Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tricky w Poznaniu: Król trip-hopu zagrał na MTP [ZDJĘCIA]

Kamil Babacz
Tricky w Poznaniu: Król trip-hopu zagrał na MTP
Tricky w Poznaniu: Król trip-hopu zagrał na MTP Łukasz Gdak
Fani mieli w środę okazję zobaczyć na żywo występ Tricky w Poznaniu. Król trip-hopu zagrał na MTP. Zobaczcie zdjęcia z koncertu!

Ten koncert mógł wzbudzić skrajnie różne uczucia - od zachwytu po lekkie rozczarowanie, a nawet zażenowanie. Z pewnością jednak nie zostawiał obojętnym.

Przez niemal połowę stanowił zaprzeczenie idei one man show. Tricky leniwie snuł się po scenie, stał odwrócony plecami do publiki i był słyszalny ledwo albo w ogóle. Rolę frontmana pełniła Francescę Belmonte, trochę chyba zawstydzona rolą, która na nią spadła, ale i tak radząca sobie dzielnie. Do skrajnego odwrócenia roli doszło, gdy podczas coveru utworu Motorhead "Ace of Spades" scenę zalała zaproszona przez artystę publika - Tricky i wokalistka zniknęli nam z oczu, jakby chcieli odwrócić nasze przyzwyczajenie wielbienia idoli. Drugi raz publika na scenę wlała się podczas bisu - w obu przypadkach można było się zastanawiać nad tym, czy 45-letni Adrian Thaws nie ulega po prostu pokusie wielbienia przez swoich młodszych słuchaczy.

Na pewno jest w tym geście sporo kokieterii - gdy Tricky unika wyjścia na pierwszy plan, odwraca się plecami i chowa się w tłumie, niekoniecznie umożliwia skupienie się na muzyce, bo wywołuje raczej uczucie niedosytu i wyczekiwania na to, by w końcu zajął się tym, co do niego należy. Z biegiem czasu zresztą angażuje się coraz mocniej w to, co dzieje się na jego własnym koncercie. Dla mnie to z jednej strony odświeżające - charakterystyczna dla rockmanów narcystyczna postawa "Patrzcie na mnie!" dawno mi się przejadła. Schowany w ciemnym, niebieskim świetle, nieco wycofany muzyk jest miłą odmianą. Z drugiej strony, od razy nasuwają się pytania, czy jego charyzmy nie zniszczyły po prostu latami zażywane narkotyki.

Na szczęście Tricky pierwszy raz od lat ma całkiem dobry materiał. Utwory z jego najnowszej płyty, "False Idols", w tym "Nothing's Changed", "Bonnie & Clyde" czy "Nothing Matters" nie miały problemu, by chwycić. Tradycyjnie Tricky nie przekonał mnie w bardziej gitarowej odsłonie, ale poza tymi nielicznymi, rockowymi momentami, wszystko właściwie było tak, jak być powinno - duszne faktury, głęboki bas, zgrany zespół i zostający na długo w głowie bis. Tricky'ego traktuje się dzisiaj jak nieco zagubioną legendę, nie miałem więc zbyt dużych oczekiwań, ale jak się okazało był to jeden z najlepszych koncertów, na jakich byłem od dawna. Nawet drobne zgrzyty temu nie przeszkodziły - przeciwnie, nie czułem presji mierzenia się z wielkością. Było raczej jak na kameralnym, niewymuszonym i bardzo porządnym koncercie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski