Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Medycyna zna takie przypadki

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
No i co ja teraz robić mam? – przyjaciółka historię choroby swojej pytaniem takim zakończyła. Że zapalenie żył w nodze ma – rodzinny orzekł. Zastrzyki zapisał, okłady zimne zalecił i do naczyniowca wysłał. Ten zaś krwiaka dostrzegł. Zastrzyków owych zakazał i okłady ciepłe poradził.

– Myli się – rodzinny ocenił. – Zastrzyki nadal brać, a okłady to zimne koniecznie…

Koleżanka zdezorientowaną całkiem już była, w Internecie więc rady szukać postanowiła. Zaraz jednak jej przeszło, jak do powikłań doszła i zejść śmiertelnych całkiem.
W jednym lekarze obydwaj zgodni byli – nogę oszczędzać bardzo trzeba i trzymać wysoko.

– Chora jestem, pomóc mi musisz – przyjaciółka do córki zadzwoniła. – Zakupy zrobić na ten przykład, bo chodzić nie mogę.

– Zakupy? Jak się uprzesz to zrobię – latorośl odparła. – Ale czy ty matko nie wiesz, że zakupy to sobie w Internecie zrobić możesz?

Baby przyjaciel to w sytuacji podobnej z doktorami jest. Jeden ortopeda operację szyi zalecił, że bez niej to z kręgami źle być może tak, że inwalidztwem się skończy. Drugi zdania przeciwnego był, że operacja taka niebezpieczną jest, do wózka doprowadzić może, że masaże wystarczą.

– To idź do trzeciego – baba poradziła. I poszedł. Ten warianty dwa przedstawił: operacje albo masaże tylko. A jak kolega dopytywał, który lepszy, usłyszał:

– Żaden. Pacjent zdecydować musi…

Refleksja babę taka naszła, że coś tych chorób dużo wokół niej, a to jeszcze nie wszystkie były. Dziecko do szpitala trafiło, to i baba w panikę wpadła i zaraz z dziadem do Niemiec ruszyli.

– Jedziemy – do pociechy zadzwoniła. – Ugotuję ci coś i przyniosę…

Oczyma wyobraźni bowiem baba dziecko głodujące widziała. No, bo jak wyżywić kogoś, kto nie je serów ani niczego, co z mlekiem coś wspólnego ma, jajek, dżemów, zupy ogórkowej, jarzynowej, buraków, kalafiorów… Mogłaby tak baba do końca rubryki swojej wymieniać.

– Nic mi, babo nie gotuj – dziecko zaprotestowało. – Tu jest tak, że w menu trzy zestawy do wyboru pacjenci mają, to zawsze coś sobie znajdę.

Na szczęście dziecko w oczach zdrowiało. Uspokojoną więc baba była, gdy wizytę w szpitalu składała. Nie na długo jednak. Przy łóżku lekarkę zastała z miną zafrasowaną bardzo. Pytała o coś pociechę, notowała…

Niepokój baby narastał, bo z niemieckiego to nic ona nie rozumie. No, może trochę, „gut” na przykład by pojęła, ale, że dobrze, tylko raz, na koniec rozmowy padło.

– Co się dzieje? Pani doktor zaniepokojoną bardzo była – baba dziecko spytała.

– A co? Rozmawiałaś z nią? – żarcik taki niby pociecha rzuciła, że baba języków nie zna.

– Nie, ale minę jej widziałam podczas rozmowy waszej…

– To inna rozmowa była – pociecha wyjaśniła. – Doprecyzować musiałam… To nie lekarka, a pani z kuchni była, pytała, czego jeszcze nie lubię...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski