anglii i Węgier. Właściwie 80 procent moich klientów to przyjezdni z całej Polski, ale i ze świata.

Specjalnie dla kaliskiego tatuatora na konwent w Wenecji przyleciały właśnie osoby z Anglii. Co ciekawe, klienci tak naprawdę do ostatniej chwili nie wiedzą, co Olejnik stworzy na ich ciele. Mogą podać tylko temat, co zdarza się, kiedy ludzie tatuażem chcą upamiętnić ważną dla siebie chwilę lub osobę.

- Ostatnio miałem klientkę, która tatuowała sobie portret zmarłego syna. Mimo że wykonywałem odwzorowanie zdjęcia, to zrobiłem to w swoim stylu, wstawiłem tam obraz surrealistyczny, żeby nie był to zwykły, smutny tatuaż, a kolorowy obraz, który przypomina dobre chwile. Miałem też klientkę, która walczy z poważną chorobą i chciała wykonać wzór, przypominający jej o pewnych zdarzeniach z życia - opowiada Olejnik.

Zatem obróbka i projekt, wybór koloru, motywu i detali najczęściej powstaje w dniu sesji, na gorąco. Ci, którzy odwiedzają salon przy ul. Śródmiejskiej, muszą zaufać swojemu tatuatorowi w 100 procentach, inaczej nie zostaną przyjęci.

- Po pierwsze zwracamy uwagę na to, czy klient chce kopię tatuażu, bo jego skopiowanie jest jak kradzież. Nie wolno tego robić, ponieważ zgodnie z prawem dzieło należy do jego wykonawcy. Dlatego wybieramy tylko takich klientów, którzy chcą nosić nasze wzory i to, co my wymyślamy. Przychodzą też osoby, które nie są gotowe na tatuaż, przynoszą brzydkie wzory, które nie będą się komponować na ciele, chcą tatuażu, który wykonywało się 20 lat temu i wygląda tragicznie. Nasz tatuaż ma być ozdobą do końca życia, a nie sezonową - wyjaśnia tatuator.

Na zaufanie klientów i pozycję w branży Piotr Olejnik zasłużył sobie ciężką pracą, godzinami spędzonymi nad rysunkiem i programami graficznymi. Jak przyznaje często brakuje mu czasu na życie prywatne, a jego myśli nawet w czasie wolnym przeważnie krążą wokół nowych wzorów i inspiracji. Założyciel i właściciel kaliskiego studia Eviltattoo specjalizuje się w tatuażu surrealistycznym z wyraźnym akcentem malarskim. Prywatnie zafascynowany jest malarstwem, a głównym źródłem jego inspiracji są prace Zdzisława Beksińskiego.

- Uwielbiam go za użycie kolorów, za tematykę, którą poruszał. Nie wiem do końca, jak informacja o tym, że u nas wykonuje się Beksińskiego poszła w Polskę, ale w każdym miesiącu dostajemy po kilka maili z prośbą o wytatuowanie jednej z jego prac. Trzeba wiedzieć, że to jest niełatwa sprawa. On na swój obraz poświęcał od 100 do 300 godzin, a my często dostajemy od 10 do 30 godzin, przy czym u Beksińskiego liczba detali jest przytłaczająca. A należy dodać, że obrazy maluje się łatwiej niż tatuuje, bo musimy przewidzieć wszystko od samego początku, nie można nic zmienić. Plusem jest to, że mamy gotowy wzór - opowiada Olejnik.

Samo tatuowanie, np. pleców lub ręki czy nogi, często trwa od 40 do 60 godzin, zatem klienci odwiedzają studio kilka razy, żeby za każdym razem wziąć udział nawet w ośmiogodzinnej sesji. Do tego dochodzi życie na walizkach. Piotr Olejnik bardzo często bierze udział w konwentach tatuażu. Ostatnio w Wenecji, ale niebawem wybiera się do Barcelony, Łodzi i Lizbony. Na przyszły rok już w tej chwili zaplanowanych ma ponad 20 wyjazdów, z czego osiem do Hiszpanii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski