Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złamała nogę, a personel szpitala przypalił jej... pośladek!

Krystian Lurka
Maria Pilaczyńska pod koniec zeszłego roku miała wypadek. Upadła nieszczęśliwie, jadąc rowerem z dużą prędkością. Diagnoza: skomplikowane złamanie nogi z przemieszczeniami i odpryskami. Zdarzenie jednak zapamięta do końca życia, nie ze względu na ból, tylko że - zdaniem kobiety i jej rodziny - została źle potraktowana przez Szpital Wojewódzki w Poznaniu.

- Lekarze w placówce przy ul. Lutyckiej są nieodpowiedzialni. Mamy do nich wielki żal. Przez nieodpowiednie zachowanie personelu matka cierpiała i nadal cierpi - mówi Aleksandra Pilaczyńska, córka poszkodowanej 48-latki. Jej zdaniem szpital dopuścił się uchybień.

Podczas jednej z czterech operacji rekonstrukcji złamanej kości nogi doszło do przykrego incydentu. Było to kilka dni po wypadku, jednak konsekwencje pracy lekarskiej pacjentka odczuwa do dziś.

Jak opisuje Aleksandra Pilaczyńska, operacja była wykonywana przy pomocy elektronicznego skalpela. Podczas zabiegu do pośladka lekarze podłączyli specjalną metalową płytkę, która miała izolować organizm.

- Płytka powinna być tylko zwilżona. Po operacji okazało się, że bielizna mamy była całkiem mokra. Przez to po kilkugodzinnym zabiegu pośladek był poparzony - wspomina Aleksandra Pilaczyńska i dodaje, że to, co zobaczyła, można było opisać tylko w jeden sposób: - Żywe mięso się zagotowało - mówi córka.

Dodaje też, że nikt z personelu nie poczuwał się do odpowiedzialności za okaleczenie. - Żaden z pracowników nie wyjaśnił nawet, jak doszło to tej przykrej sytuacji ani nie przeprosił za okaleczenie - mówi Aleksandra Pilaczyńska. Jak wspomina, nawet podczas rekonwalescencji w szpitalu rodzina sama musiała zapewnić opiekę medyczną uszkodzonego pośladka. - Musieliśmy przynosić nawet plastry i okłady - mówi kobieta.

To, że obrażenia, do których doszło w trakcie zabiegu, są poważne, potwierdził inny lekarz. Maciej Naskręt, lekarz z Wielkopolskiego Centrum Terapii Hiperbarycznej i Leczenia Ran w Poznaniu. Okaleczenie opisał jako "ranę oparzeniową pooperacyjną i poparzenie trzeciego stopnia".

Jak mówi córka pacjentki, nad skargą na szpital pracują już adwokaci.

Dyrekcja szpitala przy ul. Lutyckiej nie chciała komentować sprawy poszkodowanej.

Obecnie kobieta jest w sanatorium.

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski