Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Zgubne skutki nowoczesności

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
T ę głupią babę wymienimy i koniec – dziad obwieścił. Nie chodziło mu o babę w sensie baby, a o głos w GPS-ie, co to najpierw w zaułki wprowadzał, a potem powtarzał: „Zawróć, jeśli to możliwe”. – Nową nawigację kupić zamierzasz? – baba się zadziwiła, bo dziad do wydatków dodatkowych skory raczej nie jest. – Nie, przełączymy ją na faceta – odpowiedział. – Orientację lepszą mieć będzie…

To i do sprzeczki doszło. Baba przykłady liczne miała, gdy ona orientacją lepszą od dziada się wykazała, ale on twierdził, że nie pamięta niczego takiego. A potem pretensje zgłosił jeszcze, że jak baba fotel pasażera zajmuje, to pilotem jest.

– Maszyna za ciebie myśleć nie będzie – skwitował. A baba aż zaniemówiła z wrażenia. Święte to słowa być musiały, bo baba refleksję taką wcześniej już miała. Jak na ten przykład z przyjaciółką na kijach były. Szły ramię w ramię niby, a jej Endomondo dobre sto metrów wcześniej powiedziało, że już kilometr przeszła.

– Może mojego GPS-a inny satelita łapie? – mądrze się koleżanka zastanowiła. A babie zaraz do głowy przyszło, że jakby kroki liczyła, dokładnie by wiedziała, kiedy kilometr jest, bo sprawdziła kiedyś, że to jej 1387 kroków…

Z drugiej strony jednak zalet to taka nowoczesność też dużo ma. Baba, co dziecka nie widuje, bo owo w Niemczech mieszka, na żywo w Internecie zobaczyć sobie mogła, jak w piłkę pociecha gra. Zaraz więc napisała, że widziała kawałek meczu na żywo. Odpowiedź od dziecka dziwna była: „To jakaś makabra!”. Nijak baba pojąć nie mogła, o co chodzi, bo mecz całkiem udany był. Dopiero jak w swoją wiadomość weszła, zrozumiała, że to komputer lepiej wiedział, co baba napisać zamierzała i wyszło: „Widziałam kawałek mięsa na żywo”…

Kolejną zaletą nowoczesności jest to, że dziecko chociaż daleko jest, sprawy w Poznaniu na bieżąco śledzi. I jak baba o koleżance jej opowiadała, na której imieniny szykowała się właśnie, pociecha przerwała:

– Wiem przecież kto to jest, ale nie wiedziałam, że się znacie…

Zaraz baba pomyślała, że przyjaciółce, co rzeczniczką prasową jest, miło będzie, że taka znana z niej osoba. No, ale do imienin, na których śmiechu dużo z koleżankami samymi było, przygotować się należało. Baba, co to już jej czasu na fryzjera nie starczyło, poprzestała na domowym nałożeniu farby. Co może i lepsze było, bo jedna z przyjaciółek w nowoczesność poszła i przed wizytą u fryzjera w specjalnym programie komputerowym sprawdzała, w jakiej fryzurze najlepiej jej będzie. Wyszło, że w czarnych włosach. A potem to się okazało, że i owszem, ale na zdjęciu jedynie, bo w realu to wręcz przeciwnie było…

Baba, jak tylko życzenia solenizantce złożyła, zaraz wiadomością się podzieliła, że owa znana bardzo jest i o dziecku opowiedziała.

– W przychodni jak ostatnio byłam, to jedna pani powiedziała, że mnie zna – przyjaciółka opowiadać zaczęła, a baba próżność w tym dostrzegła lekką. – Najpierw myślała głośno skąd, a w końcu na poczekalnię całą krzyknęła: Już wiem, pani jest tą ekspedientką, co ją z rzeźnika wyrzucili...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski