Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Lewandowski: Z kandydowania nie zrezygnuję. Jestem poważnym człowiekiem [WYWIAD cz.II]

Michał Kopiński
Tomasz Lewandowski
Tomasz Lewandowski archiwum
Pierwszy - i jak dotąd jedyny - kandydat na prezydenta poznania Tomasz Lewandowski o politycznej dojrzałości, "klakierach i Nierobach", bałaganie w GOAP, politycznym matkobójstwie i swojej cierpliwości w walce o władzę w mieście

Czytaj także pierwszą część wywiadu: Tomasz Lewandowski: Ryszard Grobelny nie jest wieczny [WYWIAD]

Gdyby był Pan prezydentem Poznania, żądałby Pan zmian personalnych w GOAP-ie?
Tomasz Lewandowski: Natychmiast, od jutra. Mamy tam, bardzo delikatnie mówiąc, niezbyt mocną ekipę zarządzającą.

Co jeszcze w Poznaniu rządzonym 16. rok przez Ryszarda Grobelnego należałoby natychmiast zmienić?
Tomasz Lewandowski: Największym problemem, z którym przyjdzie się Poznaniowi zmierzyć, jest demografia. Zgodnie z prognozą GUS, do 2035 roku liczba mieszkańców Poznania zmniejszy się o 68 tysięcy osób w wieku produkcyjnym, czyli takich, które pracują i płacą podatki. A że połowa podatków, które płacimy rozliczając PIT-y, płynie później do budżetu miasta, znajdziemy się w jeszcze trudniejszej sytuacji finansowej.

Jak poda Pan skuteczną receptę na to, jak zwiększyć wpływy do budżetu Poznania, to sam na Pana zagłosuję. Tylko że takiej - prostej - recepty nie ma i Pan o tym wie.
Tomasz Lewandowski: Dlatego musimy toczyć bój o podatnika. O to, żeby jak najwięcej osób płaciło podatki w Poznaniu. Żeby płaciły je osoby, które nie są u nas zameldowane, ale tutaj pracują czy mieszkają. Ten bój powinien polegać na wprowadzeniu prostego, choć kontrowersyjnego rozwiązania: żeby osoby, które płacą podatki w Poznaniu, miały niższe ceny usług komunalnych od pozostałych.

Miałyby płacić mniej za bilety komunikacji miejskiej, wejście do teatrów, na baseny itd.?
Tomasz Lewandowski: Dokładnie. I to znacznie mniej. Przykładowo - bilet miesięczny na komunikację miejską taka osoba powinna móc kupić taniej o kilkanaście, kilkadziesiąt złotych. Do tego tańsze wejścia do miejskich teatrów, na obiekty sportowe itd. Takie rozwiązanie jest logiczne: skoro dorzucamy do tego wszystkiego z budżetu, to osoby, które zrzucają się na ten budżet, powinny kupować te usługi po niższej cenie niż osoby, które się do tego nie dokładają. Zresztą na tym nie koniec - kolejną rzeczą, o którą będę walczył, będzie zróżnicowanie cen odbioru śmieci w ramach GOAP, w poszczególnych sektorach.

Pan mieszka w Poznaniu i tu płaci podatki?
Tomasz Lewandowski: Mieszkam w Poznaniu, buduję się też w mieście - na Starołęce. Nie wyprowadzam się, nie będę tworzył jakiejś fikcji, mieszkając pod Poznaniem i meldując się gdzieś w mieście tylko po to, żeby móc startować tutaj w wyborach.
Jest Pan oficjalnym kandydatem SLD na prezydenta Poznania. Ma Pan w tej sprawie poparcie posłanki Krystyny Łybackiej?
Tomasz Lewandowski: Mam. I czuję je. Początki mojego funkcjonowania w polityce w Poznaniu były związane właśnie z Krystyną Łybacką. To między innymi za jej namową wstąpiłem w 1997 roku do partii.

Jakiś czas później był Pan już jej asystentem.
Tomasz Lewandowski: Pomagałem w kampanii Aleksandra Kwaśniewskiego w 2000 roku, byłem w sztabie wyborczym Krystyny Łybackiej podczas wyborów do Sejmu w 2001 roku - naprawdę świetnie mi się z panią poseł współpracowało.

Aż do 2007 roku.
Tomasz Lewandowski: Powiedziałbym, że do 2005. Wtedy doszło do pewnego zgrzytu w kampanii wyborczej, zresztą z mojej winy. Ja startowałem do Sejmu z drugiego miejsca, Krystyna Łybacka była liderką naszej listy. Już wtedy w SLD mówiło się - co było zresztą według mnie jednym z największych błędów Sojuszu - że trzeba odmłodzić szeregi partii. Chciano to zrobić zbyt mechanicznie. Mam wrażenie, że część starszych koleżanek i kolegów poczuła, że zorganizowano na nich nagonkę. W tym Krystyna Łybacka. Właśnie wtedy padł pomysł, żebym startował z pierwszego miejsca. Wówczas odmówiłem. Ale sama propozycja wystarczyła, żeby Krystyna Łybacka poczuła się mocno niekomfortowo. Ja to rozumiałem - jej asystent sprzed roku, dwóch miał być nagle na liście wyżej od niej.

Dwa lata później już się Pan nie zawahał i propozycję startu do Sejmu z "jedynki" przyjął. Krystyna Łybacka - była minister edukacji narodowej i sportu, najpopularniejszy polityk Sojuszu w Wielkopolsce - wylądowała na miejscu trzecim. Nie brał Pan pod uwagę, że nawet startując z "jedynki", z Łybacką Pan nie wygra? Co Panu dało to polityczne matkobójstwo?
Tomasz Lewandowski: Szefem Sojuszu był już wtedy Wojtek Olejniczak, sekretarzem generalnym - Grzegorz Napieralski. I oni, właśnie w ramach odmładzania partii, zaproponowali mi start z pierwszego miejsca. Stwierdziłem, że raz kozie śmierć.

I kozę zabili.
Tomasz Lewandowski: Wtedy byłem przekonany, że robię słusznie. Dwa lata wcześniej, mimo dobrej kampanii, do Sejmu z "dwójki" się nie dostałem - pierwsze miejsce miało to zmienić. Stwierdziłem, że warto spróbować.

Warto było?
Tomasz Lewandowski: Koncepcja od początku była jasna. Startowaliśmy wtedy jako Lewica i Demokraci, i w tym całym konglomeracie nazwisk na liście "jedynka" miała pozwolić mi wejść do Sejmu z drugim wynikiem. Nie mieliśmy wątpliwości, że z pierwszym wynikiem do parlamentu dostanie się Krystyna Łybacka. Te prognozy się zresztą sprawdziły - pani poseł Łybacka miała pierwszy wynik, ja drugi. Z tym, że ja się do Sejmu nie dostałem mimo wysokiego 12-tysięcznego poparcia, bo koalicja LiD wzięła tylko jeden mandat. Pyta Pan, czy było warto - nie. Z perspektywy czasu uważam, że zrobiłem wtedy błąd.

Krystyna Łybacka uznała Pana postępowanie za zdradę.
Tomasz Lewandowski: Nie wiem, czy uznała to za zdradę. Oczywiste jest, że nie była to wtedy dla niej sytuacja komfortowa. Ja się do dzisiaj z tą świadomością źle czuję. Ale w życiu popełnia się błędy - ważne, żeby wyciągać z nich wnioski.
Nie boi się Pan teraz takiej sytuacji, jak cztery lata temu, kiedy Krystyna Łybacka publicznie powiedziała, że w drugiej turze wyborów na prezydenta Poznania zagłosuje na R. Grobelnego? Pytam, bo tym razem przeciwnikiem Grobelnego w drugiej turze może być Pan.
Tomasz Lewandowski: Kompletnie się tego nie boję. Nieporozumienia między nami zostały, mam wrażenie, zupełnie wyjaśnione. Krystyna Łybacka jest dobrym człowiekiem i uczciwym politykiem. A takich w Polsce zbyt wielu nie mamy. Cieszę się, że machinacje przy listach wyborczych nie spowodowały jej odejścia z polityki, bo to byłaby ogromna strata tak dla lewicy, jak i dla Poznania. Poza tym nie konkurujemy wewnątrz partii, bo nasze ścieżki kariery się nie przecinają - Krystyna Łybacka jest nastawiona na parlament, ja na samorząd.

W sondażu prezydenckim "Głosu" miał Pan 8,6 procent poparcia. Z jednej strony to niewiele, z drugiej - różnice pomiędzy kandydatami goniącymi Grobelnego, który może liczyć aż na 40 procent, są minimalne.
Tomasz Lewandowski: Jestem w peletonie. Spodziewam się ostrego boju o wejście do drugiej tury pomiędzy mną, kandydatem Platformy i kandydatem PiS. Oczywiście zakładając, że Ryszard Grobelny wystartuje. Bo jeżeli nie, wszystko staje się możliwe.

Już jakiś czas temu zaproponował Pan miejsca na samorządowych listach Sojuszu działaczom poznańskich stowarzyszeń - My-Poznaniacy, Prawo do Miasta itd. Coś z tego wyjdzie?
Tomasz Lewandowski: Czas pokaże, do wyborów jeszcze prawie rok. Faktem jest, że nasze listy są otwarte na kandydatów z różnych środowisk. Przy czym nie jest to propozycja obliczona na dopełnienia list, a zajęcie na nich eksponowanych pozycji. Decyduje człowiek, jego wartość i to, jakie poparcie może zdobyć.

Rozumiem, że jeżeli dojdzie do połączenia sił, to SLD i wspomniane stowarzyszenia wystawią też wspólnego kandydata na prezydenta?
Tomasz Lewandowski: Też tak to rozumiem.

Pana?
Tomasz Lewandowski: Ja z kandydowania z całą pewnością już nie zrezygnuję. Jestem poważnym człowiekiem.

Jaki ma Pan pomysł na wejście do drugiej tury?
Tomasz Lewandowski: Głównym rysem mojej kampanii na pewno nie będzie ciągła krytyka prezydenta Grobelnego. Nie będzie, bo Poznań zmienia się na plus. Będę się jednak starał wyzwolić w poznaniakach refleksję, czy nie mógłby się zmieniać lepiej i szybciej. Czy ogromne pieniądze, które wydano w ostatnich latach na inwestycje, wydano najlepiej, jak się dało. Czy Poznań jest dobrze zarządzany. Liczę, że podczas kampanii odbędziemy tego typu dyskusję. Przedstawię też szereg pozytywnych propozycji zmian w Poznaniu. Mam nadzieje, że rzeczowa dyskusja wyborcza przysporzy mi zwolenników i doprowadzi do mojego zwycięstwa.

Co będzie z Tomaszem Lewandowskim, jeżeli nie zostanie pod koniec tego roku prezydentem Poznania?
Tomasz Lewandowski: Życie nauczyło mnie po pierwsze pokory, a po drugie cierpliwości. Jeżeli wystartuję i nie wygram, a będę miał dobry wynik, z całą pewnością zacznę się przygotowywać do startu za cztery lata. Ryszard Grobelny nie jest wieczny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski