Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera w OSP: Zarzuty dla dwóch pracowników zarządu

Łukasz Cieśla
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Maciej Stanik
Dwóch pracowników wielkopolskiego zarządu OSP usłyszało zarzuty. Poznańska Prokuratura Regionalna podejrzewa ich o przedłożenie sfałszowanej dokumentacji w celu uzyskania dotacji na nowe samochody strażackie. Obaj nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień.

To ciąg dalszy opisywanej przez nas sprawy. Jak już informowaliśmy kilka dni temu, Prokuratura Regionalna stawia zarzuty wielkopolskim strażakom. Teraz śledczy podali szczegóły. Dwóm pracownikom wielkopolskiego zarządu OSP postawili zarzuty przedłożenia sfałszowanych dokumentów. Podejrzani, zdaniem prokuratury, celowo wpisali nieprawdę w dokumenty, że 35 zamówionych wozów dotarło do 31 grudnia 2016 roku. Tymczasem przyjechały w styczniu i w lutym 2017 roku.

Celem sfałszowania dat było nieutracenie dotacji unijnej, która miała zostać przekazana przez Urząd Marszałkowski. Łącznie chodziło o ok. 13 mln złotych. Jeden z podejrzanych strażaków, Andrzej J., we wcześniejszych rozmowach z „Głosem Wielkopolskim” przyznał, że wpisał nieprawdę w dokumenty. Tłumaczył to troską o dostawę wozów. Jak tłumaczył, gdyby nie wpisał nieprawdziwej daty, dotacja by przepadła i nie byłoby wozów ratujących życie. Jednak na wtorkowym przesłuchaniu w prokuraturze Andrzej J. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Podobnie zachował się drugi podejrzany – kolejny pracownik zarządu wielkopolskich OSP.

- Mamy na uwadze, że samochody zostały wykonane i z opóźnieniem dotarły do OSP. Dlatego zastosowaliśmy łagodniejszą kwalifikację prawną czynu. Uznaliśmy, że doszło do przestępstwa formalnego, czyli przedłożenia nierzetelnej dokumentacji – mówi prokurator Jacek Pawlak, rzecznik Prokuratury Regionalnej.
Śledczy nie wykluczają zarzutów dla kolejnych osób. Za zarzucane przestępstwo dwóm podejrzanym grozi do 5 lat więzienia. Ale ewentualny wyrok skazujący, biorąc pod uwagę realia tej sprawy, będzie zapewne znacznie łagodniejszy.

35 wozów strażackich dostarczały dwie firmy. Spółka z Częstochowy, której auta dotarły dwa miesiące po terminie, otrzymała zapłatę. Pieniądze dla niej pochodziły z budżetu samorządów. Z kolei firma Stolarczyk z Kielc nie dostała ok. 11 mln złotych. Mimo że jak podkreśla jej właściciel, firma wywiązała się z umowy i to strażacy ociągali się z podpisaniem papierów.

Zobacz też: Afera w OSP: Śledczy stawiają zarzuty za dostawę wozów dla strażaków

Znaczna część pieniędzy dla Stolarczyka pochodziła z dotacji unijnej. Wypłatę, wskutek wszczęcia śledztwa, wstrzymał Urząd Marszałkowski. Prokuratura podkreśla, że w żaden sposób nie wpływała na wstrzymanie płatności. Urząd uznał jednak, że w związku z toczącym się postępowaniem nie uruchomi dotacji.

Dostarczone wozy od roku służą wielkopolskim strażakom i mieszkańcom. Firma Stolarczyk zapłaciła już podatek VAT od transakcji, za którą do tej pory nie dostała ok. 11 mln zł.

Zobacz też: Magazyn informacyjny "Info z Polski"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski