Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zajezdnia jest jak centrum dowodzenia. A nie zawsze to widzimy

Mikołaj Woźniak
Mikołaj Woźniak
Zajezdnia jest jak centrum dowodzenia. A nie zawsze to widzimy
Zajezdnia jest jak centrum dowodzenia. A nie zawsze to widzimy Łukasz Gdak
Zajezdnia tramwajowa nigdy nie zasypia. Czasem dzieje się w niej mniej, czasem panuje gwar. Ale przez cały czas ktoś pracuje. Motorniczy, który wiezie nas poznańską bimbą, to tylko wierzchołek MPK. Na to by tramwaje jeździły składa się praca setek rąk.

W zajezdni tramwajowej przy ulicy Głogowskiej, chwilę przed godziną czwartą rano panuje cisza. Otwarte są bramy wszystkich torów w hali. W każdej stoi kilka tramwajów gotowych do odjazdu. Powoli zajmują w nich miejsce kierowcy. Nic dziwnego. Za niecałe pół godziny rozpocznie się „cyrk” i na trasy wyjedzie ponad 20 składów.

- Codzienne przeglądy techniczne robimy od godziny 22 kiedy tramwaje zjeżdżają do zajezdni. Mamy czas maksymalnie do godz. 3, bo wszystko musi być gotowe do godziny „0”, czyli 4.25. Wtedy przez 25 minut składy z zajezdni jadą na swoje trasy - tłumaczy Waldemar Frąckowiak, mistrz zmianowy w MPK (z tego powodu nazywany też Mistrzem Waldemarem). Sprzed hali prowadzi nas do dyżurki dyspozytora, do którego o świcie przychodzą kierowcy.

Zobacz też: Moderus Gamma już wozi poznaniaków:

- Ludziska przychodzą, kieruję ich do odpowiednich tramwajów. Pierwsi są tu już o 3.15. Od momentu wyjścia ode mnie mają około 15 minut na przygotowanie pojazdu i odjazd - tłumaczy nam dyspozytor Jarek. W tym czasie rutynowo sprawdza każdą osobę alkomatem. Pracownicy nie muszą się na to zgodzić, ale nikt nie widzi problemu. Wszystko w trosce o bezpieczeństwo.

Za panem Jarkiem stoi komputer, na którym dokładnie rozrysowane są tory tramwajowe w zajezdni i pozycja każdego tramwaju w czasie rzeczywistym. Przez cały czas można obserwować gdzie są bimby.
Wychodzimy z dyspozytorni, a Mistrz Waldemar kieruje nas drogą każdego motorniczego. Idziemy do hali, gdzie stoją gotowe do odjazdu bimby. Motorniczy po wejściu loguje się do systemu Peka, a na wyświetlaczu pojawiają się dane linii.

Klucząc pomiędzy składami widzimy, że w gotowej do odjazdu „jedenastce” dosypia jeszcze motorniczy.

- To się zdarza. Kierowca przyjeżdża z daleka, musi wstać w nocy, więc czasem przycina jeszcze komara w tramwaju. Zwykle budzą się sami, ale czasem trzeba kogoś szturchnąć w ramię - śmieje się pan Waldemar.

I prowadzi nas do hali obok. Pełni rolę technicznej. - To miejsce żyje za dnia i w czasie nocnych przeglądów - tłumaczy mistrz, kiedy chodzimy wśród odłączonych od wagonu silników i kół.

- Zawsze jest co robić. Do rana przeglądy, w ciągu dnia obsługa bieżących usterek technicznych, potem tramwaje zjeżdżają i od nowa. Ta praca nie jest lekka, trzeba czuć chęć. Bo jak ktoś się z firmą nie utożsamia, to będzie się męczył - zauważa Waldemar Frąckowiak. Sam odlicza już czas do emerytury. Pracuje w MPK 36 lat, a miał zostać… rok.

Pan Waldemar pokazuje nam też swoje centrum dowodzenia. W programie komputerowym zbierane są wszystkie możliwe dane o konkretnych składach. Widać z jaką jeździły prędkością, ile dni zostało im do przeglądu. Mistrz pokazuje nam kanały techniczne, ciężki sprzęt. W półmroku duże wrażenie robi jednak to, czego nie widać od ulicy Głogowskiej.

Wychodzimy za hale, gdzie na torach stoją puste tramwaje. Niektóre też zaraz wyjadą inne są rezerwowe. W każdym świecą się jednak czytniki do systemu Peka. Widać całe szeregi niebieskich świateł w oknach składów.

- Niektóre te tramwaje są rezerwowe. Jadą na Franowo jeszcze o 3.30. Po drodze często zabierając pracowników - wskazuje Mistrz Waldemar.

Ale na zegarze powoli wybija godzina „0”, czyli 4.25.

- Zaczyna się cyrk - komentuje Waldemar Frąckowiak.

Wychodzimy przed halę. Z każdej strony mijają nas składy. Jeśli spóźnią się choć o minutę, tory się korkują. Kolejni motorniczowie opuszczają rogatki zajezdni.

- Kiedy wyjadą kończy się rola techników. Każdy kierowca jest sobie niejako kierownikiem - zauważa pan Waldemar. I nie tylko kierownikiem. Także twarzą firmy, bo to motorniczy ma zwykle pierwszy kontakt z pasażerem. Dobrze jeśli zadowolonym, nieco gorzej jeśli nie… A i tacy pasażerowie przecież się zdarzają.
- Na porannym kursie najwięcej ludzi jedzie z centrum. Dla nas to rano, a dla nich często koniec imprezy. Jadąc przez Wrocławską zabiera się niemal samą młodzież. Na innych trasach najczęściej wozimy osoby jadące do pracy. Im dalej od centrum, tym mniej porannych pasażerów - wyjaśnia pan Sławomir, motorniczy z „5”. Potem przeprasza nas, wsiada do tramwaju i już musi ruszać, ustawić się na górczyńskiej pętli.

W tym czasie Waldemar Frąckowiak tłumaczy nam, że dziś motorniczy musi umieć jeździć każdym rodzajem tramwaju - od najstarszych, których na ulicach Poznania jest coraz mniej, do najnowszych na przykład prezentowanych w tym roku Moderusów Gamma czy nieco od nich starszych Solarisów Tramino. Później rozmowa znów schodzi na temat pasażerów, także tych najbardziej uciążliwych.

- Najgorsi są pasażerowie na gapę. Czasem zauważamy ich dopiero w zajezdni. Jedni są bardzie rozmowni, inni niemal nieprzytomni. Ci pierwsi czasem wyjdą sami, do drugich wołamy służby. Najgorzej kiedy bezdomni załatwiają swoje potrzeby w tramwaju, albo najpierw chcą nas pobić, a jak przyjedzie policja stają się aniołkami - wspomina Mistrz Waldemar.

I pokazuje nam jeszcze szatnie, prysznice, opowiada o roli mieszczącego się na siódmym piętrze biurowca Nadzoru Ruchu. A także o samej zajezdni przy ul. Głogowskiej. Do czasu budowy tej na Franowie była najnowocześniejsza w Poznaniu. Dziś spada na drugie miejsce, ale duch zabytkowych i wciąż tętniących życiem murów jest niepowtarzalny.

- Ludzie utożsamiają MPK z kierowcami. Dopiero na dniach otwartych można dostrzec złożoność tej pracy. Wtedy do gry wchodzi wyobraźnia - podsumowuje Waldemar Frąckowiak odprowadzając nas do bram zajezdni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski