Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Zbiegi okoliczności

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Babie faceci za skórę zaleźli. Nie tylko, że dziad z pracy ciężkiej, co oglądanie muzeów i kościołów ze studentami oznacza, wrócił.

A tak naprawdę to ze studentkami, bo w grupie to jeden facet tylko był. Pozachwycał się jeszcze dziad jacy zainteresowani byli, co aluzją do wakacji z babą pewnie być miało, co w trzeciej godzinie w kościele cierpliwość traci.

W baby pracy też za skórę zaleźli, chociaż w pracy to facetów ponoć nie ma, a koledzy jedynie. Ale czasem to z kolegi takiego też facet wyjdzie.
Ciężki dyżur baba jeden sama miała. Kolega młodszy taki sam niby miał, ale z koleżanką na spółkę. To się baba zbuntowała, że niesprawiedliwe to jest.

– No co ty, babo, przecież ja oszczędzać się muszę – kolega szczerze się zadziwił. – Trzydzieści dwa lata do emerytury jeszcze mam...

A drugi dodał zaraz: – To tak, babo, jakbyś na taki dyżur ciężki dziecko własne posłać chciała...

Powrót dziada też w spięcia obfitował. Że baba okna umyła, nie zauważył wcale. A jak baba ulubiony dziada makaron z łososiem serwować zamierzała, to oznajmił: – Ale zbieg okoliczności, przed odlotem też taki zjadłem...

Jakby zataić tego nie mógł i radość okazać. Zaraz babie humor podupadł. Aż się przyjaciel zdziwił, co dziada powitać przyszedł, że baba minę taką niewyraźną ma.

– Że okna umyła nie zauważyłem – dziad wytłumaczył.

– Ale zbieg okoliczności, Helenka też umyła – przyjaciel poinformował. – Pierwszy raz w życiu. Płyny pomyliła i same smugi były. Aż wyjdzie poczekałem, co by przykrości jej nie robić i raz jeszcze wszystkie umyć musiałem.

Baba znacząco na dziada łypnęła, wychodząc z pokoju, czy ów aby różnicę postaw dostrzega. Dziad w żadnym myciu okien nie uczestniczy od lat, za zbędne owo uznając. A tu mało, że obowiązkiem przyjaciela to jest, to jeszcze się troszczy, żeby przykrości nie zrobić.

– A babie jak poszło? – pytanie przyjaciela w korytarzu już usłyszała. Odpowiedź dziada niestety też:

– Ujdzie...

Przy makaronie gorzej jeszcze było. Mało, że dziad się pochwalił, że jadł już taki, to danie długo i dokładnie pieprzem posypywał.

– Ile ty pieprzysz? – baba się oburzyła. – Smaku nie poczujesz wcale!

– No właśnie... – dziad odparł.

I to miarkę przebrało całkiem. Do przyjaciela baba odwołać się zamierzała, ale ów sam głos zabrał.
– Dziadzie – rozpoczął i głos zawiesił na chwilę. Baba spojrzeniem ciepłym otuchy mu dodawała, to i myśl zakończył: – To i mnie ten pieprz podaj...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski