– W końcu dojdą, że i bez pilota oglądać się da – przyjaciółka baby ostrzegła. Ale sama też czarowi nowinek uległa. Jak lekarz jej powiedział, że nie bardzo wiadomo, jaką dolegliwość prezentuje, zadziwiła się:
– Jak to, nie wiadomo? A wygooglać pan doktor nie może?
Wyszło na to, że i baba ułomna bez techniki jest. Dziad wyjechał, to i wszystko psuć się zaczęło. Po pralce czas ekspresu do kawy nastał. A potem rzecz najdziwniejsza się wydarzyła. Kluczyki do samochodu się zepsuły!
– Nie uwierzysz – zdenerwowana baba koledze w pracy powiedziała. – Kluczyki nie działają…
– Bateria pewnie siadła – wyjaśnił i dodał, gdzie baba udać się ma celem wymiany owej. Przerwa urlopowa jednak tam była.
– Czym się tak, babo denerwujesz? – przyjaciółka w pracy spytała. No to baba, że jak tak bez samochodu żyć.
– No przecież jeździć możesz – koleżanka kontynuowała. Jak słowo dała, że bez tej bateryjki kluczyk w stacyjce działa, to baba uspokoiła się nieco.
– Głupio tylko, że taki otwarty stoi – westchnęła.
– To go zamknij – usłyszała.
– Przecież kluczyk nie działa – baba z pobłażaniem głową pokiwała. No i wtedy okazało się, że baba taki zwykły zamek w klamce też ma…
Uspokojona już całkiem była. Skoro jeździć się da, to niech sobie zepsuty kluczyk z zepsutym ekspresem na dziada czekają. Trochę wyrzutów miała jak dziad po tygodniowej nieobecności z Berlina wrócił. Prezent piękny jej przywiózł. Bransoletkę z pereł. Nie taką zwykłą, a z wystawy Velázqueza. Na pudełeczku portret siedemnastowieczny był, a uwieczniona na nim kobieta takie same perły miała! Miała co prawda też bogaty sznur na szyi, ale dziad wyjaśnił, że tak dużo w czasach współczesnych kiczowato by wyglądało.
Bardzo baba przejęta prezentem była.
– Pamięć jest najważniejsza, ale tak z ciekawości pytam jedynie, ile dziadzie zapłaciłeś? – nie wytrzymała w końcu. Że dużo odparł jedynie. Naciskała więc dalej.
– Dwieście – wyznał w końcu.
– Euro? – z wrażenia baba aż przysiadła.
– A czym miałbym w Berlinie płacić? – spytał tylko.
Natłok myśli na babę spadł. Że nierozsądnie takie pieniądze na prezent z podróży wydawać. Ale że miło, że dziad tak dla niej… Że na wakacje by się te euro przydały. Ale wydaliby je, a perły zostaną…
– Wiesz, dziadzie, nigdy jeszcze bransoletki za 200 euro nie miałam – wieczorem do tematu wróciła. – Że też tyle na mnie wydałeś…
– Nie tylko na ciebie – spokojnie wyjaśnił. – Te dwieście to ja z hotelem liczyłem...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?