Baba z dziadem to u przyjaciółki na brydżu byli. Domek jej letniskowy podziwiali, zakupy co się pojawiły w postaci tapczanu pomiędzy rozdaniami chwalili.
– Raufaza – czwarta od brydża nagle się odezwała na sufit łypiąc. – Kiedyś to by się człowiek za nią pokroić dał…
Baba, co pojęcia tego nie zrozumiała, o wyjaśnienie poprosiła.
– Nie udawaj babo, że nie pamiętasz – odpowiedź padła. – To tapeta taka, w latach osiemdziesiątych popularna bardzo była…
Pośmiali się potem, że to tak na osłabienie przeciwniczek było, bo owa koleżanka w parze z dziadem grała właśnie.
Spotkanie baba z koleżankami dawno niewidzianymi też miała. Długo się na nie szykowała, przez chwilę to nawet pomyślała, że warto było, bo jej kostiumem bardzo się gospodyni zachwycała.
– Piękny ten krój! – wychwalała, ale zaraz dodała: – Sama podobny miałam. I żałowałam jak usunąć z szafy musiałam, bo kostium z mody wyszedł…
Ale i tak wieczór miłym był. Trochę się tylko matki maturzystów denerwowały, z wyjątkiem jednej.
– A ty spokojna taka? – inna się zadziwiła.
– Tak, bo Bartuś już indeks w Londynie ma i stypendium, olimpiadę wygrał – wyjaśniła, a wszystkie z uznaniem głowami pokiwały.
Jak o pracy mówiły, to koleżanki zgodne były, że dużo bardzo jej mają.
– Na szczęście podwyżkę sporą dostałam, bo już dosyć miałam – mama Bartka westchnęła, reszta głowami pokiwała z zazdrością lekką, a gospodyni szybko temat na facetów zmieniła. Wyszło na to, że wszyscy oni podobni bardzo są. Tacy jak dziad, nie przymierzając.
– A wy nie kłócicie się wcale? Marek śmieci chętnie wynosi i w kuchni pomaga? – jedna z rozmówczyń milczącą mamę Bartka zagaiła.
– Wynosi…, pomaga…, ale czasami się kłócimy – odpowiedź padła. – Uparł się, żeby mieszkanie na większe zmienić, albo na dom. Ja się pytam, po co? Żeby gosposia sprzątania więcej miała? Bartek i tak wyjeżdża przecież...
Na te słowa rozmowa coś kleić się przestała. Jak po spotkaniu na taksówkę baba z mamą Bartka czekały, to jej baba życzyła, żeby tak dalej dobrze szło.
– Nic dobrze nie idzie – koleżanka westchnęła. – Bartka do matury nie dopuścili, a Marek się zakochał i rozwodu chce…
– O, Boże! – baba się przeraziła przypadkami tymi i tym, że koleżanka rozum najwyraźniej traci. – Tyle nieszczęść…
– Nie współczuj mi tak – mama Bartka zaprotestowała. – Radości też nie całkiem mnie omijają. Dzisiaj na przykład…
– O, co cię spotkało? – baba humor poprawić próbowała.
– Jak to co? – koleżanka się zadziwiła. – A miny ich widziałaś?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?