– Myli się – rodzinny ocenił. – Zastrzyki nadal brać, a okłady to zimne koniecznie…
Koleżanka zdezorientowaną całkiem już była, w Internecie więc rady szukać postanowiła. Zaraz jednak jej przeszło, jak do powikłań doszła i zejść śmiertelnych całkiem.
W jednym lekarze obydwaj zgodni byli – nogę oszczędzać bardzo trzeba i trzymać wysoko.
– Chora jestem, pomóc mi musisz – przyjaciółka do córki zadzwoniła. – Zakupy zrobić na ten przykład, bo chodzić nie mogę.
– Zakupy? Jak się uprzesz to zrobię – latorośl odparła. – Ale czy ty matko nie wiesz, że zakupy to sobie w Internecie zrobić możesz?
Baby przyjaciel to w sytuacji podobnej z doktorami jest. Jeden ortopeda operację szyi zalecił, że bez niej to z kręgami źle być może tak, że inwalidztwem się skończy. Drugi zdania przeciwnego był, że operacja taka niebezpieczną jest, do wózka doprowadzić może, że masaże wystarczą.
– To idź do trzeciego – baba poradziła. I poszedł. Ten warianty dwa przedstawił: operacje albo masaże tylko. A jak kolega dopytywał, który lepszy, usłyszał:
– Żaden. Pacjent zdecydować musi…
Refleksja babę taka naszła, że coś tych chorób dużo wokół niej, a to jeszcze nie wszystkie były. Dziecko do szpitala trafiło, to i baba w panikę wpadła i zaraz z dziadem do Niemiec ruszyli.
– Jedziemy – do pociechy zadzwoniła. – Ugotuję ci coś i przyniosę…
Oczyma wyobraźni bowiem baba dziecko głodujące widziała. No, bo jak wyżywić kogoś, kto nie je serów ani niczego, co z mlekiem coś wspólnego ma, jajek, dżemów, zupy ogórkowej, jarzynowej, buraków, kalafiorów… Mogłaby tak baba do końca rubryki swojej wymieniać.
– Nic mi, babo nie gotuj – dziecko zaprotestowało. – Tu jest tak, że w menu trzy zestawy do wyboru pacjenci mają, to zawsze coś sobie znajdę.
Na szczęście dziecko w oczach zdrowiało. Uspokojoną więc baba była, gdy wizytę w szpitalu składała. Nie na długo jednak. Przy łóżku lekarkę zastała z miną zafrasowaną bardzo. Pytała o coś pociechę, notowała…
Niepokój baby narastał, bo z niemieckiego to nic ona nie rozumie. No, może trochę, „gut” na przykład by pojęła, ale, że dobrze, tylko raz, na koniec rozmowy padło.
– Co się dzieje? Pani doktor zaniepokojoną bardzo była – baba dziecko spytała.
– A co? Rozmawiałaś z nią? – żarcik taki niby pociecha rzuciła, że baba języków nie zna.
– Nie, ale minę jej widziałam podczas rozmowy waszej…
– To inna rozmowa była – pociecha wyjaśniła. – Doprecyzować musiałam… To nie lekarka, a pani z kuchni była, pytała, czego jeszcze nie lubię...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?