Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakaz handlu w niedzielę zostanie zaostrzony czy złagodzony? Rząd analizuje sytuację

Marta Danielewicz
Marta Danielewicz
Ustawa ograniczająca handel  w niedziele weszła w życie w marcu 2018. Od 2020 roku czeka nas jednak całkowity zakaz handlu. Pracodawcy mają nadzieję, że rząd z pomysłu się wycofa.
Ustawa ograniczająca handel w niedziele weszła w życie w marcu 2018. Od 2020 roku czeka nas jednak całkowity zakaz handlu. Pracodawcy mają nadzieję, że rząd z pomysłu się wycofa. archiwum/Łukasz Kasprzak
W marcu minie rok od wejścia w życie ustawy o zakazie handlu w niedziele. Premier Mateusz Morawiecki ocenia jej efekty, Solidarność domaga się jej zaostrzenia, natomiast pracodawcy wskazują, że na zakazie tracą mali przedsiębiorcy.

Zgodnie z ustawą od marca do końca grudnia 2018 r. tylko w dwie niedziele miesiąca wszystkie sklepy, galerie i centra handlowe mogły być otwarte. Od stycznia tego roku już tylko w jedną, ostatnią przypadającą w miesiącu. Najbliższa niedziela, 24 lutego to niedziela handlowa. Całkowity zakaz handlu ma zacząć obowiązywać od 2020 roku.

Rok od wejścia w życie premier Mateusz Morawiecki dokonuje przeglądu tego, jaki wpływ na mniejsze i większe sklepy, ale przede wszystkim na ludzi, miała ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele.

- Po pewnym czasie działania danej ustawy przyglądamy się, jak ustawa w praktyce działa, bo co innego jest czasami na papierze, a co innego w rzeczywistości - ogłosił na początku lutego premier.

Sprawdź też: PENSJA MINIMALNA 2019 - zarobki "na rękę" i brutto (płaca miesięczna i najniższa krajowa stawka za godzinę pracy netto i brutto)

Konfederacje pracodawców mają nadzieję, że efektem oceny będzie wycofanie się rządu z dalszych zapisów ustawy. Wskazują przy tym, że ustawa miała zagwarantować rozwój małych przedsiębiorstw, a tak się nie stało.

- Ustawa miała dwa cele. Pierwszy to zapewnić pracownikom handlu wszystkie niedziele wolne od pracy. I to się udało. Po drugie, zapewnić wsparcie małych przedsiębiorstw. I ten cel w ogóle nie został zrealizowany. Dziś organizacje drobnych kupców odwracają się od ustawy i ją krytykują. Szacuje się, że za kilka lat tysiące małych firm upadnie. Ustawa o zakazie handlu tylko ten proces przyspieszyła - mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert z Konfederacji Pracodawców Lewiatan.

Eksperci sugerują, by zrezygnować z trzech niedziel objętych zakazem i wycofać się z dalszego zaostrzania przepisów, czyli z całkowitego zakazu. Pracodawcy nakłaniają także do realizacji postulatów, które wystosowali do rządu jeszcze w 2018 roku.

- Chodzi, by ustawowo każdy pracownik miał dwie niedziele wolne w miesiącu. Które? To już ustalane byłoby z pracodawcą. Rząd powinien jednak wycofać się z całkowitego zakazu handlu. Trudno jest przyznać się do błędu, ale jeszcze gorzej w nim tkwić - mówi Mordasewicz.

Zdaniem eksperta także opinia publiczna coraz bardziej negatywnie wypowiada się w temacie całkowitego zakazu handlu.

- Dziś już nawet mieszkańcy małych miejscowości nie wspierają zakazu handlu. To może mieć przełożenie w najbliższych wyborach - ostrzega J. Mordasewicz.

Odmiennego zdania jest „Solidarność”, która przekonuje, że zaostrzenie, ale także nowelizacja ustawy jest konieczna.

Czytaj: Żabki wygrywają w sądach. Mogą sprzedawać w niehandlowe niedziele

Zdanie związkowców podziela także kaliski poseł Jan Mosiński z PiS.

- Nowelizacja, która niedługo zostanie wprowadzona ukróci m. in. sytuacje, gdy pracodawcy starają się na różne sposoby obchodzić ustawę i otwierają sklepy w niedzielę. Dotyczy to placówek świadczących usługi pocztowe - mówi Mosiński.

Prawdopodobnie nowelizacja nie uwzględni jednak postulatu „S” mówiącego o skróceniu doby pracowniczej tak, by zatrudnieni w dużych sieciach nie kończyli pracy w soboty tuż przed północą i nie rozpoczynali jej przed godz. 1 w poniedziałek.

Mosiński zaprzecza pogłoskom o rezygnacji z zaostrzenia ustawy.

- Rząd nie prowadzi żadnych prac, by przywrócić dwie niedziele handlowe w miesiącu. Także nasze informacje nie są tożsame z poglądami pracodawców. Małe firmy nie odnotowują strat, a bezrobocie w handlu nie wzrosło, wręcz przeciwnie. Taka ocena ustawy po roku jej funkcjonowania to coś normalnego, co zresztą wcześniej zapowiadaliśmy - dodaje poseł PiS.

Zobacz też:

Zarobki w LidluNa pełnym etacie sprzedawcy-kasjera nowi pracownicy zarobią (w zależności od lokalizacji) od 3050 zł do 3200 zł brutto. W to wynagrodzenie wlicza się także nagroda za obecność w pracy.Prezentujemy orientacyjną wysokość zarobków na danym stanowisku:kasjer-sprzedawca, początkujący - 3050 zł brutto,kasjer-sprzedawca, po trzech latach stażu - 3200 zł brutto,magazynier, początkujący - 3200 brutto,magazynier, z doświadczeniem, stażem - 4150 zł brutto,kierownik sklepu, od 3500 do 4500 złotych. Wcześniej od 1 marca 2017 roku sieć oferuje nowo zatrudnionym pracownikom od 2550 do 3300 zł brutto w zależności od lokalizacji sklepu. Po dwóch latach zarobki te jednak wzrastają. Wtedy pracownik obsługujący kasę może liczyć nawet na 3000 do 3800 zł brutto. Menadżerowie sklepów w Lidlu mogą z kolei liczyć na zarobki od 4400 zł do prawie 7000 zł brutto.

Ile zarabiają pracownicy Lidla, Biedronki, Tesco? Zarobki są...

PiS dalej kontynuując ten proces, czyli zwiększając ilość niedziel z zakazem handlu tak naprawdę wyciąga dywan na którym stoi - zobacz wideo:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski