Dla obu drużyn był to bardzo ważny mecz. Piątkowi rywale byli sąsiadami w tabeli. Choć oba zespoły dobrze punktują wiosną, znajdowały się tuż nad strefą spadkową.
Miedziowi nie przegrali od czterech spotkań, od ponad 350 minut nie stracili gola. Co więcej od powrotu do ekstraklasy, Zieloni trzy razy mierzyli się z Zagłębiem i wszystkie mecze zakończyły się ich porażkami. We wrześniu przegrali w Grodzisku 0:2, choć na pewno nie byli gorsi. Zatrzymał ich jednak świetnie broniący Dominik Hładun.
Teraz jednak jechali do Lubina podbudowani cennym zwycięstwem 2:1 z Górnikiem. - Mamy poczucie, że nasza praca zmierza w dobrym kierunku. I chcemy to kontynuować - mówił przed tym starciem z Zagłębiem trener Warty Dawid Szulczek. Szkoleniowiec dodał, że ta runda pokazuje, że jego podopieczni mogą wygrać z każdym i są świadomi, iż zgromadzony dotychczas dorobek punktowy niewiele daje jego drużynie.
Na boisku w Lubinie, gdzie wiele zespołów miało problemy z kontrolą nad gospodarzami, Warta grała niezwykle dojrzale, a swoją skutecznością zdziwiła nawet swoich najbardziej zagorzałych kibiców. Na początku inicjatywę posiadało co prawda Zagłębie, ale w ciągu kwadransa rolę diametralnie się odwróciły i Zieloni wręcz zdemolowali rywali.
Sygnał do ataku dał w 18 minucie Adam Zrelak. Słowak precyzyjnie uderzył głową pod poprzeczkę, ale Kacper Bieszczad popisał się świetną paradą. Chwilę później bramkarz Zagłębia nie miał już nic do powiedzenia. Po rzucie rożnym, egzekwowanym przez Łukasza Trałkę, piłka trafiła na nogę Jacka Kiełba, któremu jednak uderzenie z linii pola karnego kompletnie zeszło z nogi. Piłka poleciała jednak prosto na głowę Zrelaka, a ten efektownym lobem wyprowadził gości na prowadzenie.
Cztery minuty później błysnął Miguel Luis. Najpierw Portugalczyk dogrywał w pole karne, a gdy piłka do niego wróciła, zobaczył, że źle ustawiony Bieszczad i sprytnym uderzeniem kompletnie go zaskoczył. Zieloni poszli za ciosem i w 33 min. było już 3:0. Wybita po rożnym piłka, trafiła do Miguela Luisa, ten głową zagrał do przodu, a Zrelak wyskoczył zza obrony i także głową zdobył trzeciego gola.
W przerwie trener Zagłębia Piotr Stokowiec dokonał aż czterech zmian, ale niewiele to dało. Warta przetrzymała szturm gospodarzy na początku drugiej odsłony, a potem zaczęła groźnie kontrować. Gdyby piłkarze Zielonych mieli lepiej ustawione celowniki, mogło się zakończyć prawdziwym pogromem, choć i tak te rozmiary zwycięstwa są okazałe. W 62 min Warta atakowała trzech na jednego, Jan Grzesik zagrał na lewo do Zrelaka, ale Słowak z pięciu metrów spudłował.
Potem z prawego skrzydła podawał Castaneda, strzelał Miguel Luis, który najpierw trafił w nogi Żubrowskiego, potem piłka odbiła się od jego brzucha i przeszła nad bramką.
Wreszcie w 82 min. po fatalnej stracie Żubrowskiego piłkę przejął Kupczak, wypuścił Castanedę, który nie dał szans Bieszczadowi.
Warta przełamała więc czarną serię w meczach z Zagłębiem i powiększyła swoją przewagę nad strefą spadkową do sześciu punktów. Za ten mecz Dawidowi Szulczkowi i jego piłkarzom należą się ogromne brawa.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?