Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warta Poznań bliska sprawienia sensacji w meczu z Rakowem Częstochowa. Zieloni dzielnie stawili czoła mistrzowi Polski

Bartosz Kijeski
Bartosz Kijeski
Miguel Luis z Warty Poznań otworzył wynik sobotniego spotkania. Portugalczyk popisał się precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego
Miguel Luis z Warty Poznań otworzył wynik sobotniego spotkania. Portugalczyk popisał się precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego Adam Jastrzębowski
To było bardzo dobre widowisko. Warta Poznań, która była skazywana na porażkę, wywiozła z Częstochowy cenny punkt, remisując z mistrzem Polski - Rakowem 2:2. Przed spotkaniem taki rezultat z pewnością warciarze wzięliby w ciemno, jednak patrząc na dyspozycję gospodarzy oraz przebieg spotkania, Zieloni powrócą do stolicy Wielkopolski z poczuciem pewnego niedosytu.

W sobotnie popołudnie Wartę Poznań czekało bardzo trudne zadanie. Zieloni udali się na stadion aktualnego mistrza Polski, by zmierzyć się z Rakowem. Częstochowianie w środku tygodnia uporali się w dwumeczu z Karabachem Agdam, awansując do III rundy eliminacji Ligi Mistrzów, przy okazji zapewniając sobie grę minimum w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy.

Zdecydowanym faworytem w tym meczu byli częstochowianie. Nadzieją Zielonych na wywiezienie pozytywnego rezultatu ze Śląska był szereg rotacji (aż siedem zmian) po stronie Rakowa oraz zmęczenie niektórych graczy po środowym meczu. Dodatkowo z tyłu głowy "Medaliki" miały zbliżający się mecz z Arisem Limassol.

Zobacz też: Lech Poznań musi się przygotować na piekielnie trudne losowanie w LKE. Na Kolejorza czekają ekipy z Anglii, Włoch, Niemiec i Francji

- Raków do rozczytania jest najłatwiejszy. Tylko coś innego, kiedy zna się ich plany, a zupełnie coś innego, by się tym planom przeciwstawić. Wiele rzeczy robią na dużej szybkości z dużymi automatyzmami. Pod kątem pracy analityka to przyjemne oglądać Raków, pod kątem bycia piłkarzem to już mniejsza przyjemność. Raków to ekipa, która jest powtarzalna, co jest ich atutem - powiedział na przedmeczowej konferencji trener Dawid Szulczek.

W składzie Zielonych nie było wielkich zmian. W pierwszym składzie zadebiutował wypożyczony gracz z Lecha Poznań - Filip Borowski, który pełnił rolę prawego wahadłowego.

Warta weszła w spotkanie bez żadnego strachu, od razu dyktując gospodarzom swoje tempo. Poznaniacy postanowili zastosować wysoki pressing, co natychmiastowo przełożyło się na gola! Po jednej z takich prób nacisku na Raków częstochowianie się pogubili, co wykorzystał Miguel Luis. Portugalczyk bez zastanowienia strzelił z 25 metrów na bramkę Kacpra Bieszczada. Uderzenie nie było atomowe, jednak na tyle precyzyjne, że Zieloni mogli świętować swojego gola.

Po 15. minutach mogło być już 2:0 dla zespołu z Drogi Dębińskiej. Dario Vizinger znalazł się w polu karnym Rakowa, lecz jego pierwszy strzał został zatrzymany przez młodego golkipera gospodarzy. Futbolówka jeszcze spadła na głowę Chorwata, ale jego dobitka wpadła wprost w ręce Bieszczada.

Kolejne minuty upłynęły pod znakiem delikatnej przewagi gospodarzy. Ich ataki były jednak chaotyczne i mało przemyślane. Próbowali stworzyć zagrożenie poprzez dośrodkowania ze skrzydeł boiska, lecz ich próby były skutecznie wybijane przez defensorów Warty.

Później swojego drugiego gola w tym sezonie chciał zdobyć Kajetan Szmyt, który pozazdrościł trafienia Luisowi i także przymierzył zza pola karnego, lecz jego uderzenie minęło lewy słupek bramki Rakowa. Chwilę później zagotowało się przy ławce gospodarzy. Po jednym ze starć "bark w bark" na murawę upadł Srdjan Plavsić, a sztab szkoleniowy oraz rezerwowi rzucili się do Szmyta, jakby Serbowi wyrządził ogromną krzywdę.

Druga połowa dla Zielonych zaczęła się fatalnie. Już na samym początku w polu karnym przez Jakuba Kiełba faulowany był Deian Sorescu. W pierwszej chwili Rumun otrzymał żółtą kartkę za próbę wymuszenia faulu, jednak po analizie VAR, sędzia Arys postanowił zmienić swoją decyzję, dyktując jedenastkę dla Rakowa. Tę na bramkę zamienił Łukasz Zwoliński.

Ten gol nie podłamał Warty, która bardzo szybko powróciła na prowadzenie. Jakub Bartkowski trochę od niechcenia skierował piłkę w stronę Vizingera. Środkowy napastnik Zielonych zgrał futbolówkę klatką piersiową do Macieja Żurawskiego, a rezerwowy poznaniaków z ostrego kąta pokonał Bieszczada.

Po godzinie gry bramkarze jednej i drugiej drużyny dali popis swoich umiejętności. Najpierw Wartę przed utratą bramki uratował Adrian Lis, a następnie świetny strzał z rzutu wolnego wykonywany przez Miguela Luisa, wybronił Bieszczad.

Raków naciskał i z uporem maniaka dążył do wyrównania. I to się udało w 83. minucie. Po zamieszaniu w polu karnym piłka wylądowała pod nogą Jeana Carlosa. Brazylijczyk oddał strzał w światło bramki i prawdopodobnie zostałby on wyłapany przez bramkarza Warty, jednak niefortunnie interweniował Dimitros Stavropoulos. Piłka otarła się o głowę Greka i zmyliła Adriana Lisa.

Mecz do końca był zacięty, prowadzony na wysokiej intensywności, jednak więcej bramek już nie padło. Z pewnością taki wynik Zieloni wzięliby przed meczem w ciemno, ale patrząc na przebieg spotkania, z pewnością poznaniacy wrócą do domów z poczuciem małego niedosytu.

Lechici przypieczętowali awans do trzeciej rundy Ligi Konferencji. W rewanżu podopieczni trenera Johna van den Broma wygrali 2:1. Zobacz jak oceniliśmy lechitów ---->

Lech Poznań w trzeciej rundzie Ligi Konferencji Europy. Zoba...

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski