Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedii na obozie harcerskim można było uniknąć?

Agnieszka Smogulecka, Mateusz Pilarczyk
Do wypadku doszło tydzień temu
Do wypadku doszło tydzień temu archiwum
Ponad tydzień temu na obozie w Lubuskiem zginęła 11-letnia Wiktoria, harcerka z poznańskiego ZHR. Podczas gwałtownej wichury w obozie w Borowym Młynie wiatr powalał z korzeniami zdrowe sony. Jedno z drzew przygniotło dziecko. Czy tej tragedii można było uniknąć? Jak się dowiedzieliśmy, już w lipcu Związek Harcerstwa Polskiego w związku z anomaliami pogodowymi prosił rząd, by nakazał jednostkom zarządzania kryzysowego powiadamiać o gwałtownych zjawiskach komendantów obozów.

"Doświadczenia ostatnich tygodni przekonują, że takie działania są niezbędne" - poinformowała w piśmie do premiera i ministra spraw wewnętrznych Małgorzata Sinica, naczelnik ZHP. - Większość naszych obozów jest na terenach leśnych, z dala od obszarów zabudowanych, często bez możliwości dostępu do Internetu. Uzyskanie odpowiednio wcześnie informacji o zagrożeniu może uchronić nie tylko przed stratami, ale przede wszystkim przed ryzykiem utraty zdrowia czy życia" - czytamy.

- Rzeczywiście otrzymaliśmy takie pismo. Ministerstwo, po zapoznaniu się z nim, mając na względzie bezpieczeństwo uczestników obozów oraz fakt, że są one organizowane na terenie całego kraju, przekazało pismo do Wydziałów Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego wszystkich wojewodów - potwierdza Małgorzata Woźniak z MSW. - Wydziały te zostały poproszone o przekazanie pisma ZHP odpowiednim jednostkom samorządu terytorialnego.

Jak naprawdę wygląda system ostrzegania w Wielkopolsce oraz Lubuskiem, gdzie doszło do tragedii?

Komunikaty od Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, przesyłane są do starostów, burmistrzów, wójtów. O ostrzeżeniach informowane są również media, które przekazują je internautom, telewidzom, słuchaczom.

Jarosław Śliwiński, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Zwraca uwagę, że komunikaty z IMGW nie są jednak precyzyjne. Dotyczą bowiem całego obszaru województwa, a nie poszczególnych jego gmin czy powiatów. Gdyby były bardziej szczegółowe, można by kierować je do węższej grupy odbiorców, ale na tych terenach, w których jest realne zagrożenie.

Aby jednak do nich dotrzeć, trzeba mieć dostęp do mediów, choćby do radia. W lesie może być to trudne.

- Przez cały czas analizujemy co jeszcze można zrobić… - dodaje Jarosław Śliwiński.

Jego zdaniem, najprostszym rozwiązaniem byłoby, gdyby harcerze po prostu słuchali serwisów informacyjnych, a szczególnie - informacji pogodowych. Zwłaszcza że w lipcu występowały w kraju gwałtowne burze.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Pismo przesłane do rządu i MSW przez ZHP dodarło do Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Wielkopolskiego Urzędy Wojewódzkiego.

- Nie jesteśmy w stanie powiadamiać wszystkich miejsc wypoczynku dzieci i młodzieży, bo jest ich wiele. Przekazaliśmy samorządom powiatowym i powiatowym zespołom, żeby informowali o niebezpieczeństwach pogodowych obozy i biwakwowiska, bo oni lepiej wiedzą, gdzie w ich sąsiedztwie są takie miejsca - podaje Waldemar Paternoga, zastępca dyrektora wydziału.

Gwałtowne nawałnice i burze stają się powoli normą w naszym klimacie. Sugerujemy więc powstanie systemu SMS-owego na wzór tych, jakie uruchamiają niektóre samorządy (patrz ramka). Wówczas komendanci obozów mieliby obowiązek rejestrować się w systemie, a wydział kryzysowy przesyłałby automatycznie komunikaty.

- To dobry pomysł, ale nie jesteśmy w stanie tego zrobić z dnia na dzień. Taka usługa generuje koszty. Jednak nie chodzi nawet o pieniądze tylko czas potrzebny na przetargi. Realnie taki system mógłby zadziałać w przyszłym roku. Teraz nie udałoby się go uruchomić przed końcem sezonu - wyjaśnia Waldemar Paternoga.

Tylko znowu, jak to bywa w Polsce, dopiero po tragedii szukamy rozwiązania, które mogłoby zapobiec tragicznemu zdarzeniu w Borowym Młynie. Osoby będące tego dnia na miejscu mówił jednak, że wiatr przyszedł w kilkadziesiąt sekund i tak samo krótko trwał. Po nim pogoda się unormowała.

- Czy naprawdę można ustrzec się nieszczęśliwego wypadku, a informacje napływające do tej pory wskazują, że w Borowym Młynie doszło właśnie do wypadku? - zastanawia się p.o. lubuskiego kuratora oświaty, Radosław Wróblewski. Zaznacza, że po tragedii polecił pracownikom kontrolującym obozowiska i kolonie, by zwracali uwagę także na usytuowanie namiotów względem drzew. Jego zdaniem, aby ograniczyć ryzyko, potrzebne są rozmowy z leśniczymi o terenie obozowiska (pytania m.in. o stan drzew), stały monitoring pogody oraz ćwiczenia ewakuacji.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Pismo wysłane przez ZHP nie było jedynym krokiem harcerstwa. Komendantom obozów wydano polecenie, aby zameldowali się w centrach kryzysowych odpowiedzialnych za teren, gdzie rozbijają obozowiska. Jak mówi hm. Krzysztof Bu-dziński, jest to nadzwyczajna staranność o bezpieczństwo obozów.

Gdzie są systemy
Gdyby gmina, na terenie której ZHR rozbiło obóz, prowadziła system ostrzeżeń na komórki, z pewnością harcerze by z niego skorzystali. Ale w Pszczewie takiego systemu nie ma. Jest za to w gminie Skoki i w Poznaniu. Dzięki niemu mieszkańcy mogą otrzymywać informacje SMS m.in. o powodziach, skażeniach i innych o sytuacjach kryzysowych oraz ko-nieczności ewakuacji z określonych rejonów miasta.

Poznańskie osiedla otrzymały swój kod rejestracyjny. Każdy mieszkaniec może przystąpić do serwisu wysyłając SMS-em kod swojego osiedla pod numer 661 000 112. Otrzymywanie ostrzeżeń jest bezpłatne, użytkownik ponosi koszt tylko przy rejestracji - zgodnie z cennikiem operatora. - My zapłaciliśmy za uruchomienie serwisu, teraz płacimy comiesięczny abonament oraz opłacamy koszt wysyłanych SMS-ów - tłumaczy Hieronim Węclewski, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Poznania. - Ale warto! Nie każdy ma dostęp do Internetu, ale niewiele osób rozstaje się z komórką nawet w lesie czy nad jeziorem. Z nieoficjalnych informacji wynika, że to właśnie koszty powstrzymują niektóre gminy przez utworzeniem takiego systemu ostrzegania.

W innych systemy działają, ale mieszkańcy się w nim nie rejestrują. Tak było w gminach Wolbrom i Klucze, gdzie przeszła w tym roku trąba powietrzna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski