Sygnalizacje na ul. Za Bramką (przy pl. Bernardyńskim), ul. Gwarnej, Świętym Marcinie (przy galerii MM), Wrocławskiej (Podgórnej) mogą zostać zlikwidowane.
- Całe śródmieście usiane jest światłami. Trzeba jednak się zastanowić, czy wszystkie są potrzebne - mówi radny Mariusz Wiśniewski, przewodniczący komisji rewitalizacji.
Zobacz:
Sygnalizacja przy Piatkowskiej to pułapka
Według niego oraz części mieszkańców nie wszystkie spełniają swoja funkcję, a wręcz powodują tamowanie ruchu pieszych. Dlatego możliwe jest, że przed przejściami dla pieszych w centrum miasta zajdą duże zmiany.
- Tam, gdzie światła są niepotrzebne, to będą zlikwidowane. Natomiast mogą pojawić się nowe przy najbardziej niebezpiecznych przejściach, gdzie wciąż ich nie ma - dodaje Mariusz Wiśniewski.
W ciągu najbliższych tygodni zostaną przygotowane dwie listy. Na jednej z nich mają znajdować się niepotrzebne sygnalizacje, a na drugiej propozycje zamontowania nowych. Zająć się tym mają specjaliści z Biura Inżynierii Transportu. Pomagać im mają mieszkańcy, drogowcy, policja i osoby reprezentujące ludzi niepełnosprawnych.
- Ci ostatni dlatego, że czasami wydaje się nam, że dana sygnalizacja jest niepotrzebna, a jednak służy ona głównie osobom niesłyszącym lub poprzez wydawanie sygnałów dźwiękowych - niewidomym - zaznacza Mariusz Wiśniewski.
Przykład takiego rozwiązania podczas ostatniego posiedzenia komisji rewitalizacji podał Henryk Lubawy, który zajmuje się pomocą osobom słabo widzącym i niewidomym.
- Jest to przejście na pl. Wolności - wyjaśnił.
Otóż przechodzi tamtędy wielu niewidomych, którzy udają się do Biblioteki Raczyńskich, gdzie są przygotowane specjalne zbiory dla nich.
- Dzięki sygnałom dźwiękowym wiedzą, że mogą spokojnie przejść przez jezdnię. Sygnalizacja w tym miejscu dla widzących mogła by być zlikwidowana, ale trzeba też pomyśleć o innych - dodaje.
Dlatego też głos tej grupy zostanie także wzięty pod uwagę. Ważne ma być natomiast zdanie policji.
- Światła w wielu przypadkach są potrzebne, ale pamiętać trzeba, że ich natłok może powodować tzw. uśpienie kierowców. Kiedy jadą i ciągle mają zielone światło, ich uwaga ulega przytłumieniu. Gdy zabraknie sygnalizacji, może dojść do niebezpiecznej sytuacji - tłumaczy Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki.
Według niego, po wprowadzeniu strefy ograniczonego ruchu, czyli Tempo 30 wielu kierowców nadal nie wie, jak jeździć. Nie pamiętają o zasadzie prawej ręki. Brak świateł może wzmocnić ich czujność, a jednocześnie spowoduje, że będą jeździć o wiele ostrożniej.
Przykładem może być przejście dla pieszych pomiędzy pomnikiem Starego Marycha a Kupcem Poznańskim. Wydaje się, że powinno być jednym z najniebezpieczniejszych w mieście. Nie ma świateł, a nie dochodzi tam do groźnych sytuacji czy wypadków. Według policjantów wszyscy użytkownicy drogi wiedzą, że może tam być niebezpiecznie i dlatego zachowują szczególną ostrożność.
Podczas posiedzenia komisji rewitalizacji zwrócono również uwagę na zbyt dużą liczbę znaków drogowych w centrum. Część z nich jest już niepotrzebna. Dlatego mogą zniknąć z ulic.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?