Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Lato, czyli czas trudnych wyborów

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Słowa dziada boleśnie babę dotknęły. Że baba niekumata jest przyjaciółkom jej powiedział. – Słyszałam – wyniośle się odezwała na taras wychodząc, gdzie rozmowy ogrodnicze wiedli. – Jak tak dziadzie mogłeś? Myślicie, że jak kogoś roślinki nie obchodzą, to niekumaty jest? Pod uwagę innych talentów nie bierzecie wcale?

Na słowa własne baba zamilkła. Bo nic do głowy jej nie przyszło, co odpowiedzieć, jak dopytywać zaczną co to za talenty są.

– Babo, nikt o tobie nie mówił przecież – przyjaciółka zaprotestowała. A dziad radośnie dodał, że kara to za podsłuchiwanie jest, bo on o kumatach mówił, pomidorach, co to już je ma, więc inne wybrać właśnie musi.

Dziada szaleństwo istne z tymi pomidorami opętało. Siedemnaście krzaczków na balkonie rośnie, a na wsi to więcej jeszcze znacznie. I stale nowych, od przyjaciółek baby, przybywa. Jak kawałek ziemi się zwolni, to dziad zaraz pomidory dosadza. I problem ma, jakie wybrać.

Lato, to w ogóle taki czas wyborów trudnych jest.

– I co ja zrobić teraz mam? – dziesięcioletnia córka przyjaciółki w głowę zachodziła. – Zostawić go czy nie?

Westchnęła jeszcze, po czym sama sobie odpowiedziała: – Jasne, że zostawić. Na dwa tygodnie wyjeżdżam przecież, żaden związek takiej próby nie przetrwa.

Jak mama uwagę jej zwróciła, że sąsiad Stasiu smutny będzie pewnie, to i tak zdania nie zmieniła. Że uczciwa być musi, dodała.

– Jasiu z ubiegłego roku na facebooku napisał, że też na wczasy do Jastarni jadą – wyznała. – A w zeszłym roku to jego dziewczyną byłam…

Z trudem śmiech powstrzymywały, ale babie całkiem poważnie spytać się udało: – A nie słyszałaś, że dwa razy do tej samej wody się nie wchodzi?

– Jak to nie? – dziewczynka się zdziwiła. – Przecież do tego samego morza wejdę już trzeci raz…

Baba też wyborów dokonywać musi. Codziennie o 5.30 – na kije iść, rower, czy może siłownię pod chmurką? Trwa w swoim postanowieniu ćwiczeń dzielnie.

Na kije ostatnio się wybrała. Szła sobie przez las, dzień zapowiadał się piękny, gorąco już było. Wody w lesie napić się postanowiła, ale butelki otworzyć się nie dało. Tak ją maszyna jakaś dokręciła. Wokół ducha żywego nie było, nie licząc dwóch zajęcy.
Bardzo już o łyku wody myślała, gdy do wsi pobliskiej doszła, gdzie obok sklepu właściciel stał. Butelki baby też otworzyć nie mógł, ale inną, mimo pory wczesnej jej sprzedał.

– Niebezpiecznie tu – dziwnie jakoś zagaił. Baba, że nie, że ludzie w okolicy mili są.

– Jak wariaci jeżdżą – dodał, co jeszcze bardziej babę zdumiało, bo wokół drogi polne jedynie były, którymi z rzadka rowerzysta jakiś przemknął. No to znów zaprzeczyła, a rozmowa całkiem kleić się przestała.

Całą drogę powrotną o sprzedawcy myślała. Opowiedzieć historię ową bratankowi zamierzała, co do pracy już się szykował, ale nie zdążyła.

– A ty co? – słowami dziwnymi ją powitał.

– Jak to, co? Codziennie przecież tak wstaję – baba wyjaśniła. – Widzisz chyba, że z kijów wracam…

– Ale dlaczego w kasku rowerowym?...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski