Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W zaklętym kręgu kontroli. Coraz więcej dzieci zmaga się z zaburzeniami odżywiania. Problem narasta

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
Kasia od ponad 2,5 roku zmaga się z anoreksją.
Kasia od ponad 2,5 roku zmaga się z anoreksją. Robert Woźniak
Około 70 mln osób na świecie zmaga się z zaburzeniami odżywiania. - Z roku na rok przybywa dzieci, które borykają się z różnymi typami zaburzeń odżywiania - mówi Natalia Pokorna-Nowacka, psychodietetyczka. Najczęściej diagnozowane są anoreksja i bulimia.

Był grudzień, kiedy Anna po raz pierwszy od dawna zobaczyła córkę w sukience i rajstopach, zamiast w workowatych ubraniach.

- Zaniemówiłam. Była przerażająco chuda. Ważyła wtedy około 32 kg przy wzroście niespełna 160 cm - wspomina Anna. - Kasia otworzyła się przede mną. Razem płakałyśmy. Sądziłam, że skoro szybko to wychwyciłyśmy, bo już po 3 miesiącach, to równie szybko uda się nam z tym uporać.

Czytaj też: Najnowocześniejszy szpital w Wielkopolsce otwarty! Poznań zyska kolejny SOR

Kasia robiła 50 tys. kroków dziennie

Zaczęło się w pandemii, we wrześniu. 12-letnia wówczas Kasia zaczęła ograniczać jedzenie. Na śniadanie jadła kilka pomidorków, a potem jeszcze tylko obiad. Zmieniła styl ubierania, zaczęła nosić workowate ciuchy. Wpadła w wir aktywności fizycznej i denerwowała się, kiedy rodzice mówili, by przestała tyle ćwiczyć. Wtedy jeszcze nikt nie podejrzewał, że Kasia weszła na drogę do anoreksji.

Niestety, wyjście z zaburzeń odżywiania to długi proces. U Kasi trwa on już ponad 2,5 roku.

Początkowo dziewczynka trafiła do jednej pani psycholog, pod opieką której była pół roku. Wydawało się, że wszystko szło w dobrym kierunku, ale - jak mówi Anna - to był trudny okres. Zalecenia specjalistki były drakońskie. Kasia miała m.in. codziennie robić zdjęcia swojej sylwetki lub nie pić wody podczas posiłków. Nastolatka co prawda doszła do określonej wagi, ale jednocześnie odwodniła się, bo zupełnie przestała pić wodę. Dopiero później okazało się, że metody psycholożki nie były właściwe.

Później nadeszły wakacje. Kasia stwierdziła, że jest zdrowa, dobrze się czuje i nie potrzebuje już pomocy psychologa.

- Uwierzyłam jej i wierzyłam przez kolejne pół roku. Okazało się, że była to manipulacja z jej strony. Koniec końców Kasia znów straciła na wadze

- wskazuje mama dziewczynki.

W końcu, w styczniu nastolatka trafiła do trzech specjalistów: psychodietetyka, psychoterapeuty i psychiatry, którzy otoczyli ją kompleksową opieką. Kasia stosowała się do zaleceń, jadła pięć posiłków, jednak jej waga szła o kilogram w górę, by spaść o następne dwa kilogramy.

- Każdemu wydaje się, że anoreksja jest wtedy, kiedy się nie je i głodzi. To nieprawda. W ostatnim roku Kasia jadła tyle, ile powinna, ale potrafiła jeden posiłek spożywać 1,5 godziny. I pomimo że jadła, to traciła na wadze. Dlaczego? Ona wiecznie chodziła. Zanim usiadła do posiłku, chodziła po domu. Dziennie potrafiła zrobić po 50 tysięcy kroków, do czego przyznała się dopiero później

- wyjaśnia Anna, mama dziewczynki.

Niestety przyszedł taki moment, kiedy jedynym rozwiązaniem było umieszczenie Kasi w szpitalu. Jej waga była tak niska, że istniało zagrożenie dla życia.

Pobyt w szpitalu jest zawsze ostatecznością, a podjęcie decyzji o umieszczeniu dziecka w placówce jest dla rodziców niezwykle trudne. Czasem nie ma jednak innego wyjścia.

- Wtedy ciało Kasi to była sama skóra i kości. Jej skóra miała kolor fioletowo-trupi. Ciągle było jej zimno

- wspomina Anna.

Dzień, w którym nastolatka została umieszczona w szpitalu, był najtrudniejszy dla niej i jej rodziny.

- Kiedy powiedzieliśmy Kasi, że idzie do szpitala, dostała takiej mocy, że mąż z najstarszym synem nie byli w stanie zaprowadzić jej do samochodu. Próbowała uciekać, ale przygotowaliśmy się na to, zabierając jej klucze. Był to obraz jak z filmu, kiedy na odwyk zabierana jest osoba uzależniona od narkotyków. Był krzyk, płacz i groźby. Nasłuchaliśmy się, że nas nie kocha i nigdy nam nie wybaczy. Na izbie przyjęć spędziliśmy kilka godzin i przez cały ten czas robiła mi sieczkę z mózgu. Zapewniała, że sobie poradzimy, że jak ją zostawię, to nigdy nie odbuduję tej relacji. To nie było moje dziecko. To była jedna wielka choroba. Kasia wielu ze swoich zachowań nie pamięta, bo z niedożywienia jej mózg nieprawidłowo funkcjonował

- tłumaczy.

Kasia spędziła w szpitalu 7 tygodni.

- Pobyt w szpitalu pozytywnie na nią wpłynął. Zaczęła się uśmiechać, na jej twarzy pojawiały się rumieńce. Po wyjściu ze szpitala nasze relacje się poprawiły - mówi Anna. - W szpitalu osiągnęliśmy coś, czego nie bylibyśmy w stanie osiągnąć w domu. Kasia doszła - jeszcze nie do pełni zdrowia - ale niezagrażającej jej życiu masy ciała. Te prawie dwa miesiące w szpitalu sprawiły, że odzyskaliśmy nasze dziecko. Kasia inaczej z nami rozmawia, śmieje się, chętnie spędza z nami czas i nie siedzi już zamknięta w swoim pokoju. Pomimo, że ta choroba jest nadal w niej zakorzeniona, to widzę, że Kasia chce się leczyć.

Dla rodziców, którzy podejmują decyzję o umieszczeniu dziecka w szpitalu, najważniejsze jest, aby wytrwać i się nie załamać.

- Wyszłam z założenia, że to ostatnie, co mogę jej dać, co mogę zrobić, żeby Kasia przeżyła. Wbiłam sobie do głowy, że jak ją zabiorę ze szpitala, to ta choroba wróci i znów będziemy w punkcie wyjścia. Założyłam sobie, że musimy się z tym uporać zanim Kasia skończy 18 lat, bo później nie będę mogła nic już zrobić. Jej życie było dla mnie najważniejsze. To była najgorsza, ale i najlepsza decyzja, jaką podjęłam

- podkreśla Anna.

Zaburzenia odżywiania dotykają już niemowlęta

Około 70 mln osób na świecie zmaga się z zaburzeniami odżywiania. Problem ten - jak zauważają specjaliści - stale narasta.

- Skala problemu znacznie rośnie. Z roku na rok przybywa dzieci, które borykają się z różnymi typami zaburzeń odżywiania. Jest to także związane z wzrostem depresji i presji społecznej generowanej przez media społecznościowe. Pomimo rosnącej świadomości dotyczącej żywienia, zakres zaburzeń oraz pojawianie się nowych przypadków nadal się poszerza

- wyjaśnia Natalia Pokorna-Nowacka, psychodietetyk.

Anoreksja i bulimia to najczęstsze zaburzenia. Szacuje się, że w Polsce pierwsza z wymienionych chorób dotyczyć może od 0,8 do 1,8 proc. populacji dziewcząt poniżej 18. roku życia. Zaburzenia odżywiania coraz częściej dotykają też chłopców.

Ponadto specjaliści często diagnozują ortoreksję (obsesyjne spożywanie wyłącznie zdrowych produktów) i fitoreksję (nadmierna dążność do osiągnięcia „idealnej”, wysportowanej sylwetki). Wśród nastolatków pojawia się także alkoreksja, czyli ograniczanie jedzenia na rzecz spożywania alkoholu. Wśród innych zaburzeń wymienia się także bigoreksję, czyli nieustanne niezadowolenie z osiągniętych efektów i potrzebę dalszej rozbudowy masy mięśniowej.

- Jeśli chodzi o anoreksję, w moim gabinecie najczęściej trafiają osoby w wieku 10-14 lat. Ale zdarzają się także osoby starsze, nawet w wieku 20 czy 50 lat. Z bulimią częściej zwracają się do mnie osoby powyżej 16. roku życia

- wyjaśnia psychodietetyk.

Ekspertka wymienia również zaburzenia, które mogą pojawić się już u niemowląt. Mowa o wybiórczości pokarmowej.

- Wybiórczość pokarmowa staje się coraz powszechniejsza. Często występuje - choć nie zawsze - w przypadku spektrum autyzmu. Może pojawić się już w okresie niemowlęcym, ale najczęściej zauważa się ją u dziecka w wieku przedszkolnym

- wyjaśnia Marta Rybarczyk-Marciniak, psycholog.

Jak zauważa, wybiórczość pokarmowa występuje, gdy dziecko spożywa poniżej 20 produktów, odrzuca określone konsystencje (np. je tylko twarde produkty, a unika miękkich).

- Rodzice często słyszą, że dziecko z tego wyrośnie. Jednak nie warto czekać, należy skonsultować się ze specjalistą, aby zaburzenie nie pogłębiało się

- podkreśla psycholog.

Wybiórczość pokarmowa może być wynikiem autyzmu, ADHD, zaburzeń integracji sensorycznej, a także np. traumy. Dziecko może kojarzyć negatywnie pewne produkty, np. jeść coś, po czym wymiotowało, i wówczas rezygnuje z ich spożycia.

Rodzicom może być trudno zauważyć, że ich dziecko zmaga się z zaburzeniem odżywiania. Jednak warto zwracać uwagę, czy stosunek dziecka do jedzenia się nie zmienił. O problemie mogą świadczyć pozornie nieoczywiste zachowania.
Inteligentna manipulacja

- Dzieci z zaburzeniem odżywiania są bardzo inteligentne i doskonale potrafią ukryć problem przed rodzicami. Stosują triki, aby np. udawać, że zjadły posiłek - wskazuje Natalia Pokorna-Nowacka. - Często noszą luźne ubrania, by nie widać spadku masy ciała. Brudzą talerze, aby zasugerować, że zjadły posiłek lub zabierają jedzenie do pokoju, gdzie je chowają lub potem wyrzucają. Ukrywają żywność we włosach lub pod koszulką. Takie osoby mogą też otaczać się jedzeniem, gotować dla innych, a jednocześnie same nie jeść. Często kupują produkty spożywcze, których później nie spożywają, tylko gromadzą. Zwróćmy również uwagę na długość paznokci dziecka - mogą one służyć do drapania masła lub sera z kanapek, co może świadczyć o próbach ukrywania jedzenia.

Przyczyny zaburzeń odżywiania mogą być różnorodne. Psychodietetyk podkreśla, że dzieci uczą się przez obserwację. Jeśli zauważą, że rodzice szczególnie dbają o swoje ciała, spożywając wyłącznie zdrowe produkty lub regularnie uprawiając sport, mogą przejąć te nawyki, które w przyszłości mogą przyczynić się do wystąpienia u nich zaburzeń odżywiania.

- Momentem krytycznym może być, na przykład, sytuacja, gdy rodzic bardzo zwraca uwagę na to, co dziecko je i w jakich ilościach. To są rzeczy, które rodzic może robić w dobrej wierze, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. Jednak dziecko może to odebrać negatywnie

- wyjaśnia Marta Rybarczyk-Marciniak.

Ważne jest, aby uczyć dzieci zdrowego podejścia do jedzenia. Zakaz spożywania pewnych, mniej zdrowych produktów czy słodyczy, nie przynosi dobrych efektów.

- Współcześnie obserwuje się tendencję, że niektórzy rodzice podkreślają, iż ich dziecko nigdy nie skosztowało cukru. Później okazuje się, że dziecko jednak spożywa słodycze, ale poza domem, np. będąc u kolegi czy koleżanki

- wskazuje Natalia Pokorna-Nowacka.

Psychodietetyk podkreśla, że zaburzenia odżywiania nie są związane wyłącznie z jedzeniem.

- To tylko wierzchołek góry lodowej, pod którym kryją się inne trudności emocjonalne. To nie jest choroba jednostki, ale całej rodziny, ponieważ wpływa ona na wszystkich. Często wynika z różnych problemów rodzinnych

- tłumaczy.

Ustalenie przyczyny zaburzeń odżywiania jest kluczowe, aby móc je skutecznie leczyć, w tym za pomocą terapii psychologicznej. Jednak nie jest to łatwe, ponieważ dziecko często nie chce od razu otwarcie rozmawiać na ten temat. Istotne jest zdobycie jego zaufania i otwartość wobec niego. Ważna jest też bliskość i wsparcie.

Zaburzenia odżywiania. Przyczyn może być wiele

- O tym, od czego zaczęło się u Kasi dowiedzieliśmy się tak naprawdę dopiero po roku

- mówi Anna.

Przyczyny zaburzeń odżywiania u dziewczynki były złożone. Jedną z nich był okres dojrzewania.

- Kasia dostała pierwszą miesiączkę w wieku 12 lat, na obozie. Wywołało to u niej takie napięcie, że znalazła sposób, aby to zatrzymać. Mówiła, że nie chce być kobietą, ponieważ uważała to za coś wstydliwego. I od tamtej pory nie dostała już więcej miesiączki, bo wpadła w anoreksję

- wspomina Anna.

Drugim punktem krytycznym były komentarze ze strony dziadków Kasi. Zawsze ją zachwalali, mówiąc, że jest piękna. Kiedy te komplementy przestały się pojawiać, dziewczynka, przechodząca przez okres dojrzewania i nabierająca kobiecych kształtów, uznała, że coś jest nie tak.

- Kasia słyszała, jak koleżanki chwaliły moją figurę, i zaczęła się porównywać. Uporczywie wyszukiwała rzeczy, które od razu stawały się katalizatorem

- dodaje.

Dlatego - jak zauważa Natalia Pokorna-Nowacka - wygląd nie powinien być tematem komentarzy.

- Bardzo muszę rodziców ostrzegać, że nawet jeśli dziecko wygląda lepiej, wychodząc z zaburzeń odżywiania, to absolutnie nie powinno się mówić, że wygląda lepiej, ładniej, zdrowiej. Dla dziecka może to oznaczać, że coś się zmieniło i jest to coś złego

- wyjaśnia.

Leczenie dziecka z zaburzeniami odżywiania to długi proces, który wymaga zaangażowania psychodietetyka, psychoterapeuty i często psychiatry.

Zaburzenie odżywania u dziecka. Choruje cała rodzina

- Kiedy dziecko choruje, cała rodzina jest w kryzysie. Ważne jest, aby zatroszczyć się również o rodzica. Może on nieświadomie, w dobrej wierze, podejmować działania, które wydają się dobre i normalne, ale które dziecko może odebrać jako negatywne

- tłumaczy psycholog.

Choroba Kasi odbiła się na całej jej rodzinie.

- Te dzieci są niesamowicie inteligentne i wnikliwe. Ja, jako matka, musiałam się wiele nauczyć. Udało się to dzięki wsparciu, które otrzymałam. Choć bardzo kocham moją córkę, to nie mogę jej w pełni zaufać. Cały czas muszę mieć na uwadze, że może próbować mnie oszukać. Choroba wywróciła cały dom do góry nogami. Mąż i synowie zarzucali mi, że zbyt bardzo dbam o Kasię. Zdarzyło się, że mówili, żebym zostawiła ją w spokoju, a jeśli będzie głodna, to sama zacznie jeść. Ale tak nie jest. Każdy walczy o to dziecko. To walka o każde 100 gramów

- mówi Anna.

Choroba Kasi ewoluowała. Na początku mogła zjeść bułkę posmarowaną byle jak, później wszystko musiało być idealnie, np. ułożone w odpowiedni sposób plasterki ogórka.

- Na wszystko się godziłam. Potrafiłam objechać sześć różnych sklepów, bo córka wymyśliła sobie konkretny koktajl proteinowy. Miałam wrażenie, że jeśli jej tego nie dostarczę, to ona może umrzeć. Człowiek tak się zapętlał, że był w stanie zrezygnować ze wszystkiego dla jednej rzeczy. Miałam poczucie, że jeśli czegoś jej nie dam, to mój świat się zawali. Tak to wyglądało

- wspomina mama dziewczynki.

Marta Rybarczyk-Marciniak podkreśla, że ponad 80 proc. dzieci z zaburzeniami odżywiania zmaga się również z depresją lub zaburzeniami lękowymi.

- To jest kryzys psychiczny, który często towarzyszy zaburzeniom odżywiania i podczas leczenia nie możemy tego oddzielać

- wyjaśnia.

Wyjście z zaburzeń odżywiania jest możliwe.

- Zawsze mówię, że zaburzenia odżywiania są podobne do uzależnień. Zawsze coś zostanie z tyłu głowy. Musimy wyposażyć pacjenta w narzędzia, które pomogą mu w radzeniu sobie w przyszłości w okresach obniżonej odporności psychicznej. Osoba wychodząca z anoreksji może przejść na ortoreksję czy bulimię. Nie zawsze można uratować wszystkich, ale zawsze warto spróbować ratować życie. Często mogą to zrobić najbliżsi

- podkreśla Pokorna-Nowacka.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Ogólne dane dotyczące prób samobójczych publikowane przez policję pokazują, że z roku na rok ich liczba wzrasta.

Próby samobójcze. Czasami wystarczy rozmowa i zainteresowani...

Obserwuj nas także na Google News

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski