- Każdy z nas jest przyzwyczajony do tak napiętego terminarza. Czeka nas teraz mały maraton, ale zapewniam wszystkich kibiców, że dwa mecze ligowe w dwa dni nie sprawią nam żadnych problemów. Także tych logistycznych. Dla mnie ten tydzień jest zresztą wyjątkowo pracowity, ponieważ we wtorek startowałem w krajowych eliminacjach do mistrzostw świata juniorów w Pile, a w czwartek w Rawiczu, w finale Złotego Kasku. Na brak jazdy nie mogę więc narzekać. Zdążyłem się już jednak przyzwyczaić do takich sytuacji - mówi Tobiasz Musielak, który był jednym z bohaterów niedawnych derbów Wielkopolski.
W meczu z Lechmą Startem nieźle wypadł również Grzegorz Zengota, który wyrasta na mocny punkt zespołu. Nowego żużlowca Byków chwali trener Roman Jankowski, ale on sam przekonuje, że stać go na zdecydowanie lepsze wyniki. - Mam świadomość błędów, które cały czas popełniam. Nie czuję się jeszcze pewnie na dystansie, mam problemy z obieraniem właściwych ścieżek. Czasem gdzieś mnie wyniesie i tracę niepotrzebnie punkty. Gdybym to wyeliminował, to na pewno byłbym w stanie zdobywać jeszcze większe ilości punktów - zapewnia Zengota.
Dużo większe problemy ze zdobywaniem punktów mają obcokrajowcy Fogo Unii. Kenneth Bjerre i Fredrik Lindgren w dwóch pierwszych spotkaniach Byków byli najsłabszymi ogniwami zespołu. A przecież bez ich wsparcia leszczynianom będzie niezmiernie trudno przywieźć z Gorzowa i Częstochowy w miarę korzystny wynik, bo już wiadomo, że zarówno Szwed, jak i Duńczyk znaleźli się w awizowanych składach na te mecze. Co więcej, trener Jankowski postanowił zaryzykować i ustawił obu tych zawodników w jednej parze. Wygląda więc na to, że szkoleniowiec Byków cały czas mocno wierzy w tych żużlowców. Oni sami zdają sobie zresztą sprawę, że zawalili dwa pierwsze mecze.
- Wiem, że nie jestem tak skuteczny, jakbym tego chciał. Widać, że brakuje mi prędkości. A bez niej trudno walczyć na dystansie. Prawdę mówiąc nie wiem, dlaczego tak się dzieje. W meczu ze Startem jeździłem na swoim zaufanym i bardzo szybkim silniku, na którym wygrałem turniej Grand Prix i zdobywałem dużo punktów, jeżdżąc jeszcze w barwach Sparty Betard - mówi Lindgren, który po derbach Wielkopolski narzekał też na twardy tor, na którym tym razem przyszło rywalizować żużlowcom.
- Nie lubię takich nawierzchni, bo nie sposób się na nich ścigać. W niedzielę w Lesznie było twardo i masy kurzu unosiły się nad stadionem po każdym przejechanym wirażu. Wbrew pozorom ma to znaczenie również dla bezpieczeństwa, bo wjeżdżając w taką chmurę, czasem bardzo trudno cokolwiek zobaczyć. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach nasz tor nie będzie aż tak twardy - dodaje Szwed.
Dość przyczepnie powinno być za to w sobotę w Gorzowie, choć po wprowadzeniu komisarza nadzorującego przygotowanie torów, większość klubów, niekonieczne z własnej inicjatywy, zaczyna jeździć na mniejszym lub większym "betonie". Na szczęście Przemysław Pawlicki doskonale zna obiekt w Gorzowie, a Zengota i Bjerre wiedzą, jak się jeździ w Częstochowie, bo przecież jeszcze w ubiegłym sezonie obaj reprezentowali barwy Włókniarza.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?