Przypomnijmy, że o sytuacji, jaka spotkała kobietę, pisaliśmy na początku września: po rozmowie ze swoim przełożonym Krzysztofem Kaczanowskim zasłabła, a następnie karetką pogotowia została odwieziona do szpitala. Wtedy nie chciała z nami rozmawiać, a Kaczanowski tłumaczył, że łączenie obu faktów jest nadużyciem. Co na to urzędniczka? „W trakcie rozmowy z zastępcą dyrektora, Krzysztofem Kaczanowskim, poprzedzającej moje zasłabnięcie, usłyszałam o mojej odpowiedzialności za kryzys w pracy [...]. Zareagowałam silnym stresem, ponieważ nie zgadzam się z tymi sformułowaniami. Czując potrzebę odpoczynku, poprosiłam o możliwość wyjścia z gabinetu, ale nie otrzymałam na to zgody. Po rozmowie poczułam się bardzo źle. Zasłabłam”. - opisuje zdarzenie.
W piśmie kobieta sygnalizuje, że zwracała uwagę Kacza-nowskiemu, iż jego metody zarządzania ludźmi mogą doprowadzić do kryzysu.
Zobacz też: Ultimatum dla Jacka Jaśkowiaka
To kolejny głos w sprawie mobbingu, którego miał się dopuszczać wysoko postawiony urzędnik. Także w poniedziałek do prezydenta Jaśkowiaka trafił list europosłanki Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz i posła Jacka Tomczaka, apelujących o zmiany personalne w magistracie.
Rezygnacją z funkcji przewodniczącego klubu PO w Radzie Miasta w razie pozostawienia na stanowisku Krzysztofa Kaczanowskiego zagroził radny Marek Sternalski. Choć w poniedziałek wieczorem na klubie radnych PO sytuacja była szczegółowo omawiana, żadna ze stron nie zmieniła stanowiska.
- Prezydent potwierdził, że poczeka na protokół z kontroli Państwowej Inspekcji Pracy. Ja ze swojej deklaracji również się nie wycofałem - mówi Marek Sternalski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?